88 - Wiktor Cz. 2

680 23 5
                                    

Na miejsce wezwania docieramy dwadzieścia minut później.

- Bierzcie sprzęt, ruchy, ruchy, dzieciaki – poganiam ich, sam będąc już na zewnątrz.

Drzwi otwiera nam zaniepokojona kobieta, nie mogąca mieć więcej niż 30 lat.

- Dobrze, że już państwo są – mówi. – Nie wiem kompletnie, co się dzieje. Jeszcze rano było wszystko w porządku, a teraz... Proszę, niech państwo wejdą.

Kiedy kobieta przepuszcza nas w drzwiach, znajdujemy się w przestronnym przedpokoju.

- Emilka jest w pokoju – mówi kobieta. – Proszę za mną.

Idziemy za nią i chwilę później znajdujemy się w pokoju dziecięcym. Mała leży na łóżku, wyglądając na bardzo bladą.

- Hej, kochanie – mówi jej mama. – Pan doktor już jest. Zaraz cię zbada, dobrze?

Dostrzegam jak mała kiwa głową.

- Dzieciaki, parametry – odzywam się, pochylając się nad dziewczynką. – Hej, mała, masz na imię Emilka, tak?

- Tak – odpowiada cichutko, zanosząc się kolejnym atakiem kaszlu.

- W porządku. Teraz pozwolisz, że cię zbadam, dobrze? Zdejmiesz bluzeczkę?

Ona spełnia moje polecenie, nie przestając kaszleć.

- Nie podoba mi się to – odzywam się. – Jak ciśnienie?

- Podwyższone – mówi Piotrek.

- Saturacja powyżej dziewięćdziesięciu – dodaje Martyna.

Kiwam głową, nie przerywając badania.

- Panie... Panie do... dokto... rze... - zaczyna mała.

- Kochanie, leż spokojnie – mówię łagodnie. – Nie podoba mi się to. Zwiększona częstotliwość oddechowa, ciągły kaszel, problemy z mówieniem... Czy pani córka na coś choruje?

- Nie, oczywiście, że nie – odpowiada kobieta. – Do dnia dzisiejszego było w porządku.

- Dobrze. W takim razie, proszę mi powiedzieć, czy ten stan mogło spowodować jakieś wydarzenie?

- Byłyśmy na basenie. Emilka bardzo chciała iść, nie potrafiłam jej odmówić i...

- Już wszystko jasne – przerywam jej. – Piotrek, leć po nosze. Ruchy, ruchy.

- Co jej jest? – W oczach matki małej zauważam wyraźny niepokój.

- Wtórne utonięcie.

- Co takiego? – Jest zaskoczona.

- Czy dziewczynka zakrztusiła się wodą?

- Tak. Bardzo możliwe. Nurkowała dużo, więc...

Nie pozwalam jej dokończyć. Kiedy Piotrek wraca, przenosimy małą na nosze.

- W karetce podamy ci tlen, będzie ci się wtedy lepiej oddychać.

Pięć minut później wszyscy jesteśmy w drodze do szpitala. Oboje z Martyną uważnie monitorujemy dziewczynkę.

- Co to jest wtórne utonięcie? – słyszę pytanie.

- Proszę pani, wtórne utonięcie objawia się w przypadku, gdy woda, którą zakrztusiła się osoba, przedostanie się do płuc. Niewielka ilość, ale jak bardzo szkodliwa. Wtórne utonięcie może doprowadzić nawet do śmierci, jeżeli odpowiednio wcześnie się nie zareaguje.

- O Boże... Moja mała dziewczynka...

- Spokojnie, już niedługo będziemy w szpitalu – uspokajam ją. – Piotrek, ile jeszcze?

- Trzy minuty!

- A szybciej się nie...

- Doktorze, zatrzymała się! – słyszę krzyk Martyny.

- Piotrek, hamuj! – wołam.

- Akurat przed szpitalem? Mała, nie miałaś kiedy nam tego zrobić? – pyta Piotrek, ale posłusznie zatrzymuje dyliżans.

- Ładowanie, odsunąć się, defibrylacja – mówi Martyna.

- Nic się nie zmieniło, jeszcze raz – oświadczam.

- Ładowanie, odsunąć się. Strzał!

- Jest, mamy ją, wróciła – mówi Piotrek.

- Dobra, to teraz za kółko i do szpitala, na bombach.

Gdy dojeżdżamy na miejsce, Emilka zostaje od razu przeniesiona na OIOM.

- Czy ona z tego wyjdzie? Panie doktorze, ja mam tylko ją, jak ona tego nie przeżyje, to...

- Tylko spokojnie. Emilka jest w Dobrych rękach. Zapewniam panią, że z tego wyjdzie.

Ona kiwa głową i ściska moją dłoń.

- Dziękuję panu bardzo. Mam wobec pana dług wdzięczności.

- Taka praca – odpowiadam, uśmiechając się. – Proszę uważać na siebie i małą. Do widzenia.

- Do widzenia panu – odpowiada, a ja oddalam się.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz