Gdy oddajemy dziewczynkę pod opiekę doktor Reiter, udaję się do swojego gabinetu, by wypełnić papiery. Papierologia - rzecz, która w jakimś stopniu mnie odpręża i pozwala nie myśleć o rzeczach mniej przyjemnych. Nie wiem, ile tak siedzę przy dokumentach, segregując je i robiąc wszystko, co w mojej mocy, by zachować w tym rozgardiaszu jakiś sensowny porządek. Musiało minąć jednak całkiem sporo czasu, gdyż z odrętwienia wyrywa mnie pukanie do drzwi.
- Proszę! – wołam, myśląc, że to pewnie Kubicka albo Strzelecki.
Drzwi otwierają się i staje w nich...
- Chowaniec, co ty tu robisz – pytam, otwierając szeroko oczy.
- Czy pan to doktor Artur Góra? – słyszę pytanie.
Moje oczy otwierają się jeszcze szerzej.
- No co ty, Lidka – mówię. – Nie wygłupiaj się.
- Nazywam się Weronika Orłowska – słyszę w odpowiedzi.
To mnie kompletnie dekoncentruje. Wstaję i podchodzę do dziewczyny. Dopiero, gdy przyglądam się jej z bliska, widzę, że ma coś, co ją od Lidki odróżnia. Kolczyk w uchu i mnóstwo małych kropek na nosie, które na pierwszy rzut oka nie są widoczne.
- O kurczę - wypalam, zanim zdążam się powstrzymać. – Znaczy... Ten... Kim pani jest?
- Siostrą Lidki – wyjaśnia takim tonem, jakby to było oczywiste.
- Ale przecież... - zaczynam, lecz zaraz gryzę się w język.
Nie chcę przecież być nieuprzejmy, a stwierdzenie: „Ale Lidka nie ma siostry" nie byłoby w tym momencie na miejscu.
- Wiem, rozumiem, co chce pan powiedzieć. – Dziewczyna uśmiecha się, ale ten uśmiech mi się nie podoba. Nie jest taki jak Lidki. – Że Lidka nie ma siostry. Spokojnie, ja też od niedawna wiem, że ona jest moją siostrą.
- Jakim cudem? – pytam, kompletnie zaskoczony.
- To długa historia. Ale przyszłam tutaj w zupełnie innym celu. Chciałabym się dowiedzieć, gdzie Lidka mieszka. Dowiedziałam się, gdzie pracuje dzięki mojej przyjaciółce, ale niestety ona nie wie, jaki jest jej adres zamieszkania.
- Rozumiem. Pozwoli pani, że pojadę tam razem z panią – mówię kulturalnie, a ona kiwa głową.
- Będzie mi bardzo miło – odpowiada, znowu się uśmiechając. Boże, jak mi się ten uśmiech nie podoba.
- Proszę dać mi chwilkę – mówię, a ona kiwa głową i siada na przeciwko mnie.
Zagryzam wargi. Wcale nie zapytała o pozwolenie, a panoszy się, jakby była u siebie. Dziesięć minut później jestem już gotowy. Oboje wychodzimy z gabinetu.
- O, Artur, widzę, że pani Weronika cię znalazła? – pyta Wiktor.
- Tak – odpowiadam. – A ty co, dyżur zaczynasz?
- No niestety, tak wychodzi – odpowiada. – Na razie, mam wezwanie.
- Cześć, Wiktor, cześć – mówię.
Gdy odchodzi, patrzę na siostrę Lidki.
- Jest taki problem, nie mam samochodu – mówię.
- Ale ja mam – słyszę jej odpowiedź. – Pan będzie mnie kierował, a ja poprowadzę.
- Dobrze – odpowiadam, z całej siły powstrzymując się, by nie powiedzieć czegoś złośliwego.
Nie wiem, co mi się w tej dziewczynie nie podoba, ale ma coś w sobie, co mnie irytuje do tego stopnia, że najchętniej powiedziałbym jej, żeby sobie poszła i nigdy więcej nie wracała. Zdobywam się jednak na uśmiech i wsiadam tuż za Nią do samochodu.
Kiedy pół godziny później jesteśmy niedaleko, widzimy tłumek gapiów stojący przy oknie.
- Co tam się dzieje? – pyta zaskoczona Weronika.
Nie odpowiadam, wpatrując się uparcie w tamtą stronę. Dopiero, gdy podjeżdżamy nieco bliżej, dostrzegam, kto jest w kręgu zainteresowania i przez moment zapominam o tym, jak się oddycha.
- Hamuj! – krzyczę.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...