- Ja proponuję, żebyśmy dzisiaj jeszcze raz go prześledźili - wyszeptałem w stronę Changbina.
- Po co? - chłopak zerknął na tablicę, aby upewnić się, że nauczycielka wciąż jest zajęta pisaniem długich równań - Przecież już wiemy, że twój tajemniczy tancerz to brat klasowego lalusia. Czego jeszcze potrzebujesz?
- Jak to "czego"? JEGO! - podwyższyłem ton, ale chwilę później zdałem sobie sprawę, że to nie był najlepszy pomysł.
- Panie Han? - matematyczką odwróciła się i rzuciła na mnie morderczy wzrok - Zajmuje się Pan lekcją, czy pogaduszkami? - zapytała ironicznie.
- Eee, tak. Lekcją. Przepraszam - przyznałem, a kobieta po odwróceniu się i wciąż kontynuowała zapisywanie równań.
- Słuchaj... Chcę się do niego jakoś zbliżyć. Chociaż, żebym znał jego imię... - wyszeptałem, tym razem ekstremalnie cicho.
- Eh... - Changbin westchnął, biorąc długopis do ręki i przymierzając się do przepisywania przykładów z tablicy - No dobra. Dzisiaj piątek, a i tak nie mam nic do roboty...
- Zajebiście - odpowiedziałem z uśmiechem, przybliżając szybko głowę do jego ramienia, w geście podziękowania.
Po lekcjach ubraliśmy się tak, jak ostatnio.
Tym razem wyszliśmy za mury szkoły i stanęliśmy po prawej stronie od bramy.
Changbin był przekonany, że Hwang skręci w lewo, ale jak tylko pojawił się przed bramą, skręcił w naszą stronę.Nie wiedzieliśmy co robić, ponieważ chłopak minął nas z dziwnym, podejrzanym wyrazem twarzy.
Kiedy oddalił się o kilka metrów, ruszyliśmy jego śladami.
- Trochę lipa. Nie skręcił w lewo, czyli nie idzie do piątki - powiedział starszy, wietrząc sobie włosy spod czapki.
- Nie no, ty za to byłeś przekonany, że przecież pójdzie w lewo - przewróciłem oczami.
- No ale co za różnica...
- Taka, że teraz wie, że to my mamy te zjebane czapki i maseczki i zawsze może nas zauważyć, że go ŚLEDZIMY.
- Oj, już nie przesadzaj. Ta Hwangowa flądra jest zbyt głupia na to - zaśmiał się, nie patrząc przed siebie - W ogóle, to-
- Flądra? Zbyt głupia? - głos Hyunjina przestraszył nas obu - Czemu wy mnie do chuja śledzicie? - podszedł bliżej, a ja i Changbin zastygliśmy w miejscu.
- Chyba to wszystko słyszał - wyszeptał przyjaciel na tyle głośno, że ten również usłyszał.
- Oczywiście, że słyszałem. Rozmawiacie tak głośno, że głuchy by usłyszał - powiedział, będąc już naprawdę blisko nas.
Przeklnąłem ślinę.
Znałem Hwang Hyunjina i niestety wiedziałem jak to się prędzej czy później skończy.- Zanim zleje wam te przebrzydłe pyski, powiedzcie mi jeszcze... po co? Po co za mną szliście?
- Eee, kto powiedział, że za tobą, przecież mogliśmy sobie po prostu iść w twoją stronę - odezwał się Changbin.
- Może dlatego, że weszłem w ślepą, ciemną uliczkę, gdzie stoją tylko kosze na śmieci, a wy bez zastanowienia za mną? - w tym momencie zorientowaliśmy się, gdzie tak naprawdę się znajdujemy.
- O chuj - skomentował Changbin, drapiąc się po głowie - No wiesz. Ten...
Hwang zaśmiał się i dłużej nie wytrzymał.
Z całej siły walnął pięścią w szczękę Changbina.- O TY KURWA - Changbin rzucił się na Hyunjina.
Zaczęli się przepychać, aż w końcu Hwang przycisnął mojego przyjaciela do ściany.
Stałem z rozszerzonymi, przerażonymi oczami, nie mogąc się poruszyć i nie wiedząc za bardzo co robić.
- I co frajerze? Na siłownię się już nie chodzi? - zapytał wyższy, uderzając Changbina kolejny raz w szczękę.
- Hwang! Zostaw go! - podbiegłem w końcu, odciągając od siebie chłopaków.
- A ty co? Co masz mi do powiedzenia, Jisungie?
- Przestań Hwang. To nie rozwiąże sprawy - powiedziałem stanowczo, próbując opanować sytuację.
- NO WŁAŚNIE. A CO ROZWIĄŻE? PO CHUJA MNIE ŚLEDZICIE? OD KIEDY TO ROBICIE? CODZIENNIE?
- Nie Hyunjin, to nie tak. My-
- STALKUJECIE MNIE? MOŻE MACIE JESZCZE JAKIEŚ MOJE PRYWATNE ZDJĘCIA? - chłopak zaczął coraz bardziej się wydzierać.
- Słuchaj. Nie mamy żadnych zdjęć, nie stalkujemy Cię, a to że dzisiaj szliśmy za tobą kawałek to nic nie znaczy. Jeżeli nie chcesz mieć problemów o pobicie Changbina, to daj sobie spokój i zapomnijmy o tym - podsumowałem.
Wściekły Hyunjin popatrzył się na nas, po czym przeklnął.
- KURWAAA - znowu się wydarł - Żeby mi to było ostatni raz. Następnym razem, nie zostawię nikogo przytomnego - wycedził przez usta, po czym wyszedł z uliczki zostawiając nas samych.
- Czy ja dobrze usłyszałem, czy właśnie powiedziałeś, że to, że przed chwilą mi przylał, zostanie zapomnaine?
- Wstawaj - podałem rękę siedzącemu na podłodze, bezsilnemu przyjacielowi.
- Ej, żartujesz sobie? Przecież jestem tu poszkodowany! Zgłośmy to!
- Ta, a nie pomyślałeś, że on powie o tym, że go śledziliśmy i obrażaliśmy? Czy to jest w takim razie w porządku?
- No słuchaj pobicie to jednak-
- Dobra zamknij się bo i tak ci dupe uratowałem. Po co się w ogóle zaczynałeś z nim szarpać?
- Myślałem, że nie straciłem, aż tyle kondycji... Teraz mogę stwierdzić, że Hwang jest naprawdę silny - przyznał Changbin, wychodząc w końcu na normalną ulicę.
- No oczywiście, że jest. Powinieneś zauważyć chociażby na wuefie jaki jest umięśniony.
- Yyy, nie patrze się na umięśnienie tego lalusia.
- Laluś lalusiem, ale umięśniony jest - przyznałem.
- Dobra już. Wiesz kto jest jeszcze na pewno umięśniony? - zapytał, śmiejąc się podejrzanie pod nosem.
- Mój tancerz?
- Felix - przewrócił oczami Seo.
- Podglądałeś go?
- Nie. Ja to po prostu wiem.
* * *

CZYTASZ
𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮 || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰
FanfictionGdzie zwykły chłopak - siedemnastoletni Han Jisung - nie zakochuje się w najpopularniejszych idolach, lecz w ich wyjątkowym tancerzu. Jego życie zmienia się diametralnie, kiedy spotyka przypadkiem swojego faworyta w prawdziwym życiu. Czy jest szansa...