Po jakimś czasie oboje podskakujemy, słysząc dzwonek do drzwi. Biegniemy w tamtą stronę. Gdy Wiktor jako pierwszy je otwiera, dostrzegamy dwóch policjantów.
- Udało nam się namierzyć miejsce pobytu porywacza i dziewczyny – oznajmia jeden z nich.
- Nareszcie! – mówimy jednocześnie.
- Rozumiem, że możemy jechać z wami? – pytam.
- Tak, oczywiście, ale pod warunkiem, że będą się państwo trzymać z tyłu.
Oboje kiwamy głowami i wychodzimy za policjantami. Na miejscu znajdujemy się pół godziny później, a ja o mało nie mdleje na widok tego, co widzę.
- czemu ja na to od razu nie wpadłam? – pytam cicho, patrząc na Wiktora.
- Ale na co? – Spogląda na mnie zdezorientowany. – Aniu, dobrze się czujesz? Blada jesteś jak płótno.
- Ja... Tak. Po prostu... Wiktor, to jest nasze stare mieszkanie – wyjaśniam, a on kiwa głową ze zrozumieniem.
- Pamiętają państwo o umowie? – pyta starszy z policjantów. – Najpierw my, potem wy.
- Jasne – odpowiadam, usiłując zachować spokój, chociaż powrót do tego miejsca przywołał we mnie wspomnienia, o których wolałabym nie pamiętać.
Ledwo wysiadamy, z daleka słyszę czyjś rozpaczliwy krzyk, który momentalnie się urywa.
- Zooośkaaa! – Wiktor wyrywa się do przodu, ale szybko zostaje przytrzymany przez jednego z policjantów.
- Niech pan nie będzie taki wyrywny – ostrzega. – Jak pan pójdzie przodem, to cały nasz plan weźmie w łeb.
- Ale panie, tam jest moja córka! – Wiktor wciąż się wyrywa.
- Uspokój się. – Podchodzę do nich. – Wiktor, proszę, kochanie, wiem, co czujesz, ale w ten sposób jej nie pomożesz.
On w końcu przestaje się wyrywać, jednak wiem, że gdyby mógł, pognałby tam, ani na moment się nie zatrzymując. Sama chętnie zrobiłabym to samo, lecz powstrzymuje mnie myśl, że w ten sposób na pewno Zosi nie pomogę.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...