Po tych słowach znika za drzwiami, pozostawiając nas samych.
- Widzisz, co tu się dzieje? - pytam. - Martynka, zobacz, wszyscy są rozkojarzeni. Nawet Adam.
- Widzę, niestety. - Dziewczyna wstaje. - Chodź, Piotruś, trzeba umyć karetkę.
- Masz rację, Martynka, masz rację. Ty jak czasem coś powiesz, to dobrze powiesz.
- Ej ej, nie cytuj Góry, kochanie, bo jakby to usłyszał, to by ci z premii potrącił.
- Eee, chyba nie. On ostatnio jakiś strasznie rozkojarzony jest. Nie mam pojęcia, co się dzieje, ale... to nie w stylu Góry. Ostatni raz był w takim stanie po śmierci Renaty. - Wzdycham. - Strasznie się o niego martwię. Może nie byliśmy w zbyt dobrych stosunkach, ale... Echhh. To jest jednak... Znaczy,
jakoś się wszyscy przyjaźnimy, nie?
- Tak, tak - mówi Martyna w roztargnieniu, chyba niezbyt rejestrując to, co do nie powiedziałem. - Chodź, Piotruś, proszę, zajmijmy się tymi karetkami, bo inaczej zwariuję.
- Chyba jedną karetką.
- Jedną, dwiema, dziesięcioma, może być i tysiąc, ale Się zajmijmy czymkolwiek.
- Dobrze, już dobrze - odpowiadam.
Gdy wychodzimy, przed stacją zastajemy zaniepokojoną Lidkę.
- Widzieliście doktorka? - pyta na nasz widok.
- Górę? - upewniam się.
- Tak, Górę, a kogo? Banacha?
- Lidka, wyluzuj. - Martyna patrzy to na mnie, to na nią. - Uspokój się i powoli, powiedz nam, co się stało.
- No bo... Adam przyszedł i powiedział, że wezwanie mamy. Zaczęliśmy przez radio doktorka wzywać, ale nie było żadnej odpowiedzi.
- Poszedłem do jego gabinetu, ale... nikogo tam nie znalazłem - dodaje cicho Adam, stając obok nas.
- To może my weźmiemy wasze wezwanie? - pytam.
- O, tak, Piotruś dobrze mówi. - Martynka podchwytuje mój pomysł. - Bardzo chętnie pojedziemy do tego wezwania. Tylko trzeba się z dyspozytornią skontaktować.
- Moment, robi się - mówi Adam. - 23S, Martynka i Piotrek przejmą to wezwanie.
- A stało się coś?
- Nie możemy znaleźć Góry. Ale spokojnie, pewnie poszedł ciasteczka konstruować - wyjaśnia.
- Artur? Daj spokój, przecież on by nigdy nie opuścił wezwania. Ale dobra, niech oni jadą na miejsce spotkania, a wy... zajmijcie się szukaniem Góry. Może policję wezwę.
- Nie, nie, na razie to nie jest konieczne. Dobra, Ruda, spokojnie, wszystkim się zajmiemy. W razie czego będziemy się z tobą kontaktować.
Kiedy kończą rozmawiać, patrzy na nas.
- Dobra, zbieramy się - mówię. - Chodź, Martynka.
Ona kiwa głową i idzie za mną bez słowa.
** * *
Jak myślicie, co się stało z Górą?

CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...