- EJ ŚPIOCHU! WSTAWAJ BO MSZ GOŚCIA - z głębokiego snu obudził mnie wrzask siostry.
- Kurna - przeklnąłem, przeciągając się - Kto to?
Nie dostałem odpowiedzi, więc jeszcze raz przeciągnąłem się leniwie, obracając się na drugi bok. Syknąłem z bólu kiedy zahaczyłem kołdrą o moją zawiniętą w bandaż kostkę. Chwilę później, usłyszałem coraz głośniejsze kroki kończące się w progach mojego pokoju.
- Japierdziele debiluuuu, powiedz mi kto normalny tak wcześnie wbija komuś do domu... - wymamrotałem, nadal nie otwierając oczu.
- Jeżeli Ci to przeszkadza, to w sumie mogę już iść - powiedział nagle pewien piękny głos, którego za Chiny się tutaj nie spodziewałem.
Wystraszony rozszerzyłem oczy i ujrzałem to, czego się najbardziej obawiałem.
Przede mną stał nikt inny, jak Lee Minho.
- T-to sen? - zapytałem głupio, a wysoki chłopak się zaśmiał - Jeju... P-przepraszam Cię, byłem pewny, że t-to Changbin. Tylko on tak wcześnie do mnie przyłazi... - tłumaczyłem, czując coraz większe zażenowanie.
- W porządku - zaśmiał się ponownie, kładąc na rogu łóżka moje wczoraj zostawione rzeczy w wytwórni - Chyba na razie musisz sobie zrobić przerwę w tańcu - powiedział, z uśmiechem, który od początku naszej rozmowy w ogóle mu nie schodził z jego pięknych ust - Jak tam noga?
- Eee... - dopiero teraz zauważyłem, że jestem bez koszulki i podczas powolnego podnoszenia się dyskretnie zakryłem się kołdrą, czując jak na policzki wpływają mi przeklęte różowe rumieńce - Eee... Chyba jest już lepiej... trochę... - sam nie wiedziałem do odpowiedzieć, bo szczerze powiedziawszy, kostka bolała mnie w cholerę, ale przecież nie będę tutaj się mazał przed moim ideałem.
- W takim razie, przepraszam, że Cię obudziłem i nie będę zawracał ci dłu-
- NIE NIE! - zatrzymałem go dwoma głośno wypowiedzianymi słowami, machając przy tym rękoma - Znaczy się-
- Jisung! Wychodzę! - poinformowała mnie nagle siostra, trzaskając przy tym drzwiami wyjściowymi.
- Ah... - westchnąłem, sięgając szybko i niezauważalnie po jakąś koszulkę, po czym wciągnąłem ją na siebie.
- A jadłeś już może ... o! moja koszulka - kiedy Minho na mnie spojrzał, zaczął się śmiać.
- Co? - przez chwilę nie wiedziałem, o co mu właściwie chodzi, ale gdy spoglądnąłem na to, co właśnie mam na sobie... - O...O JEZU! SORY! - już zaczynałem ją z powrotem ściągać, ale wciąż śmiejący chłopak powstrzymał mnie.
- Nie no coś ty, nie ściągaj jej. Możesz w sobie ją zatrzymać - powiedział wciąż uśmiechnięty - Jadłeś już śniadanie? - brunet szybko zmienił temat, widząc zdziwienie na mojej twarzy.
- Nie, nie czekaj, nie mogę jej zatrzymać...
- Dlaczego? - wydawało mi się, że Minho specjalnie zadał takie głupie pytanie.
- Bo.. bo jest twoja... Będę się czuł dziwnie, jak bez okazji dostanę... taką drogą koszulkę - spoglądnąłem znowu na biały t-shirt z napisem "Adidas".
- Nieprawda. Okazją było nasze poznanie się. Będzie ci się to w przyszłości miło kojarzyć. Poza tym, nie przejmuj się, mam masę innych koszulek. Rzeczy materialne nie są dla mnie ważne, a to, że mogę ci sprawić przyjemność podarowania czegoś, już jest - chłopak uśmiechnął się jak anioł, a ja, o mało nie omdlałem z tego wszystkiego.
Czy... Minho właśnie powiadział, że jestem dla niego... ważny?
- Jeju... dziękuję ci. Będę o nią dbać - odwzajemniłem uśmiech, odkrywając się w końcu z ciepłej kołdry.
- To co z tym śniadaniem?
- Ah... mama powinna zostawić coś na blacie w kuchni, zaczekaj, zaraz tam-
- Nie, ty nie wstawaj. Ja zobaczę - powiedział wyższy, już za chwilę wracając z czekoladowymi rogalami.
- Chciałbyś może kawy? - zapytał podając mi do łóżka talerz z tymi pysznościami.
- A umiałbyś zrobić? - poczułem się lekko dziwnie, prosząc tancerza o zrobienie mi kawy - Wiesz... wystarczy mi woda.
- Nie Sungie, spokojnie, poradzę sobie - i skierował się do kuchni.
Odłożyłem powoli talerz z rogalami i przykryłem usta dłonią, upewniając się jeszcze przy tym, że brunet na pewno jest w innym pomieszczeniu.
- OOO KURWAAAA - zapiszczałem jak najciszej, jak tylko się dało - C-c-czy o-on w-wła-aśnie... ZDROBNIŁ MOJE IMIĘ??
- Mówisz coś? - pytający głos Minho dobiegł z kuchni, a ja w sekundzie zamarłem.
- EEEE N-Nie, nic - otrząsnąłem się.
Kurna Jisung, nie możesz przy nim robić takich rzeczy. Jeszcze tylko brakuje, żeby się o wszystkim dowiedział.
Już za chwilę wysoki chłopak wrócił z kawą w czajniku. Podziękowałem i wypiłem ją na raz, po czym zjedliśmy obaj pyszne rogaliki.
- Tak właściwie... nie idziesz dzisiaj do szkoły? - zapytałem, odkładając pusty talerz na szafkę nocną.
- Mam dzisiaj na jedenastą. Ale naprawdę, jeżeli choć trochę przeszkadza ci moja obecność, to...
- Weeź, nie mów tak. Naprawdę to bardzo miłe, że przyszłeś do mnie tak wcześnie - spoglądnąłem na zegar wiszący na ścianie, pokazujący godzinę ósmą piętnaście - Będzie mi nawet milej, jak dotrzymasz mi towarzystwa przez chociaż pół dnia. Potem i tak będę się przez cały tydzień nudzić...
Lee Minho uśmiechnął się, a ja tak bardzo pragnąłem już do końca życia patrzeć na ten piękny uśmiech i te piękne śmiejące się oczy.
- Tak w ogóle, nie pytałem jeszcze o to... ile ty masz lat? - chłopak zaskoczył mnie totalnie tym pytaniem.
- Eee... - szczerze, to głupio mi było się przyznawać, bo wiedziałem, że chłopak jest o wiele starszy.
Tylko o ile?
Może przez to, że jestem młodszy, przestanie mnie lubić? Albo się jakoś zrazi do mnie, że z dzieciakami nie gada?
- S-siedemna-aście - wydukałem, lekko zestresowany rekcją tancerza.
- Ah. Tak jak myślałem - zaśmiał się, a ja odetchnąłemz ulgą - Czyli mów mi hyung.
Nie potrafiłem ukryć moich rumieńców na twarzy. Spróbowałem odwzajemnić mu uśmiech, ale wciąż nie mogłem oderwać oczu od tego najcudowniejszego na świecie, jedynego w swoim rodzaju, uśmiechu.
* * *

CZYTASZ
𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮 || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰
FanfictionGdzie zwykły chłopak - siedemnastoletni Han Jisung - nie zakochuje się w najpopularniejszych idolach, lecz w ich wyjątkowym tancerzu. Jego życie zmienia się diametralnie, kiedy spotyka przypadkiem swojego faworyta w prawdziwym życiu. Czy jest szansa...