❁63❁

2.9K 201 43
                                    

Oparłem głowę o ramię starszego chłopaka, mając nadzieję na szybkie i bezproblemowe lądowanie.

Samolot zniżał się coraz bardziej, a ja zaczynałem odczuwać nieprzyjemne uczucie podnoszenia się mojego żołądka pod gardło.

Zarówno startowanie jak i lądowanie, były jednymi z gorszych momentów lotu.

Stresowałem się, więc w odruchu złapałem dużą i jak zawsze cudownie ciepłą dłoń mojego przyjaciela.
Najwyraźniej ten, nie miał nic przeciwko, a nawet uścisnął ją lekko. Uniknąłem jego spojrzenia, zerkając za okienko.

Kiedy dotknęliśmy w końcu ziemi i z lekkimi turbulencjami zaczęliśmy hamować, poczułem się już bezpiecznie.

Kilka minut później, opuściliśmy pokład samolotu, zmierzając na taksówkę, która miała nas dowieść do hotelu.

Przechodząc przez zatłoczone lotnisko Minho ciągle odwracał się i mówił, żebym szedł za nim.

Biedaczek, obawiał się że mnie zgubi...

Ułatwiłem mu szybko sprawę, z chęcią po raz kolejny, delikatnie chwytając jego dłoń.

Był nieco zdziwiony, ale ponownie, nic nie powiedział. Szedł przed siebie, przeciskając się przez tłumy turystów z różnych krajów.

Dotarliśmy do czekających przed wejściem taksówkarzy, Minho podał mężczyźnie adres i w konciu ruszyliśmy.

Byłem trochę zmęczony, ale starszy chłopak usiadł akurat z przodu, więc jedyne co mi pozostało, to oprzeć się nie o jego ramię, a o zimną szybę.

Następnie, jakimś cudem zasnąłem. Albo przysnąłem?

W każdym razie, skubany Lee wykorzystał to i zmienił nagle trasę, oczywiście nie informując mnie o tym.

Obudziłem się, kiedy chłopak płacił już taksówkarzowi.

- C-c..o... - próbowałem się rozbudzić, kiedy ten otworzył drzwi, sugerując, że mam wysiąść z auta.

- Do widzenia - powiedział do mężczyzny, po czym ten odjechał.

Nie nadążałem gdzie tak naprawdę dojechaliśmy, bo na pewno nie był to nasz hotel, w którym byliśmy zameldowani od kilku dni.

- Gdzie my do chuja jesteśmy - wyszeptałem, bo zdawało mi się, że to wszystko mi się zdaje.

Staliśmy na jakimś pustkowiu, z rana, byłem głodny, niewyspany i na dodatek...

- Zobaczysz - wyższy zaczął się ode mnie oddalać idąc w nieznaną stronę, dziwną uliczką, które otaczały tylko i wyłącznie drzewa.

- Ejjjj... Hyung... Zaczekaj... - podbiegłem do chłopaka - Gdzie idziesz?

Starszy zatrzymał się i spojrzał mi w oczy z uśmiechem.

- Ahh... Sungie, już nie gadaj tyle, tylko chodź - rozczochrał mi włosy i zostawił mnie tak z rumieńcem na twarzy, znowu odchodząc na kilka metrów.

Postanowiłem go posłuchać i faktycznie udać się za nim w ciszy.

Nigdy nie spodziewałbym się tego, co w tamtej chwili zobaczyłem.

Zza drzew zaczynało ukazywać się wielkie koło młyńskie, a krzyki ludzi jeżdżących prawdopodobnie na jakimś rollercoasterze wydawały się coraz głośniejsze.

- M-minho... - nie mogłem uwierzyć, kiedy zatrzymaliśmy się przed dużą bramą, z napisem "Witamy w Wesołym Miasteczku!" - Chyba nie chcesz powiedzieć, że...

- Oj Jisung. Wiem, że to było twoje jedno z sekretnych marzeń, więc, dlaczego miałoby się nie spełnić? - spojrzałem z łzami szczęścia na starszego.

- Boże... Hyung... - podbiegłem do tancerza i ukryłem zarumienioną, a zarazem zawsydzoną twarz w jego pachnącej bluzie - Nie musiałeś... - wyszeptałem.

Poczułem tylko, jak brunet przytula mnie bardziej, wzdychając i chyba szeroko się uśmiechając.

Mogłem się tylko domyślić, że ten dzień będzie się zaliczał do tych lepszych.









* * *

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz