70 - Ania Cz. 1

662 28 2
                                    

Gdy po dyżurze pojawiam się w domu i wchodzę do kuchni, widzę Wiktora, siedzącego przy oknie. Wygląda na przygnębionego.

- Kochanie... – Staję za nim i kładę mu ręce na ramionach.

Odwraca się do mnie. Twarz ma bardzo zmienioną, wygląda tak, jakby się postarzał, co najmniej o dziesięć lat.

- Ania... – mówi cicho, a po chwili przytula się do mnie mocno.

- Co się stało? – pytam z troską.

- Zosia... - Patrzy na mnie. – Ona... Ona chyba popada w paranoję.

- Dlaczego? – pytam.

- Dzisiaj... przyszła na bazę... - Mówienie przychodziło mu z trudem. – A kiedy ja się tam pojawiłem, powiedziała że... że Potocki był tutaj.

- Co takiego? – Mimowolnie rozglądam się po pomieszczeniu.

- nikogo nie było – uspokaja mnie Wiktor. – Sprawdziłem to, zanim tutaj weszliśmy. Ona po prostu... Jej się to po prostu wydawało. Myślę, że powinniśmy się stąd wyprowadzić. Albo zrobić cokolwiek. Jeżeli czegoś z tym nie zrobimy, ona się zamęczy. Siebie, nas, ale przede wszystkim siebie. Sama przecież widzisz, co się dzieje. Uważam, że powinniśmy... Nie wiem, może zmienić miejsce zamieszkania? Nic innego mi do głowy nie przychodzi w tym momencie, a coś zrobić trzeba.

- Wiem – odpowiadam z westchnieniem. – Coś na pewno zrobimy. Myślę, że zmiana miejsca zamieszkania jest idealnym pomysłem, przynajmniej w jakimś stopniu. Ale co zrobimy z tym?

- Poszukam na nie kupca, może ktoś się znajdzie i je kupi. Po prostu nie chcę, by Zosia miała z tym miejscem złe wspomnienia. A przez to, co się stało... Musiałem jej dać hydroksyzynę, dopiero wtedy się uspokoiła i zasnęła.

Kiwam głową na znak zrozumienia. Sytuacja, w której się znajdowaliśmy, była naprawdę ciężka dla nas wszystkich, ale szczególnie dla Zosi. Bardzo dobrze rozumiałam jej strach, bo sama kiedyś przechodziłam przez coś podobnego.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz