46 - Adam Cz. 1

719 23 0
                                    

Od wypadku Góry na cmentarzu minęło okrągłe pięć dni, a stan Zosi był zdecydowanie lepszy niż jeszcze dwa tygodnie temu, co było zasługą Lidki. Nie sądziłem w ogóle, że uda jej się na nią wpłynąć, a jednak. Ma coś w sobie, co ludzi przekonuje. Jest silną i odważną dziewczyną.

- Hej, Adam, słyszałeś? - Lidka wpada do stacji jak burza. Wyrywam się z rozmyślań.

- Co się stało? - Odwracam się do niej. - Musisz wpadać jak huragan?

- Nie muszę, a mogę. Bo co? Zabronisz mi?

- Nie, nie, jasne, że nie, ale mnie wystraszyłaś - usiłuję się wytłumaczyć.

- Tylko winni się tłumaczą - zauważa. - No ale dobrze, już nie wnikam. Chciałam cię tylko poinformować, że doktorek wraca do pracy.

- No i co z tego, że wraca? To dobrze. Przynajmniej zajmie się czymś konkretnym, a nie łażeniem po...

- Wszołek, coś mówiłeś? - Na dźwięk głosu szefa stacji podrywam się jak rażony piorunem.

- Ja? Nie, doktorze, skądże znowu.

- Jasne, jasne, bo uwierzę. Zbieramy się, wezwanie mamy. No już, na co czekacie? Chowaniec, Wszołek, mam każdego z was osobiście zaprosić?

Zanim zdążamy coś odpowiedzieć, on podchodzi do mnie.

- Adamie Wszołku, zapraszam cię na wezwanie - oznajmia poważnym tonem.

- Yyy... doktorze, czy pan się na pewno dobrze czuje? - pytam niepewnie.

- Bardzo dobrze - odpowiada, podchodząc do Lidki, która ma minę taką, jakby właśnie ugryzła kawał kwaśnej cytryny.

- Pani Lidio, zapraszam na wezwanie.

- A Chowaniec to gdzie? - pyta Lidka, nie mogąc powstrzymać rozbawienia.

- Ach, no tak, zapomniałem. Proszę mi wybaczyć. Zatem, powtórzę jeszcze raz. Pani Lidio Chowaniec, zapraszam na wezwanie.

- Nawet nie wiesz, doktorku, jak to się ładnie rymuje. Już idę - odpowiada Lidka wesoło i wybiega ze stacji.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz