34 - Piotr Cz. 3

665 25 2
                                    

Na miejsce wezwania docieramy dwadzieścia minut później.

- Piotr Strzelecki, pogotowie ratunkowe, dzień dobry, co się stało?

- Moja żona... Dziewczyna... Narzeczona... Znaczy przyjaciółka... Znaczy... Ona ma takie silne skurcze... Niech państwo nam pomogą. - Mężczyzna patrzy na nas.

Jest blady i przerażony.

- Żona, dziewczyna, narzeczona, przyjaciółka, czy może kochanka? – pytam, nie mogąc się powstrzymać.

- Niech pan sobie nie żartuję. Ona naprawdę cierpi.

- Przepraszam – reflektuję się, uśmiechając się do Martyny, która mruga powiekami, starając się nie roześmiać.

- Dobrze, już idziemy, niech pan prowadzi - mówi po chwili.

On kiwa głową, po czym biegnie przodem, a my za nim. Kobietę potrzebującą znajdujemy w pokoju, zwiniętą w kłębek na łóżku.

- Dzień dobry, nazywam się Piotr Strzelecki i jestem ratownikiem. Może mi pani powiedzieć, co się dzieje?

- Skurcze... Mam... silne... skurcze...

- Co ile minut? - pyta Martyna. - Spokojnie, zbierzemy parametry i zaraz wszystko będzie jasne.

- Co dziesięć, tak mniej więcej - odpowiada kobieta cicho.

- Rozumiem. Na szczęście wygląda na to, że wszystko jest w porządku. - Patrzę na nią poważnie. - Pójdę teraz po nosze i zabierzemy panią do szpitala.

- A czy ja... mogę jechać z wami? - pyta mężczyzna.

- Niestety nie - odpowiada Martyna spokojnie. - Karetka to nie taksówka, nie wie pan o tym?

- Pani wybaczy, ja... po prostu strasznie się o nią boje.

- Dobrze, rozumiem, spokojnie. Piotruś, idź po te nosze.

- Pędzę, lecę, Martynka - odpowiadam i wybiegam z pokoju.

Wracam z powrotem pięć minut później.

- Zabieramy pacjentkę. A pan, dobrze radzę, jak pan nie ma prawa jazdy, to niech pan pojedzie taksówką.

- Dobrze, dziękuję bardzo. - Mężczyzna patrzy na mnie z wdzięcznością, po czym oddala się, by zadzwonić po taksówkę.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz