❁10❁

3.5K 234 223
                                    

- Trzymaj to przy wardze - powiedział Chan, przynosząc z lodówki jakieś zamrożone pierogi.

- Co? Pierogami? No weeeź, jak ja wyglądam...

- Nie gadaj tylko siedź tak z tym przez dziesięć minut. Powinno Ci pomóc - nieprzekonany Changbin popatrzył się na mnie i na Chana, a następnie głośno westchnął.

- Ah, no nie moja wina. Nie trzeba było się z nim wdawać w bójkę - stwierdził starszy kelner - Zrobię Ci wyśmienicie dobre, ciemne espresso. Okej?

- Yhym - odparł obojętnie, do uśmiechającego się blondyna.

- A ty Jisung?

- Eee no możesz mi zrobić kakao - uśmiechnąłem się słodko.

- Nie ma sprawy. Zaraz wracam - chłopak oddalił się, do swoich obowiązków.

- Wiesz co ci powiem - zaczął przyjaciel - Chyba zacznę znowu ćwiczyć - parsknąłem śmiechem.

- I żeby cię do tego zmobilizować był potrzebny Hwang?

- No... Tak sobie pomyślałem, że jakby ktoś chciał skrzywdzić mojego Felusia, to muszę być na to gotowy.

- Ah no przecież - wywróciłem ironicznie oczami.

Chwilę póżniej Chan przyniósł nam zamówione napoje.
Changbin z zadowoleniem łyknął swojej ciemnej kawy, a ja popiłem słodkim kakaem.

- Już chyba wystarczy - marudził przyjaciel, odsuwając co chwilę zamrożone pierogi.

- Nie. Trzymaj to jeszcze - rozkazał Chan.

- Ale mam już całe zdrętwiałe usta, noo...

- Nie marudź. Patrz jakie to masz spuchnięte...

- CHANGBIN?? - w trójkę zaskoczeni odwróciliśmy się w stronę nieznajomego głosu - O Boże!! Co ci się stało??

Do stolika podszedł ktoś, kogo Seo w życiu by się tutaj nie spodziewał.

- Eee, cześć Felix... - przywitał go zestresowany brunet.

- Co ci się stało?? - przejęty piegowaty chłopak wciąż zadawał to pytanie.

- No... W taką tam... lekką bójkę się wdałem - stwierdził Changbin.

Widziałem, że chciał wywołać w chłopaku zainteresowanie nim.

- O matko... - Felix nachylił się nad Changbinem, oglądając dokładnie jego siną szczękę i krwawiące usta - Trzeba Ci to opatrzyć!

- Nie, nie! Nie trzeba, naprawdę...

- Jisung?

- Tak? - odpowiedziałem Felixowi na wypowiedzenie mojego imienia. Prawdopodobnie zrobił to, aby upewnić się, czy tak się nazywam.

- Zabierz go do domu... Popatrz jak wygląda! Trzeba to odkazić! - w tym momencie poczułem mocne uderzenie w piszczel.

Seo pewnie nie chciał żebym go gdzieś zabierał, dlatego uderzył mnie, a ja musiałem jakoś się wybronić.

- Eee, ja nie mogę teraz. Bo... Czekam na kogoś i ten no... Nie mogę - wydukałem w końcu - Ale ty możesz - dodałem bez zastanowienia.

Changbin popatrzył na mnie spanikowanym wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się, stwierdzając, że to naprawdę dobry pomysł.

- Dobra. Wstawaj. Idziemy do domu - rozkazał Felix.

Changbin odłożył zamrożone pierogi i wstał powoli, przez chwilę tracąc równowagę i opierając się o ramię swojego crusha.

- Już dobrze. Trzymam cię - powiedział ten, a Changbin chyba właśnie umierał w środku.

- Podaj mi torbę - powiedział do mnie, a ja grzecznie wykonałem prośbę.

- Wiesz, musisz mi tylko powiedzieć gdzie mieszkasz - odparł Felix, wciąż podtrzymując go na swoich ramionach.

- Okej... - Changbin ostatni raz spojrzał na mnie.

Nie za bardzo wiedziałem, czy to był wdzięczny wzrok, czy może zabijający.
Po chwili oddalili się od kawiarni.
Obserwowałem ich jeszcze przez chwilę, śmiejąc się pod nosem.

- Myślisz, że im się powiedzie razem? - zapytał nagle Chan - Że jakoś się spikną? Wyglądają razem naprawdę uroczo.

- Nie mam pojęcia, ale też naprawdę mnie to ciekawi...

W kawiarni Chana siedzieliśmy do późnych godzin, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Bang to naprawdę niesamowity przyjaciel. Z nim nie można się nudzić.

- Dobra chłopie, bo dochodzi dziewiąta - zaczął nagle, widząc, że jestem już lekko znudzony piciem trzeciego kakaa.

- O której zamykasz kawiarnie?

- O dziewiątej - zaśmiał się - A może... Jak już się tu zasiedziałeś, zanocujesz u mnie?

Stwierdziłem, że to dobry pomysł i od razu wyciągnąłem telefon, aby napisać mamie wiadomość.

- Mam nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko temu - zerknąłem na jej odpowiedź - Dobra, zgodziła się.

- No to super. A co powiesz... Na klub? - rozszerzyłem oczy.

- Chan, mam siedemnaście-

- Po znajomości każdy wejdzie - uśmiechnął się do mnie, a zacząłem się poważnie zastanawiać.

W sumie nigdy nie byłem w żadnym klubie.
Może mógłbym spróbować?

Nigdy nie byłem fanem patoli, ale chyba ten jeden raz, pod okiem starszego przyjaciela, nie zaszkodzi zaszaleć.

- No okej. Musi być kiedyś ten pierwszy raz - uśmiechnąłem się do przyjaciela.

- To świetnie. A... Jakbyś był jeszcze taki miły i umył mi te wszystkie stoliki, ja pomyje naczynia i ogarnę wszystko na kuchni - popatrzył się prosząc o pomoc.

Westchnąłem, biorąc się za wycieranie blatów.











* * *









𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz