48 - Adam Cz. 3

602 25 2
                                    

Dziękuję za ponad 1900 wyświetleń i ponad 200 gwiazdek. :) Jesteście kochani. <3

*      *     *

Gdy piętnaście minut później dojeżdżamy na miejsce, znajdujemy się w pięknej okolicy, pełnej drzew.

- Nic dziwnego, że ulica Świerkowa, skoro tu tyle świerków - zauważa Lidka.

- Bierzcie sprzęt, niewiadomo, co się może przydać - rozkazuje Góra.

Posłusznie wykonujemy polecenie i udajemy się pod wskazany adres. Kiedy otwieramy drzwi i wchodzimy do mieszkania, zastajemy kompletny rozgardiasz. Stojak na kurtki przewrócony, odzież porozrzucana, buty nie do pary, na dodatek stoi tu mnóstwo kartonów, jakby ktoś się niedawno wprowadził. Z oddali słychać ciche pojękiwania mężczyzny.

- Uuuuuu - stwierdzam, patrząc na pobojowisko.

- No właśnie, uuuu - potwierdza Lidka.

- Nie zachowujcie się jak Banach - karci nas Góra. - Chodźcie, bo pacjent czeka.

Gdy wchodzimy po schodach na półpiętro, przy kolejnej ich partii zastajemy leżącego mężczyznę, bladego jak ściana i pojękującego cicho.

- Dzień dobry, Artur Góra, pogotowie ratunkowe. Może pan powiedzieć, co tu się stało?

- Jak to co? Nie widać? - Mężczyzna jest wyraźnie wzburzony. - Spadłem ze schodów, bo zobaczyłem ducha.

Krzywi się boleśnie.

- Dobrze, rozumiem. Zaraz panu pomożemy. Wszołek, Chowaniec, parametry.

- Ciśnienie 150 na 130 - oświadczam.

- Tętno w normie, cukier też - dodaje Lidka.

- Chyba naprawdę się pan wystraszył, bo ciśnienie jest zdecydowanie za wysokie.

- A pan by się nie wystraszył, jakby pan ducha zobaczył?

- Spokojnie, proszę pana, niech pan się tak nie denerwuje, bo się panu ciśnienie podniesie jeszcze bardziej, co może zagrozić pana zdrowiu albo nawet życiu - uspokaja go Góra. - A poza tym, ma pan złamaną kończynę, więc każdy najmniejszy ruch może panu również zagrozić.

Mężczyzna znowu się krzywi, ale nie przestaje się bulwersować.

- Niech pan mnie nie poucza, dobrze? Panie, pan naprawdę niczego nie rozumie. Niech pan najpierw wejdzie na górę, a potem mnie poucza.

Dostrzegam spojrzenie Lidki, pełne rozbawienia.

- Doktor Artur Góra na pewno bardzo chętnie wejdzie na górę - stwierdzam. - Prawda, doktorze?

- Wszołek, nie bądź taki do przodu, bo ci z tyłu zabraknie. Podam teraz panu leki na obniżenie ciśnienia, dobrze? Jak spadnie, wtedy zabierzemy pana do szpitala. Na szczęście złamanie nie jest otwarte, a pan jest bardziej przestraszony tym niby duchem, niż tym, co się stało, także nie ma dramatu.

Bez słowa usztywniam pacjentowi nogę, uważając na ranę.

- Będzie pan żył, niech pan się nie martwi, nasi lekarze dokonują cudów - uspokajam go, kończąc opatrunek.

- W to nie wątpię - stwierdza mężczyzna, krzywiąc się z bólu. - Ale ten duch...

- No właśnie, o co chodzi z tym duchem? Chowaniec, może poszłabyś to sprawdzić? - Góra patrzy na nią.

- Lidka? A dlaczego ona? - pytam. - Przecież...

- Adaś, to, że jestem kobietą, nie znaczy, że nie mogę tego sprawdzić - przerywa mi dziewczyna. - Bardzo chętnie się tego podejmę, tylko musiałabym się czegoś więcej dowiedzieć o całym zdarzeniu.

- No no, Chowaniec, zachowujesz się jak prawdziwy detektyw - zauważa Góra, patrząc na nią z uznaniem.

- Doktorku, niech mi tak doktorek nie komplementuje, dobrze? - pyta Lidia. - Proszę pana, może nam pan powiedzieć, co się dokładnie stało?

- No... tak, wiedzą państwo, ja... się tu wprowadziłem dwa dni temu dopiero, no i... Właściwie korzystam z parteru, bo góra nie jest mi do niczego potrzebna, ale... dzisiaj akurat tam poszedłem, bo chciałem trochę posprzątać, no i... najpierw usłyszałem jakieś skrzypienie, a potem... a potem zobaczyłem... zjawę, no najprawdziwszą zjawę.

- Dopiero dzisiaj? - pytam. - Nie zauważył pan niczego niepokojącego wcześniej.

- Nie. Proszę pana. W dzień, to się ciągle coś działo, wnosiło się kartony, rozpakowywało rzeczy, w wieczorem padałem jak kamień i spałem twardo do rana, więc nic mnie nie zaniepokoiło.

- Dobrze. Rozumiemy. Teraz zabierzemy pana do karetki, Wszołek, leć po nosze, a Lidka niech pójdzie na górę sprawdzić, co tam się stało.

- Tak jest, doktorku - mówi dziewczyna i po chwili znika na schodach.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz