❁7❁

3.8K 240 242
                                    

- POWIEDZIAŁ, ŻE JEŻELI CHCE, MOŻEMY SIĘ ZAPRZYJAŹNIĆ - Changbin od rana truł mi dupe o jego wczorajszej rozmowie z Felixem.

- Słuchaj, widzisz różnice między przyjaźnią, a związkiem? Jeszcze na dodatek, związkiem dwóch mężczyzn? - próbowałem go przywrócić do realnego świata.

- NO TAK, ALE ROZUMIESZ PRZYJAŹNIĆ SIĘ Z F E L I X E M - od kilku minut szarpał mną, nie pozwalając mi dokończyć zadania z matematyki, które próbowałem zrobić na szybko przed lekcją.

- Tak, tak, rozumiem. A ja nadal nie wiem jak ma na imię mój tajemniczy tancerz... - ze zrezygnowaniem zamknąłem zeszyt.

- Wiesz co, dzisiaj po lekcjach pojdziemy za Hwangiem. Zobaczymy gdzie ta mała glizda chodzi popołudniami po szkole - powiedział mój przyjaciel, przenosząc wzrok na klasowego "bad boya" , który aktualnie przelizywał się z jakąś trzecioklasistką.

- Obrzydliwe - wymamrotałem pod nosem, wstając i przechodząc obok nich, kierując się po tosty do sklepiku.

Po skończonych lekcjach w końcu postanowiliśmy sledzić Hyunjina. Changbin wziął dla nas specjalnie dwie czarne czapki z daszkiem i maseczki, aby ten nas nie rozpoznał.

- Mam jeszcze czarne okulary - powiedział, grzebiąc w plecaku.

- Dobra nie przesadzaj, bo serio będziemy wyglądać na jakiś przestępców i to będzie tym bardziej podejrzane - prychnąłem, obserwując zza krzaków uczniów wychodzących ze szkoły.

- Ale on się grzebie. Ile można wychodzić ze szkoły? Już dziesięć minut minęło - Changbin zaczął marudzić.

- O patrz, w końcu idzie - śledziliśmy wzrokiem wysokiego bruneta, który po przekroczeniu bramy szkoły skręcił w lewo.

- Idziemy! Ruszaj się! - krzyknął Changbin, wyskakując zza krzaków.

- No już! Czekaj! - porwałem nasze plecaki i ruszyłem za przyjacielem.

Skręcaliśmy w każdą uliczkę dokładnie tam, gdzie skręcał nasz aktualny "cel".
Po kilku minutach doszliśmy do wniosku, że chłopak prawdopodobnie idzie do szkoły artystycznej.

- Myślisz że idzie do piątki? - powiedział Changbin, poprawiając czapkę.

- Nie wiem, za chwilę się przekonamy. To niedaleko.

- A nawet jak, to po co miałby tam iść?

- Nie wiem, może przelizać się z innymi laskami - zaśmiałem się.

- Weeź. Na pewno nie. Jak coś, to zaczekamy na niego przed szkołą. Kiedyś przecież musi wrócić do domu.

- A jednak - powiedziałem, widząc że Hwang skręca w bramę liceum artystycznego - Czyli czekamy tutaj?

Zatrzymaliśmy się, obserwując wychodzących uczniów i nauczycieli.

- Czekaj - zaczął Changbin poważnym głosem - On się z kimś spotkał - powiedział, wytężając wzrok, aby dostrzec sylwetkę drugiego chłopaka.

- Kto by się chciał z nim spotykać? - zakpiłem z wroga, siadając na krawężniku.

- To jakiś wysoki koleś... Twarzy nie widzę, stoją tyłem - przyjaciel wziąż  przyglądał się dziwnemu gościowi, z którym rozmawiał Hyunjin - Ej czekaj, oni się chyba kłócą... - zaczął - O tak, definitywnie.

Znudzony, zacząłem obrywać trawę która wyrastała z pomiędzy kostki brukowej.

- Ej Jisung... Przemieścili się przed bramę... i chyba... Hwang się o coś wkurza, bo strasznie macha rękami - zaczął się śmiać, a ja w końcu spojrzałem w stronę dwóch chłopaków.

Wstałem z krawężnika i jeszcze raz, dokładniej zerknąłem w ich stronę.

- Jak myślisz, co to za typ?

- Nie wiem... Nie widzę twarzy - odpowiedział przyjaciel.

- Ej... Wiesz, z sylwetki nawet przypomina mi tego tancerza... - zacząłem się poważnie zastanawiać nad tą wersją.

- No nawet nie żartuj! - powiedział głośniej, spoglądając na mnie - To leć tam! Słyszysz?!

- Co ty, pojebało cię, nawet nie wiem czy to on... - powiedziałem, coraz bardziej zaczynając się stresować - O CHOLERA CHANGBIN ON TU IDZIE - odwróciłem się tyłem do chłopaka zmierzającego w naszą stronę.

- Zostawił tam Hwanga? A no idzie, no i co? To pewnie nawet nie jest-

- CHANGBIN TAK, TO JEST ON CHOLERA JASNA - Po poważnym przyglądnięciu się chłopakowi idącemu w naszą stronę, mogłem ogłosić alarm.

- To zagadaj do niego - ściszył ton, bojąc się, że zbliżająca się postać usłyszy naszą rozmowę.

- NIE! NO COŚ TY! KURWA CHANGBIN CO JA MAM ZROBIĆ, BOJĘ SIĘ, NIE MOGĘ SIĘ RUSZYĆ - stałem jak wryty na środku chodnika.

- Odsuń się chociaż, daj mu przejść - zaśmiał się przyjaciel.

- To w cale nie jest śmieszne, POMÓŻ MI - zacząłem panikować.

- Ale co mam zrobić? - chłopak rozglądnął się, szukając najlepszego rozwiązania - Dobrze, że chociaż nie patrzy się na nas tylko pod nogi, bo to by było śmieszne oglądać to co ty teraz wyprawiasz.

- Kurwa zamknij się i coś wymyśl - wycedziłem przez usta, widząc kątem oka coraz bardziej zbliżającego się tancerza.

- Dobra tu chodź - pociągnął mnie w wąską, ciemną uliczkę.

- I co teraz? Co my tu będziemy robić? Przecież wyglądamy-

Przyjaciel nie pozwalając mi dokończyć zdania, przytulił mnie szybko, zamykając tym czynem moją rozgadaną jadaczkę.

W tym momencie, minął nas wysoki, przystojny mężczyzna.












* * *












𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz