40

659 39 0
                                    

*Sylwia*

-Nie wiem sama. Strasznie się o nią martwię, ale ty też nie trzymasz się dobrze.

-Maja jest dla mnie jak siostra-oznajmiła Sysia.

-Musimy być silne, dla niej-powiedziałam.

-Dzień dobry-powitała nas zdruzgotana mama Mai.

-Co jej jest?-rozpłakałam się.

-Miała wypadek. Potrąciło ją auto-nie mogłam w to uwierzyć i zaczęłam mocniej płakać.

-Co?-zapytała zszokowana Sysia i wpadła w moje ramiona.

-Jeżeli chcecie możecie wejść, ale kolejno-oznajmiła nam rodzicielka Mai.

-Przepraszam, ale podałam recepcjonistce, że jesteśmy siostrami dla Majki-powiedziałam stojąc przed drzwiami sali.

-Nic się nie stało. Rozumiem was-uśmiechnęła się lekko.

Weszłam do sali i zobaczyłam Maję całą poobijaną, siną. Łzy leciały coraz mocniej. Nie chciałam wierzyć, że to ona. Usiadłam na krzesełku i złapałam za rękę.

-Maja nie zostawiaj mnie. Proszę-zaczęłam mocniej płakać-Nie możesz. Ja cię potrzebuję. Wszyscy cię potrzebujemy.

Poczułam ruszanie jej palca co mnie bardzo ucieszyło.

-Walcz. Masz dla kogo-powiedziałam słabym głosem-Jeżeli chcesz abym zadzwoniła do Artura poruszaj tym samym palcem-wykonała moje polecenie-To teraz Sysia wejdzie.

Zadzwoniłam do Artura choć bardzo nie chciałam. Maja uciekła przez sprawę związaną z nimi i nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z Dominem lub Arczim.

-Halo?-odezwał się damski głos.

-Gdzie Artur?-zapytałam zbulwersowana.

-Kotku chodź bo ktoś dzwoni-usłyszałam wołanie.

-Halo?

-Co ty do jasnej choroby odwalasz?-warknęłam.

-O co ci chodzi?

-O co? A to kotku?

-To.. moja ma...mama-jąkał się.

-Mhm.. Już ci wierzę. Wiesz co myślałam że jesteś inny-rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.

Weszłam ponownie do sali gdzie leżała Maja. Nie chciałam jej o tym mówić. Przestałaby walczyć, a nie o to chodzi. Wyszłam widząc Sysię rozmawiającą z dziewczyną. Postanowiłam zadzwonić tym razem do Domina.

-Kurde odbierz!-denerwowałam się kiedy nie słyszałam odpowiedzi po 4 sygnałach.

-Halo?

-Nie umiesz odbierać?-warknęłam.

-O co ci chodzi?-zapytał.

-Za 20 minut przy jeziorze. Nie spóźnij się!-rozłączyłam się.

Ruszyłam w stronę umówionego miejsca. Kiedy już się tam znajdowałam zobaczyłam Dominika. Od razu rozpoczęłam rozmowę. 

-Co on zrobił do choroby?!-krzyknęłam.

-Cześć. O co ci chodzi?

-O nic. Bo Artur jest święty tak?-powiedziałam ironicznie.

-Nadal nie rozumiem.

-Ty niczego nie rozumiesz. Zaraz zacznę klnąć, a wiesz, że tego nienawidzę-warknęłam.

-Wytłumacz.

-Majka leży w szpitalu przez was obu!-wyrzuciłam to z siebie.

-Co?! Muszę tam jechać-chciał iść, ale zablokowałam mu drogę.

-Najpierw wyjaśnisz co się stało. Nie wywiniesz się bo słyszałam damski głos jak do niego dzwoniłam.

-No dobra! Chciałem żeby sam to powiedział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wow! Jesteście niesamowici! Ponad 500 odsłon w jedną noc! Dziękuję! Pojawi się kolejny rozdział jeszcze dzisiaj!

My hero, my love, my ideal... // A.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz