- Jak przesłuchanie? - pytam, postanawiając jakoś rozpocząć tę rozmowę.
- Nie było prosto - odpowiada szczerze policjantka. - To, co Zosię spotkało... Nie jeden by się poddał.
- Przecież tak było - zauważam spokojnie.
- Tak, wiem. Ale nie rozumiesz. Chodzi o to, że ona... Znaczy, że inna osoba na jej miejscu nie dałaby rady przebrnąć przez przesłuchanie, przez pytania, które musiałam jej zadawać. A ona dała radę. Jasne, miała chwile słabości, ale zaraz po nich mówiła dalej i dalej, aż do końca. Jest bardzo silna i dzielna.
- W końcu jest moją córką, więc trudno się dziwić - oświadczam z dumą. - A co z Potockim?
- Na razie siedzi w areszcie, oczywiście twierdzi, że to Zosia go uwiodła, chociaż dobrze wszyscy wiemy, jaka jest prawda.
- Rozumiem.
Przez chwilę trwa niezręczne milczenie. W końcu postanawiam poruszyć temat, który nie daje mi spokoju.
- Monika, posłuchaj mnie... Doceniam to, co dla nas robisz, dla mnie, dla Zosi i dla Ani. To bardzo wiele. Ale... nie chcę, żebyś miała jakieś nadzieje.
- Nadzieje? - Patrzy na mnie zaskoczona. - O czym mówisz?
Odchrząkuję.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię - odpowiadam spokojnie. - Widziałem jak na mnie patrzyłaś dzisiaj, zanim was zostawiliśmy. Dlatego chcę tą sprawę wyjaśnić.
- Wiktor, ale ja...
- Daj mi skończyć, proszę. Niedawno się zaręczyłem. Ania jest moją narzeczoną. Tak, dobrze słyszysz. Właśnie Ania. I jak cię lubię, tak nie chcę, by twoja miłość do mnie zniszczyła relację, jaka jest między mną a Anią, czy między mną a tobą. Bo jeśli przypadkiem zaczniesz nalegać... Nie będzie mowy o dalszej znajomości, rozumiesz?
- Wiktor, ja... - zaczyna. - Przepraszam, ja... ja po prostu myślałam, że...
- Nie - przerywam jej. - Zapamiętaj, że nic poza zwykłą koleżeńską relacją nie będzie nas nigdy łączyć. Chciałem, żebyś dowiedziała się o tym teraz, niż później. A teraz przepraszam cię, ale... muszę iść. Muszę wracać do Ani i Zosi.
- Jasne - odpowiada, wyraźnie przygaszona. - Przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte - mówię z uśmiechem. - I nie martw się, na pewno sobie kogoś znajdziesz. Kogoś przystojniejszego ode mnie.
- Obyś miał rację - odpowiada cicho. - Do zobaczenia.
- Na razie - odpowiadam i odchodzę.
- No i jak tam rozmowa z panią starszą sierżant? - pyta Ania trzy minuty później.
- Mam nadzieję, że zrozumiała. - Wzdycham. - Chociaż po jej minie widziałem, że się tego nie spodziewała. Ale cieszę się, że załatwiłem to teraz, niż gdyby później miały wyjść z tego jakieś nieprzyjemności.
- Też tak twierdzę. - Moja narzeczona obdarza mnie promiennym uśmiechem, który sprawia, że mam ochotę zatopić się w jej ustach i nie odrywać się od nich ani na moment.
Z trudem koncentruję się na obecnej chwili.
- To co, Zosiu? Wracamy do domu, czy jedziemy na lody?
- Myślę, że lody - słyszę w odpowiedzi.
- I prawidłowo - oświadcza Ania. - Tak ma być. Bo Lody są najlepsze na chandrę.
- Tak? A ja myślałem, że coś innego. - Mrugam do niej porozumiewawczo, a ona się rumieni.
- O tym porozmawiamy wieczorem - zapewnia mnie z mocą.
- Już się nie mogę doczekać - odpowiadam, szczerząc zęby.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...