32 - Piotr Cz. 1

736 28 1
                                    

Od dramatu, który spotkał Zosie, minęło już kilka dni. Wiktor cały czas, na zmianę z Anią, czuwał przy Zosi, a ja zastanawiałem się, czy mógłbym im jakoś pomóc. Niestety, Zosia żyła jak w transie, nie dopuszczała do siebie nikogo, poza Anią i ewentualnie Martyną. Biedny Wiktor mógł więc tylko przy niej czuwać, gdy spała, a to było bardzo ryzykowne, bo w każdej chwili mogła się obudzić.

- Boże, ile to jeszcze będzie tak trwać? - pyta cicho Martyna w przerwie pomiędzy wezwaniami.

Oboje siedzimy w kuchni, pijąc herbatę.

- Też bym chciał to wiedzieć - odpowiadam cicho.

- O czym rozmawiacie? - Podchodzi do nas Adam.

- Nie o czym, a o kim. O Zosi - odpowiada Martyna.

- Zastanawiamy się, kiedy to się w końcu skończy - dodaję cicho.

- Ja też o tym myślę - odzywa się Adam. - Doktor ostatnio za dużo cierpi. Zresztą oni wszyscy. Ale słuchajcie, ja... ja wam muszę coś powiedzieć. Widziałem Lidkę i Górę.

- Że co proszę? - Martyna wypuszcza z ręki kubek, który trzymała w dłoni, a on spada na ziemię, rozpryskując

się na kawałki.

Zanim ona zdąża wstać, ja reaguję i sprzątam szkło, poczym siadam z powrotem.

- To, co słyszysz - odpowiada Adam. - Poszedłem ich poinformować, że wezwanie mamy. Znaczy, dwa dni temu. No i zobaczyłem ich, siedzieli razem w gabinecie.

- Ale to, że siedzieli razem w gabinecie, to nic strasznego - zauważam. - Przecież...

- Ale... jak oni na siebie patrzyli. Znaczy, jak Lidka na Górę patrzyła... Nie widzieliście tego.

- Adaś, daj spokój, ty jak zwykle doszukujesz się czegoś, co jest fikcją. - Martyna wzdycha.

- 23S, zgłoś się - rozlega się nagle głos Rudej.

- 23S, zgłaszam się - odzywa się Adam.

- Wezwanie macie, kobieta 25 lat, silne skurcze, ulica Kwiatowa 8/13. Spieszcie się.

- 23S, przyjąłem - odpowiada Adam i wstaje.

- Dobra, dzieciaki, lecę na wezwanie, znaczy lecę znaleźć Lidkę i Górę. Znaczy Górę i Lidkę. Znaczy, nieważne, wiadomo, o co chodzi.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz