52 - Adam Cz. 7

510 20 2
                                    

- No co? - pytam, kiedy na chwilę zostajemy sami.

- Adam, powiedziałam ci już, żebyś nie wtrącał się w nieswoje sprawy, prawda? No właśnie. Więc proszę cię, bądź tak miły i nie próbuj wciskać nosa do dziurki od klucza.

Patrzę na nią ogłupiały, a po chwili wybucham śmiechem.

- No i co cię tak bawi? Bo jakoś nie rozumiem.

- Twoje stwierdzenie - wyjaśniam. - Lidka, jesteś cudowna.

- A ty za to jesteś głupi - odcina się dziewczyna.

- Ej, Wszołek, Chowaniec, dość tych przepychanek! Komenda czeka!

- Tak jest, doktorku - mówimy jednocześnie.

Kiedy godzinę później jest po wszystkim, Lidka patrzy na nas, wyraźnie zmęczona.

- Już zapomniałam, jak to jest być tak naprawdę zmęczoną - stwierdza cicho. - Ostatni raz czułam się tak na wojnie, ale wtedy nie spałam kilka nocy pod rząd.

- Na wojnie? - Otwieram szeroko oczy. -Lidka, co ty...

- To długa historia, Adaś - wyjaśnia zwięźle. - Kiedyś ci ją opowiem, ale dzisiaj już mnie nie męcz.

- Ale...

- Wszołek, słyszałeś, co powiedziała? Masz jej nie męczyć.

Odpowiadam skinieniem, wciąż wyglądając na wstrząśniętego. Kiedy pół godziny później jesteśmy w mieszkaniu Lidki, ona patrzy na nas z wdzięcznością.

- Dzięki za pomoc, chłopaki - mówi z uśmiechem. - Możecie już wracać, poradzę sobie.

- Na pewno? - Góra patrzy na nią.

- Tak, doktorku, nie martw się. Jutro będę jak nowonarodzona - zapewnia.

- No dobrze - mówi Góra, choć dostrzegam, że przygląda jej się ukradkiem.

- No idźcie już. Nic mi nie będzie, obiecuje - powtarza, a my w końcu odpuszczamy, zostawiając ją samą.

Razem mimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz