57 - Zosia Cz. 1

705 25 4
                                    

- Hej, słoneczko, obudź się. Zosiu. Zosiu, kochanie, otwórz oczy. Spójrz na mnie.

Czyjś cichy, ciepły i łagodny głos wyrywa mnie z koszmaru. Siadam na łóżku z zamierającym krzykiem na ustach, cała zlana potem.

- Hej. Już wszystko jest dobrze. – Ktoś ociera mi mokrą ściereczką twarz i czoło. – Jesteś bezpieczna.

Mrugam powiekami. Dopiero po chwili, gdy mój wzrok przyzwyczaja się do ciemności, dostrzegam Anię.

- Ania? – pytam w końcu cicho, bojąc się, że to sen, z którego zaraz się obudzę.

- Tak, to ja. – Siada obok mnie i przytula. – Wszystko jest w porządku. Nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczna.

Patrzę na nią, wciąż nie do końca zorientowana w rzeczywistości.

- A gdzie tata? – pytam.

- Niedługo powinien wrócić z nocnego dyżuru – odpowiada. – Naprawdę, wszystko jest dobrze.

Kiwam głową, choć w głębi nadal się boję. Ania chyba to wyczuwa, bo jeszcze mocniej mnie przytula.

- Wiem, co czujesz – odzywa się, co sprawia, że w jednej chwili przestaję myśleć o swoich koszmarach. – Ale to już nie wróci. On już nas nie skrzywdzi. Ani ciebie, ani mnie. Obie jesteśmy bezpieczne. Mamy twojego tatę, a on nie pozwoli nam zrobić krzywdy. Wiesz przecież.

Uśmiecha się do mnie pokrzepiająco, a ja, bardzo niepewnie, odwzajemniam ten uśmiech. Po chwili jednak poważnieję.

- Czy on... Czy on też cię tak skrzywdził? – pytam, zanim zdążam się powstrzymać.

Boże, ja naprawdę o to zapytałam? Widzę jak

Jej uśmiech gaśnie, niczym płomyk świeczki.

- Przepraszam, ja... nie powinnam... Jeśli nie chcesz, to... - Usiłuję się tłumaczyć, ale ona kładzie mi dłoń na ramieniu.

- Nic się nie stało – mówi cicho. – Wiktor wie. Myślę, że... Uważam, że tobie też powinnam powiedzieć. Nie tylko dlatego, że jesteś córką najprzystojniejszego i najukochańszego człowieka, jakiego znam, ale też dlatego, że sama przeszłaś przez piekło. I jeżeli ktoś może cię zrozumieć, to właśnie druga osoba, która przeszła przez coś podobnego, czyli ja.

Zamieram, wsłuchana w jej cichy, lekko drżący głos, bojąc się, co tak naprawdę ma mi do powiedzenia.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz