❁58❁

2.8K 202 34
                                    

- Hyung? Co się stało? - zauważyłem, że po dziwnym telefonie, Minho wrócił do salonu lekko zdenerwowany.

- Muszę wracać do Seoulu - na tą wiadomość wstałem energicznie z kanapy.

- CO?! Ale jak to... - Minho porywał w pośpiechu losowe rzeczy i wrzucał je do swojego plecaka

- Hwang coś odwalił. Jest na policji. Aresztowany - rozszerzyłem oczy, mając nadzieję, że się przesłyszałem.

- C-coo... Co się stało? - dopytywałem, próbując zatrzymać goniącego po apartamencie chłopaka.

- Nie wiem. Nie wiem Jisung, naprawdę - w końcu Lee zatrzymał się przede mną, spoglądając mi w oczy - Zostań tu. Wrócę wieczorem. Możliwe, że jutro rano...

- Co?! Nie ma mowy, jadę z tobą - zaparłem się, biorąc telefon do ręki.

- Sungie... Proszę. Zostań.

- Ale hyung! Nie mogę cię samego puścić!

- Lecę samolotem. Wsiądę w jakiś najbliższy przelot do Seoulu lub gdzieś, najwyżej zajadę tam taksówką.

Śledziłem wzrokiem przechodzącego co chwilę koło mnie bruneta.

Co ten gnojek znowu nabroił?
Jak zawsze kurwa, wszystko musiał zepsuć.
A przez chwilę było tak pięknie...

- Minho... Minho! - próbowałem zwrócić na siebie uwagę zdenerwowanego chłopaka - MINHO!

Lee odwrócił się do mnie z pytającym wzrokiem.

Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę, rozumiejąc się w kompletnej ciszy. Rozumiałem jego zestresowany, zdenerwowany wzrok.

Westchnąłem, podchodząc do niego i go przytulając.

Czułem jak wypuścił w końcu to całe trzymane w sobie, napięte powietrze.

Pogładził mnie po głowie, po chwili odchylając się aby spojrzeć mi w oczy.

- Hyung. Nie zostanę tutaj sam. Nie chcę. Pojadę z tobą. Nie możesz przecież tam sam lecieć... Widzę przecież co się dzieje. Obojętnie co Hwang zrobił, musisz do tego podejść spokojnie...

- O-okej... - powiedział w końcu - Ale Jisung ja... Polecę samolotem. Tak będzie najszybciej, nie mam innego-

- W porządku.

Zdawałem sobie sprawę, że chłopak wie o moim tymczasowym lęku przed samolotami.
Dlatego między innymi popłynęliśmy statkiem.

Odetchnąłem, czując już lekki stres w żołądku.

Popatrzyłem mu jeszcze raz w zaniepokojone źrenice, po czym razem spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i jak najszybciej ruszyliśmy na lotnisko.

* * *

Od obiadu zjedzonego w naszym hotelu minęły już cztery godziny.

Dwie godziny czekania na lotnisku i teraz w samolocie.

Nie powiem, stresuję się i to bardzo.

Na dodatek widzę jak Minho jest rozdrażniony i rozkojarzony.

Tak bardzo chciałabym go teraz móc chwycić za rękę i ucałować.

Wtulić się w niego, mimo obecnej, ciężkiej sytuacji.

Siedziałem przy małym okienku, wpatrując się w ludzi, którzy pakowali bagaże na dolny pokład samolotu.

Chwilę póżniej już nikogo nie było i pilot odpalił silnik.

- Spokojnie... - Minho zauważył, że aż podskoczyłem z wrażenia, napinając przy tym  wszystkie mięśnie - Nie bój się - spojrzał na mnie kojącym wzrokiem.

Nagle chłopak chwycił moją rękę i splótł nasze palce, a ja tym bardziej rozszerzyłem zdziwione oczy.

Poczułem przyjemne motylki w brzuchu połączone ze stresem i zdenerwowaniem.
Świetnie. Tylko tego brakowało.

Wziąłem duży głęboki wdech, zauważając przez okno, że samolot zaczyna startować.

Jechał szybciej. Coraz szybciej i nagle... oderwaliśmy się od ziemi.

Chłopak zaczął powoli gładzić kciukiem o moją skórę, a ja ścisnąłem mocniej trzymaną w prawej ręce dłoń tancerza, zauważając blady uśmiech na jego twarzy, skierowany właśnie do mnie.

Gdybyśmy tylko lecieli tam z jakiegoś miłego powodu...





* * *

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz