❁2❁

4.9K 263 302
                                    

Nałożyłem duże, czerwone słuchawki na głowę i nacisnąłem klamkę, aby opuścić mieszkanie.

- Wychodzę! - krzyknąłem do mamy, która krzątała się jeszcze w kuchni, sprzątając po śniadaniu.

- Trzymaj się! - odpowiedziała mi z uśmiechem, po czym zamknąłem drzwi i ruszyłem korytarzem w stronę windy.

Jestem naprawdę wdzięczny, że mam takich kochanych rodziców. Zawsze się o mnie troszczą, chcą dla mnie jak najlepiej i zawsze we wszystkim mnie wspierają. Są naprawdę wyjątkowi i kiedyś mam nadzieję się im odwdzięczyć.

Moja rodzina byłaby idealna, gdyby nie siostra.
Kolejny raz zepsuła mi dzień, pokazując jakąś piosenkę, przez którą mam teraz mętlik w głowie.

A raczej, mam mętlik w głowie przez pewnego tancerza.
Nie mogę zapomnieć jego sylwetki.
Był naprawdę cholernie przystojny.
Wciąż mam ochotę oglądać go podczas tańca.

Kiedy doszedłem do szarych, metalowych drzwi od windy, nacisnąłem guzik, dzięki któremu winda już za sekundę pojawiła się na moim piętrze.

Dopiero stojąc w niej i zjeżdżając na parter kapnąłem się, że zapomniałem włączyć muzykę w moich słuchawkach.
Z drugiej strony, słuchanie ciszy nie jest aż takie złe.

Wyjąłem mój ledwo dyszący telefon, podpięty do powerbanka i puściłem jakąś playlistę z rapem.

Po wyjściu z budynku stwierdziłem jednak, że dzisiaj nie mam ochoty na ten gatunek muzyki. Przełączyłem na playlistę "The Neighborhood", nie wiedząc czego tak naprawdę chce tego dnia.

Dochodząc na przystanek, zauważyłem starszą panią, która codziennie jeździła tym samym autobusem  i wysiadała na tym samym przystanku co ja.
Kilka razy rozmawiałem z nią, kiedy pytała się o godzinę, a następnie przeciągała rozmowę, dopytując mnie do której klasy chodzę.
Przemiła z niej staruszka.

- Dzień dobry - od tej pory, codziennie rano spotykając ją na przystanku, witałem się grzecznie.

Za każdym razem tkwi w niej jakaś podejrzanie dziwna, dobra energia, przez co kobieta zaraża mnie swoim uroczym uśmiechem.

- Dzień dobry, młodzieńcze - odwróciła się, uśmiechając się lekko.

Za kilka minut nasz oczekiwany autobus o numerze "6" w końcu nadjechał. Starsza kobieta wsiadła pierwsza do jeszcze pustego autobusu. Usiadła jak zwykle, na najbliższym krześle przy środkowych drzwiach, tymczasem ja stanąłem w kącie w rogu, żeby nie zajmować niepotrzebnie miejsc siedząch, ponieważ wiedziałem, że na następnym przystanku wsiądzie gromada emerytów.

I oczywiście tak też się stało.
Z twarzy, znałem wszystkich ludzi, którzy w tych porannych godzinach jeździli tym autobusem, razem ze mną.

Wysiadłem na piątym przystanku. Już wychodząc z autobusu zauważyłem osobę, której szczerze nie miałem ochoty teraz widzieć.
Pod zadaszeniem małej budki, prawdopodobnie czekając na swój autobus, stał mój dawny przyjaciel.

Nasza przyjaźń tak naprawdę nie skończyła się kłótnią, tylko unikaniem siebie nawzajem. Nasz kontakt powoli zanikał, aż doszło do kompletnego odcięcia.
Ani ja, ani on, nie mieliśmy potrzeby nic z tym robić, chociaż tak naprawdę, do zakończenia tej relacji, doprowadził właśnie on.
Kiedy do naszej klasy doszedł nowy uczeń ( aktualny mój przyjaciel - Seo Changbin), próbowałem się po prostu z nim zakolegować. Tymczasem ten, uważał, że poświęcam mu mniej czasu niż kiedyś i zaczął się obrażać, szukając na siłę innych, których potem uważał za jego "najlepszych przyjaciół".
Nie miałem na myśli skreślania go, ale on na złość, unikał mnie, nie pozwalając dalej ciągnąć naszej przyjaźńi, która jeszcze niedawno wydawała się wieczna.
Kilka razy przepraszał mnie za swoje zachowanie, mówiąc, że naprawdę mu zależy na mnie i na naszej przyjaźni, chwilę potem kompletnie mnie olewając, okłamując i obgadując za plecami. Nie chciałem tego ciągnąć, więc potem już nawet nie proponowałem wspólnych spotkań. Po prostu, zostawiłem tą sprawę nienaruszoną.
Z czasem, zapomnieliśmy o sobie i niestety o naszych wspólnych chwilach, które były w większości naprawdę miłe.

Westchnąłem głęboko, wspominając minione lata przyjaźni, a następnie ominąłem chłopaka, udając, że go nie zauważyłem.

Ruszyłem w stronę małego parku, przez który przechodziłem codziennie, aby trafić do mojej - jakże wielkiej - szkoły.

Pominąłem jakąś mniej ciekawą piosenkę, zerkając przy okazji na zegar i przyspieszając kroku, zdając sobie sprawę, że mam tylko trzynaście minut do lekcji.

* * *

- Dzień dobry, przepraszam... za spóźnienie... - powiedziałem, wchodząc niestety spóźniony ledwie minutę, na lekcję fizyki.

- Ah... Siadaj szybko, Jisung - westchnęła nauczycielka.

Przeszedłem przez całą sale do mojej ławki, przy której już czekał z dziwną niecierpliwością - Changbin.

- Słuchaj, nie ogarniesz co się stało - zaatakował mnie, nie pozwalając nawet odetchnąć - Co ty taki zdyszany?

- Biegłem po... schodach - odpowiedziałem, wyciągając książki.

- W każdym razie... Czemu nie odpowiedziałeś mi na moje wiadomości? Ej typie? Słuchasz mnie? - Changbin zaczął mnie szturchać, przez co moja irytacja szybko i niespodziewanie wzrosła.

- SŁUCHAM - powiedziałem głośnym tonem, doprowadzając do tego, że Pani przestała czytać obecność i podniosła na mnie wzrok - Przepraszam... - nie chcąc już bardziej jej denerwować, uśmiechnąłem się lekko.

- Powiesz mi na przerwie - nie zdążyłem się nawet zorientować, a Seo napisał do mnie już całą ścianę tekstu w zeszycie - Serio?

Ten tylko pokiwał głową, kończąc zdanie i przesuwając mi kartkę pod nos.

" SŁUCHAJ DOWIEDZIAŁEM SIĘ ŻE FELIX MA DZIEWCZYNEEEEEEEEEEEE
i co ja mam teraz zrobić ziom :(((((((
myślisz że już za późno?? nie mam szans?? co z tą akcją, mieliśmy iść pod jego szkołę go postalkować:((
IDZIEMY???"

Spojrzałem zażenowanym wzrokiem na niego i odpisałem krótkie "nie" na kartce, po czym położyłem się na biurku, kompletnie zrezygnowany dzisiejszym dniem.

- Ej o co ci chodzi? Coś się stało? - zapytał z kwaśną miną, widocznie zawiedziony moją obojętnośćią w jego sprawach sercowych.

- Mam zły dzień, okej? - wymamrotałem w rękaw, po chwili przymykając oczy.

Moje pogubione myśli znowu nieproszenie zaczął zaprzątać ten cholerny przystojny tancerz.
Chciałbym kiedyś zobaczyć, jak sam tańczy jakiś układ.
Musi to wyglądać naprawdę pięknie.

To była jedyna rzecz, która w tym dniu sprawiała, że uśmiechałem się do siebie pod nosem.
Miałem zamiar wyszukać więcej choreografi z nim.

To była chyba jedyna rzecz, która mogła mnie w tym momencie pocieszyć.








* * *








𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz