38 - Lidia Cz. 1

648 23 2
                                    

- Doktorku, dlaczego?

Siedzę przy Górze i trzymam go za rękę. Mam świadomość, że mimo tego, że jest nieprzytomny, to jednak mnie słyszy.

- Co ci strzeliło do głowy? – pytam. – Nie można było do mnie przyjść i ze mną pogadać, tylko musiało ci tak odbić? Doktorku, przecież mówiłam ci, że ci pomogę, że się postaram pomóc. Dlaczego z tego nie skorzystałeś? Ty czasami naprawdę nie myślisz rozsądnie.

Jestem zdruzgotana. Nagle drzwi otwierają się i staje w nich Ania.

- Lidka, jedź do domu, prześpij się. On niedługo się obudzi, zobaczysz. Najgorsze już za nim. Uratowaliście go.

- Wiem, ale... - Urywam i przyglądam się jej uważnie. – A ty? Co z tobą? Sama ledwo funkcjonujesz.

- Nic mi nie jest. – Macha lekceważąco ręką. – Po prostu... To wszystko... Strasznie dużo się tego nazbierało.

- Wiem. – Wstaję. – Pójdę do Zosi.

- Nie rób tego. – Chce mnie zatrzymać. – Ona nikogo poza mną i ewentualnie Martyną nie chce widzieć.

- Jestem kobietą – zauważam spokojnie.

- Tak się składa, że mam tego świadomość. Ale Lidka, to naprawdę nie jest dobry pomysł.

- Nie denerwuj mnie, dobrze? Wiem, co robię. Zobaczysz, jeszcze będziecie mi dziękować. Zwłaszcza Wiktor, będzie mi na kolanach dziękował.

- Dobrze, zobaczymy. – Ania przepuszcza mnie. – Idź do niej. Tylko ostrzegam, jeżeli zrobisz coś nie tak, poniesiesz tego konsekwencje.

- W porządku – mówię i opuszczam salę.

Zanim jednak to robię, patrzę na Artura.

- Spokojnie, będę miała na niego oko.

- No mam taką nadzieję – odpowiadam.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz