87 - Wiktor Cz. 1

687 25 2
                                    

Od dnia, w którym dowiedzieliśmy się, że Potocki już nam nie zagrozi, minęły okrągłe dwa tygodnie. Nadal rozglądałem się za jakimś nowym mieszkaniem dla naszej trójki, ponieważ Zosia wciąż nie do końca czuła się dobrze. Nadal miewała koszmary. Co prawda nie każdej nocy, jednak nie minęły one bezpowrotnie.

Nadszedł marzec, a zimne powietrze ustępowało bardziej wiosennemu.

- 21S, zgłoś się.

Odrywam się od przeglądania ogłoszeń.

- 21S, zgłaszam się. Co tam masz, Ruda?

- Ulica Miodowa 10/15, dziewczynka skarży się na duszności. Pogotowie wzywa zaniepokojona matka.

- Przyjąłem, jedziemy – odpowiadam.

Kiedy wychodzę przed stację, przy karetce zastaję Piotra i Martynę, z czego Martyna jest wyraźnie zirytowana.

- Jak ty to sobie wyobrażasz? – pyta. – Proszę cię, Piotrek, nie opowiadaj mi takich historii.

- Mhm – odchrząkuję. – Dzieciaki, czy ja wam przeszkadzam? Wezwanie mamy.

- Już idziemy, doktorze – odpowiada Martyna. – Zaraz jestem.

- Nie zaraz, tylko teraz, Martyna. Dziecko się dusi.

- Już, już – odpowiada i posłusznie wsiada do karetki.

- Wszystko między wami w porządku? – pytam po dłuższej chwili milczenia.

- Tak, oczywiście – odpowiada Piotrek.

- Martyna? – Patrzę na nią.

- Tak, doktorze, jest dobrze – zapewnia mnie.

- OK., nie wnikam - mówię. – Ale gdybyście chcieli porozmawiać, to wiecie, gdzie mnie szukać.

Oboje kiwają głowami.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz