❁90❁

3.7K 211 857
                                    

// 4 lata później //

- Jisung? O, właśnie cię szukałam, sprawdziłbyś ten numer, proszę...

- Ja już kończę właśnie - zamknąłem laptopa i popatrzyłem na moją koleżankę z pracy - Ale zostaw. Mogę jutro przepatrzeć...

- Oo, jakbyś mógł... - zwróciła się do mnie, ale ja wstałem już z obrotowego krzesła, biorąc przy okazji płaszcz do ręki i zarzucając go na plecy.

- Kończysz dzisiaj o szesnastej? - zapytał mój współpracownik, a ja kiwnąłem głową.

- To do jutra moi mili - rzuciłem wesoło, po czym opuściłem biuro.

Wsiadłem do windy i już za kilka sekund znalazłem się na parterze.
Wyszedłem przed wielki budynek, szukając białego, bardzo dobrze znajomego mi samochodu.

Kiedy w końcu go wypatrzyłem, ruszyłem w jego stronę z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Część hyuuuung - przywitałem się uroczo, podczas wsiadania do środka.

Zaraz po zamknięciu drzwi, podarowałem starszemu uroczego całusa w policzek i złączyłem nasze stęsknione za sobą dłonie.

- Jak Ci dzień minął? - zapytał, spoglądając na mnie.

- A dobrze... Ale raczej ty mi powiedz, jak ci poszło? Jesteś zmęczony?

- Nie... Nie jestem - stwierdził z uśmiechem.

- Okej, czyli co? Dzisiaj robimy maraton filmów? - chłopak spojrzał na mnie, po czym się zaśmiał.

- Jak sobie moja księżniczka życzy - podniósł rękę i rozczochrał mi włosy, po czym opuścił w końcu miejsce parkingowe.

- Ej, nie jestem babą - fuknąłem.

- Okej, przepraszam mój książę - odpowiedział, a ja się zawstydziłem jego uroczym uśmiechem.

Między mną a Minho było cudownie. Z każdym kolejnym dniem nasza relacja stawała się jeszcze bardziej bliska, chodź znamy się już ponad cztery lata.
Nie wiem co bym zrobił, gdybym go wtedy nie spotkał. A raczej, nie upatrzył sobie go, wśród innych tancerzy. Nie wyobrażam sobie teraz życia, bez mojej drugiej połówki.
Jestem ogromnym szczęściarzem, ponieważ Lee Minho to najcudowniejsza osoba jaką mógł mi los podarować.

Podczas gdy tak sobie rozmyślałem o nas i moim życiu, dotarliśmy w końcu do naszego domu.
Jak codzień, przywitały nas trzy koty mojego chłopaka, z którymi ostatnimi czasy naprawdę dobrze się dogadywałem.

Chwilę później byliśmy już w kuchni, szukając jakiegoś konkretnego posiłku w naszej wielkiej, lecz zazwyczaj pustej lodówce.

Usiadłem na blacie, tak jak zawsze, czekając, aż starszy znajdzie coś dobrego.

- Może sushi? Zostało jeszcze z wczoraj dosyć dużo...

- Pewnie, dawaj - stwierdziłem, zaczynając machać energicznie nogami, niczym mały chłopczyk nie dosięgający stopami do podłogi.

Minho wyciągnął zamrożone porcje dla dwóch osób i za chwilę, zauważając, że bacznie go obserwuje podszedł do mnie z podejrzanym uśmiechem na twarzy.

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz