77 - Ania Cz. 3

624 25 6
                                    

Następnego dnia wszyscy wstajemy bardzo wcześnie. Gdy wchodzę do kuchni, zastaję w niej Zosię, siedzącą przy oknie i wpatrzoną w przestrzeń. Bardzo ostrożnie, by jej nie wystraszyć, podchodzę i dotykam jej ramienia.

- Zosiu? – pytam cicho.

Powoli odwraca wzrok w moją stronę.

- Aha? – odpowiada pytaniem.

- Wszystko w porządku? – dopytuję.

- Nie bardzo – mówi. – Strasznie się denerwuję.

- Widać – zauważam. – Nie martw się, wszystko się ułoży.

- Cześć, dziewczyny, co tam sobie szepczecie? – słyszę głos Wiktora.

Gdy obie odwracamy się w jego stronę, widzimy, że jest w pełni ubrany i gotowy do wyjścia. Podchodzi bliżej i przygląda się nam uważnie.

- Zosiu, ty spałaś tej nocy cokolwiek? – pyta, zatrzymując na niej wzrok.

- Tak – odpowiada, ale w tym słowie nie słychać przekonania.

- Zosiu, jesteś blada jak śmierć – protestuję, a ona wzdycha.

- A co to zmieni, jak wam powiem, że w ogóle oka nie zmrużyłam? – pyta cicho.

- No w zasadzie... Nic – stwierdza Wiktor ponuro.

Dostrzegam jego ukradkowe spojrzenie, które mi rzuca. Odwzajemniam je bez słowa. Stoimy tak przez jakiś czas w ciszy.

- Dobra, dość tego. – Biorę się w garść. – Czas coś zjeść, a potem trzeba iść. Nie ma co się zadręczać. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej.

- Co racja, to racja. – Wiktor uśmiecha się do mnie.

Już mam zamiar wyjąć talerz z szafki, gdy słyszę dzwoniący telefon.

- Wiktor, to twój! – wołam.

- Poszedł odebrać – uspokaja mnie Zosia.

Parę minut później wraca z powrotem, a twarz ma białą jak papier.

*     *  *

To w nagrodę, za prawie 4900 wyświetleń. :) Dziękuję, jesteście kochani. <3

Jak myślicie, co za wieści przyniósł tajemniczy telefon ?

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz