❁60 - cz.3❁

3.1K 192 185
                                    

- FELIX! TUTAJ! - zawołałem chłopaka, właśnie zmierzającego w stronę kawiarni, pod którą staliśmy od dobrych kilku minut.

- Ah... Przepraszam, że tak długo... Gdzie... jest...Changbin? - spoglądnął na nas, a my nie mogliśmy naprawdę nic więcej powiedzieć.

- W tym problem. Jisung próbuje go wyszukać na jakiś mapach, ale na razie mu coś nie idzie... Binnie ma chyba wyłączony internet... - odezwał się Chan.

- Nie lepiej się rozdzielić? I go poszukać po prostu?

- No ale takim sposobem możemy chodzić całą noc, przez całe miasto - odpowiedziałem Felixowi.

- Hmm.. noo... Może nie do końca... W sumie, pomyślcie, gdzie najczęściej takie osoby mogą pójść... - popatrzyłem na starszego przyjaciela.

- Gdzieś, gdzie są sami - spojrzałem na Minho - Albo gdzie mogą się, w pewien sposób, odprężyć... Miejsce z jakimś... ładnym... widokiem? - podsumował starszy i na krótką chwilę zapadła cisza.

- Myślicie, że.... może być... na... m-moście? - zarówno Chan jak i Felix pokiwali lekko głową, chyba godząc się z moim przypuszczeniem.

Minho różnież potwierdził moją teorię, więc nie mieliśmy nic do stracenia.

- Jeżeli go tam nie będzie, możemy pójść sprawdzić jeszcze do jego domu. To też bardzo możliwe, że...

- Dobra Chan, nie myślmy tak... - przerwałem mu myśli - Nie zakładajmy od razu najgorszych scenariuszy... - westchnąłem.

Już za chwilę skierowaliśmy się prawie biegiem do wyznaczonego miejsca.

Obyśmy się nie mylili, że jeszcze z nim wszystko w porządku.

* * *

Robiło się powoli całkiem ciemno. Zimno i nieprzyjemnie. 

Dotarliśmy w końcu do naszego celu.

Niestety, a może stety, na całej długości mostu nie mogliśmy zauważyć nikogo przy barierkach.

- Idźcie może na drugą stronę, a my pójdziemy tutaj - powiedział Felix i już za chwilę Chan i Minho przeszli przez ulicę, kierując się w tym samym prosto przed siebie.

- A-a... c-co... jeżeli go... nie znajdziemy... - było słychać jak bardzo przerażony jest tym wszystkim młodszy Lee.

- Spokojnie Lixie... Musimy być dobrej myśli...

- A co jak- przerwał nagle, zatrzymując się jak wryty w ziemię i patrząc przed siebie - J-j-j-isung... - wyjąkał, a ja spoglądnąłem w tą samą stronę co chłopak - W-w-wiszidz t-ten c-cień... T-tam na samym końcu, g-gdzie stoi t-ta budka... - serce zabiło mi szybciej.

Wytężyłem wzrok próbując się nie skupiać na oświetlonym miejscu przez uliczne lampy, tylko na głuchej ciemności, kończącej tym samym chodnik mostu.

- O kurwa... - przeklnąłem, kiedy faktycznie ujrzałem tam czyjaś sylwetkę.

Ale Felixa koło mnie już nie było.

Biegł sprintem przed siebie, kierując się na podejrzaną osobę.
Ja również zacząłem zmierzać szybko w ich stronę, wołając przy tym chłopców z drugiej strony ulicy.

- CHANGBIN?! - usłyszałem jak chłopak dobiegając do ciemnej postaci, krzyczy imię naszego zaginionego przyjaciela - JEZUS MARYJA, CHANG- CHANGBIN! - słysząc ten przerażony głos Felixa, chyba każdy mógł się domyślić, że to był niestety, właśnie Seo.

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz