31 - Lidia Cz. 4

715 26 2
                                    

Jakby na potwierdzenie tych słów, drzwi otwierają się i do gabinetu wpada Adam.

- Doktorze, doktorze... Och, przepraszam. Doktorze, wezwanie mamy.

- Już idę, Wszołek. Słyszałaś, Chowaniec? Mamy wezwanie. Co ty tu jeszcze robisz?

- Już, już, doktorku, już się zbieram – mówię i wstaję.

Ukradkiem spoglądam ostatni raz na Artura, po czym opuszczam gabinet. Nie mogę jednak się skoncentrować na tym, na czym teraz powinnam. Wspomnienia tego, co przeszłam na wojnie, do mnie powróciły, mimo że za wszelką cenę starałam się o tym wszystkim nie myśleć. Nawet nie wiem, kiedy dotarłam do karetki.

- Lidka, wszystko w porządku? – słyszę obok siebie głos Adama.

- Tak, jasne – odpowiadam. – Nie martw się, nic mi nie jest.

- Wyglądasz niewyraźnie. O czym rozmawiałaś z Górą? Zwolnił cię?

- Adam, proszę, odpuść. – Wzdycham smutno. - Gdyby mnie zwolnił, chyba bym tutaj nie tkwiła, prawda?

W odpowiedzi rzuca mi przepraszające spojrzenie, co trochę mnie ostudza.

- Przepraszam - reflektuję się. – Ja... po prostu... Powróciły do mnie pewne wspomnienia, które nie powinny, ale... muszę sobie z nimi sama poradzić. Przejdzie mi. Powiedz lepiej, co z Zosią?

- Z tego, co wiem, to się obudziła, ale... Wiktora nie dopuszcza do siebie. Nawet nie masz pojęcia, jak mi go szkoda. Biedak od kilku godzin tkwi przed jej salą i żadne racjonalne argumenty go nie przekonują.

- Mam nadzieję, że ona się z tego pozbiera. Jak wrócimy z wezwania, pójdę spróbować z nią porozmawiać.

- Myślisz, że jakoś uda ci się na nią wpłynąć?

- Tego nie powiedziałam. Ale jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. No a teraz dość gadania. Wsiadaj za kółko, bo doktorek idzie.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz