- Już wszystko dobrze. – Gładzi mnie po plecach, a głos ma tak kojący, że czuję, iż lada moment się rozpłaczę. – Teraz musimy wygrać walkę z Potockim i będzie wszystko dobrze. Głowa do góry.
- Wiem – odpowiadam. – Cieszę się, że tata cię poznał. Naprawdę. Dzięki tobie stał się znowu radosny i wesoły.
- A ja dzięki niemu – odpowiada z uśmiechem.
- Co dzięki mnie?
Obie podskakujemy, słysząc znajomy głos.
- Tata! – wołam, zrywając się na równe nogi.
Chwilę później czuję jak mocno mnie przytula, chowając w swoich silnych, opiekuńczych ramionach.
- Znowu miałaś koszmary, słoneczko? – pyta, przyglądając mi się z troską.
- Tak, niestety – odpowiadam. – Ale nie martw się, już jest dobrze. Ania się mną zaopiekowała.
- Właśnie widzę. – Przenosi wzrok na swoją przyszłą żonę. – Dziękuję ci, kochanie.
- Drobiazg – odpowiada.
Podchodzi do nas, a tata przyciąga ją do siebie. Stoimy tak przez chwilę, ciesząc się ze swojej wspólnej obecności.
- No więc co dzięki mnie? - pyta, nadal trzymając nas w objęciach.
- Nie za dużo chciałbyś wiedzieć przypadkiem? - odpowiada Ania pytaniem.
- Ależ skąd - oświadcza i uśmiecha się.
- Tato, nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - podchwytuję.
- Ale czasem ta ciekawość może doprowadzić do bardzo interesujących wniosków - mówi. - Ale oczywiście nie wnikam. Jestem grzecznym doktorem Wiktorem Banachem.
- Ty i grzeczny... - Ania patrzy na niego, mrugając. – Akurat co do tego, mam pewne wątpliwości.
Parskam śmiechem. Tak słodko wyglądają, kiedy się przekomarzają.
- Wszystko w porządku? – pyta tata po jakimś czasie, kiedy siedzimy w kuchni i pijemy świeżo zrobioną herbatę.
- Tak, teraz już tak – odpowiada Ania. – Mam ciebie, Zosię, niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję.
- A ty, słoneczko, jak się czujesz? – Tata patrzy teraz na mnie.
- Zdecydowanie lepiej – odpowiadam, zgodnie z prawdą. – Wiem, że razem damy sobie radę. Muszę w to wierzyć, bo w przeciwnym razie zwariuję i wyląduję w pokoju bez klamek.
- O nie, kochana, do tego nie dopuścimy – odzywają się jednocześnie, a ja czuję, że kąciki ust same drgają w uśmiechu, bez mojej ingerencji.
Co ja bym bez nich zrobiła? Nie mam pojęcia, ale wiem, że rozmowa z Anią dała mi bardzo wiele. Więcej, niż jestem gotowa sama przed sobą przyznać.
- Dziękuję – mówię, patrząc jej w oczy.
Ona odwzajemnia spojrzenie, a tata dyskretnie o nic nie pyta. Po jego minie jednak widzę, że domyśla się, o czym wcześniej rozmawiałyśmy, ale specjalnie nie wnika w szczegóły, za co jestem mu wdzięczna.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...