Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że ta część jest nieco dłuższa niż poprzednie. Inaczej nie mogłam tego podzielić.
UWAGA!
Niektóre fragmenty tej części dla osób 18+! Niepełnoletni, jak zawsze, czytają na własną odpowiedzialność!
* * *
Wchodzimy do przestronnego pomieszczenia. Z oddali słyszymy jakieś odgłosy, jakby ktoś kogoś uderzał. Policjanci idą przodem, my za nimi. Kiedy schodzimy na sam dół, widzę tak dobrze mi znane piwniczne drzwi, które w tym momencie są zamknięte.
- Jak się tam dostaniemy? – pytam, niemal nie poruszając ustami.
- W najprostszy możliwy sposób – odpowiada spokojnie policjant.
Następnie podchodzi do drzwi i mocnym kopniakiem je wyważa. Jego kolega wpada razem z nim do środka i z wielkim wrzaskiem powalają niczego się niespodziewającego Potockiego na ziemię.
- To jakaś pomyłka! – krzyczy tamten.
- Pomyłka, tak? Zamilcz! Zgnijesz w pierdlu, za podwójne przestępstwo, śmieciu! Wiesz, co tam robią z takimi jak ty? Nie mają dla takich litości! A teraz się nie szarp, bo będzie jeszcze bardziej bolało. Krystian, co z dziewczyną?
Wszyscy troje podchodzimy do Zosi, która leży w kącie, na zimnej podłodze. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy to fakt, iż jest nieprzytomna, poobijana i cała we krwi. Wzdrygam się na ten widok.
- Zosia! – Wiktor podbiega do niej i porywa ją w ramiona. – Zosia, słoneczko... Boże, co ten sukinsyn ci zrobił? Kochanie, już, już wszystko jest dobrze, jesteś bezpieczna.
- Karetka zaraz tu będzie. – Mężczyzna nazwany Krystianem staje obok nas. – Nawet nie chcę myśleć, co on jej jeszcze zrobił. Poczekamy z państwem na pogotowie, a jak pokrzywdzona odzyska przytomność, spróbujemy ją przesłuchać.
- Krystian, nie dzisiaj. – Starszy policjant patrzy na niego surowo. – Dziewczyna będzie w szoku, nie można tak od razu.
- Masz rację. Przepraszam. – Młody się reflektuje, po czym, by się zapewne jakoś zrekompensować, podchodzi do Stanisława i gwałtownym ruchem podnosi go z ziemi.
- Idziemy! – nakazuje ostro. – Żadnych gwałtownych ruchów, bo będzie bolało, pamiętaj.
Wychodzimy przed budynek, gdzie właśnie podjechała karetka, z której wysiedli Adam, Piotr i Góra.
- Artur Góra, pogotowie ratunkowe, co się sta... Cholera jasna!
Patrzy najpierw na policjantów, potem na Potockiego, następnie na mnie, a na końcu na Wiktora z Zosią na rękach.
- Co się... - zaczyna Adam.
- Wszołek, nie teraz – przerywa mu Artur. – Wiktor, połóż ją na noszach. Tylko ostrożnie.
Wiktor kiwa głową, a gdy Zosia bezpiecznie ląduje w karetce, on sam osuwa się na ziemię. Oboje z Piotrkiem podbiegamy do niego.
- Doktorze. Hej, doktorze, wszystko w porządku? – Piotrek chwyta go za rękę.
- Moja... Moja córka... Jak on... mógł... - Wiktor patrzy na nas, blady i zrozpaczony.
- Wiem, wiem, co czujesz – mówię cicho. – Ale teraz musimy jechać do szpitala. Ona cię potrzebuje, słyszysz? No już, chodź, wszystko będzie dobrze. Zosia z tego wyjdzie.
Usiłuję o tym przekonać nie tylko jego, ale też siebie. Pomagamy mu z Piotrkiem wstać i prowadzimy go do karetki. Artur nawet nie protestuje. Tylko po jego twarzy mogę się domyślać, że jest zbyt wstrząśnięty, by w jakikolwiek sposób zaprzeczyć, że karetka to nie taksówka. Zdaję sobie sprawę, że dla nas wszystkich teraz priorytetem jest życie oraz bezpieczeństwo Zosi.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanficHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...