19 - Zosia

847 30 2
                                    

UWAGA!

Ta część jest dla osób 18+! Osoby poniżej osiemnastego roku życia czytają ją na własną odpowiedzialność!

*     *     *

- Nie, niech pan mnie zostawi! – krzyczę.

Pomieszczenie, w którym się znajduję, jest ciemne i zimne.

- Zamilcz, dziewczyno! – krzyczy w odpowiedzi. – Teraz zrobię z tobą to, na co tylko będę miał ochotę.

Wzdrygam się. Chcę sięgnąć do kieszeni, lecz on chwyta moją dłoń w żelaznym uścisku.

- Niczego tam nie znajdziesz, piękna – mówi. – Twój telefon ci odebrałem, żebyś nie próbowała robić żadnych numerów.

- Błagam, ja naprawdę pana błagam, niech pan mnie zostawi – proszę, chociaż wiem, że to nie przyniesie pożądanego efektu.

On tylko zmierza mnie chłodnym spojrzeniem, po czym, nagle, podnosi mnie gwałtownie z ziemi.

- Widzisz te haki na górze? – pyta. – Złap się ich.

Nie protestuję. Wiem, że to by nie pomogło.

- Uwieś się na nich – nakazuje. – Tak, żebyś była w powietrzu. No rób to!

Spełniam jego polecenie, mrugając powiekami. W moich oczach pojawiają się łzy. Nie chcę, jednak, by je widział.

- Teraz cię zostawię – mówi. – A gdy wrócę, masz tkwić w tej pozycji, nie zmieniając jej ani o milimetr. Jasne?

Nie odpowiadam, a on wychodzi. Po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Nie wiem, ile tak tkwię, trzymając się kurczowo haków i starając się za wszelką cenę nie spaść. W końcu jednak nie wytrzymuję i upadam boleśnie na ziemię. Podnoszę się jednak po chwili i znowu chwytam się haków. Ten proces powtarza się kilkanaście razy, aż w końcu słyszę, że drzwi się otwierają.

- Jak tam, ślicznotko? – pyta. – Jesteś gotowa na następne atrakcje?

- Nie, proszę, nie... - Usiłuję zaprotestować.

- Nie chcesz, tak? – pyta. – Ale ja mam na ciebie ochotę i żadne twoje błagania nie pomogą. Możesz krzyczeć, możesz płakać, ale nikt ci nie pomoże.

Po tych słowach pochyla się nade mną i zaczyna zrywać ze mnie ubranie. Ze sobą robi dokładnie to samo.

- Pozwolisz zrobić to dobrowolnie, czy mam ci podać zastrzyk? – pyta.

- Nie, ja... Nnniee... – Krzywię się boleśnie.

- Nie protestuj – ostrzega, a ja w końcu ulegam.

To, co się dzieje chwilę później, przechodzi moje oczekiwania. Nigdy w życiu się tak nie czułam i nigdy w życiu nie czułam tak potwornego bólu. Nie potrafię powstrzymać krzyku, który wyrywa się z moich ust mimo woli. Nie panuję nad sobą. On zatyka mi usta swoimi ustami, a ja staram się go odepchnąć, chociaż wiem, że nie dam rady. Że jest zbyt silny. W końcu po jakimś czasie przestaję reagować. Jest mi wszystko jedno. Jedyne, o czym marzę, to o tym, by ten koszmar się skończył. Ostatnim, co czuję, to ostry ból w żebrach.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz