18 - Wiktor

837 30 2
                                    

Gdy wychodzimy z Sali, dostrzegam, że nie ma Zosi.

- Gdzie ona jest? – pytam Annę.

Mamy chwilę przerwy w rozprawie, gdyż sąd analizuje dowody, które dostarczyliśmy.

- Pewnie poszła do toalety – odpowiada Ania spokojnie. – Nie martw się, kochanie, wszystko będzie dobrze.

Mija dziesięć minut, a Zosia nie wraca. Jestem coraz bardziej zaniepokojony, a mój niepokój wzrasta, gdy słyszę kłótnię jakichś dwóch policjantów.

- Miałeś go pilnować, ty durniu! Gdzie on teraz jest?

- Nie wiem, szefie. Ja tylko na moment... Wie pan, że mam problemy i że zdarza mi się czasami zasnąć na służbie.

- Wiem, niestety. Już dawno powinienem Cię zwolnić i do tej pory nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem. Teraz idź i go szukaj.

- Co się stało? – Nie wytrzymuję i podchodzę do nich.

- Ten kre... Znaczy, mój pracownik nie przypilnował więźnia i tamten mu się wymknął.

- Co takiego? – Krzyczę. – Pan żartuje, prawda?

- Niestety nie – odpowiada cicho policjant. – Bardzo mi przykro. Powinienem wyznaczyć do tego kogoś innego, wiem, ale...

- Niech pan mi się teraz nie tłumaczy – przerywam mu. – Moja córka zniknęła. Przyszła tu razem ze mną i z moją partnerką, żeby nas wspierać, a jak wyszliśmy z Sali, to jej już nie było.

Policjant blednie, ale trwa to tylko ułamek sekundy.

- Wzywam patrole i rozpoczynamy poszukiwania – oświadcza.

Kiwam głową i podchodzę do Ani.

- A jak on ją porwał? – pytam. – Zaskoczył ją w toalecie?

- Nie mów tak, Wiktor – usiłuje mnie uspokoić.

- A co mam myśleć? I jak mam mówić, skoro jej tu nadal nie ma? – pytam. – Co innego byś pomyślała, gdyby twoja córka z toalety nie wracała?

- Nie wiem. Ale proszę, nie zakładaj takich czarnych scenariuszy. Musimy być w dobrej myśli.

Odpowiadam skinieniem, ale nie jestem przekonany. Zosia nigdy nie znikała na tak długo, zwłaszcza w takim miejscu jak sąd.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz