72 - Artur Cz. 1

664 21 2
                                    


- Chowaniec, co ci strzeliło do tego pustego łba?

Siedzę przy Lidce i patrzę na nią uważnie.

Od tej przeklętej próby samobójczej minęły prawie dwa tygodnie, a jej stan był nadal bez zmian.

- Artur, może byś w końcu odpoczął? - W drzwiach staje Wiktor. - Siedzisz tu prawie dobę. Tak nie można.

- Nie mów mi, co można, a czego nie - oburzam się. - Sam zachowywałeś się identycznie, jak Zosia...

Urywam, widząc jego minę.

- Przepraszam - reflektuję się. - Nie chciałem cię urazić. Po prostu chcę, żebyś zrozumiał, że to działa dokładnie tak samo.

- Dobrze. A możesz ją zostawić chociaż na chwilę? - pyta łagodnie. - Chciałbym z tobą porozmawiać, a nie będziemy tego robić tutaj. Prawda jest taka, że nie powinieneś tu przebywać, bo nie jesteś z jej rodziny.

- Ale jestem jej szefem i mam prawo wiedzieć, co się z Lidką dzieje - oświadczam, wstając. - Ale dobrze. Jak tak bardzo ci zależy, to porozmawiamy.

Po tych słowach wstaję i wychodzę za nim na korytarz. Na nasz widok Weronika podrywa się z krzesła.

- Coś się zmieniło? - pyta.

- Niestety nie - odpowiadam i wzdycham. - Jeżeli pani chce, może pani do niej iść. Zajrzę do was za jakiś czas.

- Jasne - odpowiada, przyglądając mi się uważnie. - Niech pan odpocznie, doktorze, bo niedługo pan tu wyląduje.

- Z wzajemnością - odpowiadam. - Pani też nienajlepiej wygląda. Może chciałaby pani coś zjeść albo się czegoś napić?

- Dziękuję za troskę. - Uśmiecha się blado. - Umiem o siebie zadbać.

- W to nie wątpię - odpowiadam, po czym oboje z Wiktorem opuszczamy terenu OIOM-u.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz