36 - Piotr Cz. 5

597 23 0
                                    

Po chwili docieramy do miejsca, do którego chciałem ich doprowadzić. Jednak to, co widzimy, sprawia, że zatrzymujemy się, jak wrośnięci w ziemię. Patrzymy wprost na Górę, który siedzi przy grobie Renaty, jak w transie, przemarznięty i nieobecny.

- Mój Boże... - Lidka z Martyną zakrywają usta rękami.

- Jezus Maria... - Adam też wygląda na wstrząśniętego tym widokiem.

Ja nie mówię nic, natomiast mam wrażenie, że słowa nie są tu potrzebne. Lidka klęka ostrożnie obok Artura.

- Doktorku... Doktorku, słyszysz mnie? Artur, spójrz na mnie, proszę.

Zero reakcji z jego strony.

- Co mu się stało? On w ogóle na nic nie reaguje. - Martyna patrzy po nas.

- Poczekajcie. Trzeba tu jakąś karetkę zawezwać. Sami sobie przecież nie poradzimy.

Adam wyciąga radio.

- 23s, zgłoś się.

- 23S, zgłaszam się. Macie Artura?

- Tak, Ruda, znaleźliśmy go. Posłuchaj, przyślij nam tu jakąś karetkę. Jesteśmy na cmentarzu, przy grobie Renaty.

Przez chwilę trwa pełna napięcia cisza.

- Co? - W głosie Rudej słychać prawdziwy szok. - Adam, możesz powtórzyć?

- Mogę, ale posłuchaj uważnie, bo trzeci raz powtarzał nie będę. Znajdujemy się na cmentarzu, słyszysz? Na cmentarzu, przy grobie Renaty. Zrozumiałaś?

- Tak. Przyjęłam. Zaraz kogoś do was podeślę. W jakim jest stanie?

- Ciężko stwierdzić. Na pewno jest wyziębiony i zachowuje się tak, jakby był w jakimś transie. Nic do niego nie dociera. Żadne bodźce z zewnątrz.

- Ok., przyjęłam. Bez odbioru.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz