16 - Zosia Cz. 3

879 31 2
                                    

Następnego dnia wstaję wcześnie. Gdy wchodzę do kuchni, widzę tam zarówno Anię, jak i mojego tatę.

- Hej wam – mówię cicho. – Jak przed rozprawą?

- Dobrze – odpowiada Ania spokojnie, chociaż po jej twarzy widzę, że jest spięta.

- Jadę z wami – oświadczam.

- Zosiu, słoneczko, nie wiem, czy to jest dobry pomysł. – Tata patrzy na mnie uważnie. – Powinnaś być w tym czasie w szkole.

- Ale chcę was wspierać. A w szkole? Jak w szkole będę, nic nie zrobię, a nie będę się potrafiła na niczym skupić. Więc lepiej będzie, jeśli z wami pojadę.

- No... dobrze. – Wiktor wzdycha. – Skoro się tak upierasz... Ale ja i tak uważam, że to nie jest pomysł, który by należał do dobrych.

- Nie bój się, tato, nic mi się nie stanie – uspokajam go.

Gdy godzinę później pojawiamy się w sądzie, widzę Potockiego i mimowolnie odwracam wzrok. Ten człowiek ma coś w sobie, co sprawia, że nie można na niego patrzeć. Nie mam pojęcia, jak kiedyś mogłam być mu wdzięczna za uratowanie życia.

- Wiktor i Anna, nasza nowa para. Jak miło was widzieć – odzywa się tym swoim charakterystycznym głosem.

- Stanisław, dobrze ci radzę, daruj sobie te odzywki, bo zapłacisz za nie surowo – odpowiada Ania.

- Tak myślisz? Mylisz się, kochanie. Ja zawsze wychodzę obronną ręką.

- Nie w tym przypadku.

Przysłuchuję się tej rozmowie, trochę zaniepokojona.

- Tato, myślisz, że on... że on naprawdę w końcu trafi za kratki?

- Kochanie, powiedziałem ci przecież, że dowody są niezbite. Czego chcieć więcej?

- Nie wiem – odpowiadam. – Ja po prostu się martwię.

- Wie, słoneczko, ale niepotrzebnie. Na pewno wszystko będzie dobrze. – Tata przytula mnie, a ja kiwam głową.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz