Kiedy pojawiam się ponownie w szpitalu, akurat wpadam na Anię.
- O, i jak, kochanie? - pytam.
- Czwarty tydzień - odpowiada od razu. - Na razie jest wszystko w porządku, ciąża przebiega prawidłowo, ale mimo to mam się oszczędzać.
- No pewnie, że tak - odzywam się. - Nie będziesz robić żadnych ciężkich rzeczy. Rozmawiałaś z Górą?
- Nie, jeszcze nie. Dopiero niedawno skończyli mi robić badania.
- No to chodź - mówię, ujmując ją za rękę.
Kiedy Góra pozwala nam wejść, robimy to bez wahania.
- O, Wiktor, Ania - odzywa się pogodnie. - A co was do mnie sprowadza? Jaka skarga na kogoś?
- Nie nie, Artur, spokojnie - uspokajam go. - Nikomu nie musisz potrącać z premii.
- Mam taką nadzieję - odpowiada z uśmiechem. - Mówcie, o co chodzi.
- Bo... - Ania patrzy na niego. - Robiłam sobie badania i... wyszło, że jestem w czwartym tygodniu ciąży.
Góra wstaje.
- Rozumiem - mówi, nadal z uśmiechem. - Wiesz, że musisz się oszczędzać.
- No oczywiście, że wiem - odpowiada Ania. - Dlatego do ciebie przychodzimy. W sumie to ja przychodzę.
- OK., posłuchaj. - Góra podchodzi do niej. - Pozmieniam ci w grafiku. Nie będziesz brała żadnych wezwań, tylko zostaniesz szpitalu i będziesz zajmować się przyjmowaniem pacjentów i sprawdzaniem kart wyjazdowych, jak cię poproszę. Druga para rąk zawsze mi się przyda.
- No ja wiedziałam, że do czegoś mnie wykorzystasz - mówi Ania ze śmiechem. - Dzięki, Artur.
- Nie ma za co - odpowiada wesoło. - Ciasteczko?
- Tym razem chyba się skusze - oznajmia Ania. - A ty, kochanie?
- Skorzystam - odpowiadam.
Prawda była taka, że te ciasteczka wcale nie były złe.
- Jak czuje się Lidka? - pyta Ania.
- Powoli dochodzi do siebie - odpowiada Artur. - Silna jest, wyjdzie z tego. Odwiedzam ją codziennie, jak mam czas.
- Czy między wami w końcu coś zaiskrzyło? - dopytuję.
Widzę jak Góra się rumieni. O kurczę, czyżbym trafił w sedno?
- Powiedziałem jej, że ją kocham - wyrzuca z siebie. - Ona mnie też. Próbujemy. Nie mogę zmarnować takiej okazji.
- No wreszcie! - wołamy jednocześnie z Anią.
- Myślałam, że nigdy się tego nie doczekam - dodaje Ania.
- Chyba wszyscy tak myśleli - podchwytuję. - Naprawdę, gratulujemy.
- No już, uspokójcie się. - Góra nadal jest zaczerwieniony.
- No co? My tylko gratulujemy tobie wyboru - mówię wesoło. - Jeszcze trochę, a będą małe Górki.
- Albo Chowańce - podchwytuje Ania ze śmiechem.
- Czy możecie przestać? - pyta Góra, chociaż widzę po nim, że jest rozbawiony.
- Już, już sobie idziemy. - Ania posyła mu uspokajające spojrzenie. - Do jutra, Artur.
- Do jutra - pada odpowiedź.
CZYTASZ
Razem mimo wszystko
FanfictionHistoria jest o lekarzach i ratownikach z serialu Na Sygnale. :) Skupiam się w niej głównie na wątkach prywatnych, ale wezwania też się jakieś zdarzą. Cała opowieść zaczyna się od końca odcinka 162, w którym to Potocki poinformował Wiktora, że Anna...