Po przekazaniu Anny na badania, postanawiam porozmawiać z Piotrkiem i Martyną.
- Dzieciaki, o co chodzi? - pytam, gdy jesteśmy w stacji.
- O nic, doktorze - odpowiada Martyna.
- Jak to o nic? Przecież widzę. - Odchrząkuję. - Wiecie, że jeżeli byście chcieli ze mną porozmawiać, możecie przyjść w każdej chwili.
- Nie chcemy doktorowi zawracać głowy - odzywa się Piotrek.
- Dobra, dzieciaki. - Biorę sprawę w swoje ręce. - Jesteśmy zespołem, musimy działać sprawnie. A dzisiaj, mam wrażenie, gdybyście mogli, to byście się pozabijali.
- Bo tu chodzi o dziecko - podejmuje Martyna cicho. - Oboje byśmy chcieli, tylko że... nie mamy gdzie mieszkać. Mój ojciec twierdzi, że ma dla nas mieszkanie, ale... ani ja, ani Piotrek nie chcemy żyć na jego koszt. No a poza tym, jak opłacać mieszkanie, z naszej pensji ratowniczej? To jest wszystko nierealne.
- O to się rano pokłóciliśmy - dodaje Piotrek. - Powiedziałem Martynce, że dalibyśmy jakoś radę, gdybyśmy się postarali. Można by było wziąć nadgodziny, cokolwiek.
- Ale ja powiedziałam, że to głupota - dokańcza Martyna. - I żeby nie opowiadał takich bzdur.
Zamyślam się, zastanawiając się, co mógłbym im doradzić.
- Wiecie co? - pytam. - Chyba mam pewien pomysł. Bo ja, Ania i Zosia szukamy nowego mieszkania. Wiecie, ze względu na to wszystko, co się stało. No więc... myślę sobie, że moglibyśmy je Wam... odsprzedać. Na raty czy coś. Dogadalibyśmy się. W końcu znamy się nie od dziś.
- Doktorze, ale... ale my nie... - zaczyna Piotr.
- Tylko nie mów, że nie chcecie mi sprawiać kłopotu, bo się zdenerwuję. Dzieciaki, to żaden kłopot. Jeżeli mogę wam jakoś pomóc, to bardzo chętnie to uczynię.
- Dziękujemy, doktorze. - Martyna patrzy na mnie z wyraźną wdzięcznością. - Myślę, że to będzie Dobre rozwiązanie.
- Bardzo dobre - potwierdzam. - Z korzyścią dla obu stron.
- Z tym akurat muszę się zgodzić - stwierdza Piotrek z uśmiechem.
- Skoro spór zażegnany, to pozwolicie, że pójdę sprawdzić, co z Anią - oświadczam, wstając.
- Jasne, doktorze - mówi Piotr z uśmiechem. - Niech pan leci, bo jeszcze panu ucieknie.
- Co? Ucieknie? Kto? - Patrzę na niego zdezorientowany.
- Niech się doktor nie przejmuje - uspokaja mnie Martyna. - On tylko tak żartuje. Zna pan Piotrka, cały on.
Trudno mi się było z nią nie zgodzić. Piotrek zawsze miał specyficzne poczucie humoru, które mogło kogoś drażnić, gdy poznawał go po raz pierwszy.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...