❁39❁

3.3K 227 151
                                    

Kilka przecznic od domu, skręciliśmy na drogę, przez którą szczerze powiedziawszy, nigdy nie przechodziłem.
Po kilku minutach można było zauważyć, że prowadzi do małego lasku.
Coraz więcej drzew liściastych zaczynało nas otaczać, a ptaki coraz śliczniej umilać leśny spokój.
Droga zaczynała się wydłużać i wydłużać w głąb gęstych zarośli.

Nie rozmawialiśmy za bardzo, ale myślę, że to milczenie było naprawdę zręczną ciszą.
Szliśmy powoli, rozglądając się i delektując ciepłymi promieniami słońca, które przebijało się co chwilę przez liście.
Włożyłem ręce do kieszeni, czując na twarzy delikatny powiew wiatru.

Dopiero teraz zauważyłem, że Minho ma na sobie mały plecak. Wyglądał na cały pełny, dlatego skusiłem się, żeby się coś więcej o nim dopytać.

- A co masz w tym plecaku?

- A co ty taki ciekawski dzisiaj? - odpowiedział mi pytaniem.

Zawstydziłem się, nie wiedząc co odpowiedzieć.

- No powieeedz... - postanowiłem drążyć temat.

- Jedzenie.

- To będziemy tam tak długo, że aż prowiant zabrałeś?

Starszy uśmiechnął się, nie odpowiadając przez dłuższą chwilę.
Wyglądał naprawdę przepięknie z tym uroczym uśmiechem, na tle zieleni.
Nie mogłem od niego oderwać wzroku, dopóki w końcu nie odpowiedział na moje ostatnie pytanie.

- Jak ci się spodoba, to możemy zostać nawet do wieczora - odparł, wzdychając przy tym głęboko.

Zrobiło mi się naprawdę miło na sercu.
Czy mój ideał właśnie mnie zabiera na wymarzoną randkę w plenerze?
Nawet nie chce mi się w to uwierzyć.

Z drugiej strony, czułem się głupio.
Widać że Minho naprawdę mnie lubi i chce utrzymywać naszą przyjaźń. Robi mi niespodzianki, przychodzi do mnie, daje mi prezenty i często stawia kawę.
Ale jak ja, w takim razie, mam się mu odwdzięczyć?
Tak bardzo chciałbym mu kupić coś w zamian, albo zabrać go do jakiejś wyjątkowej restauracji, żeby nie pomyślał, że tylko mi zależy, albo że go wykorzystuję, tak jak wcześniej Hwang przypuszczał.
Mam nadzieję, że Lee mu nie wierzy.
I mam nadzieję, że ta świnia nie opowiada bratu o mnie jakiś niemiłych albo krepujacych historii.
Zajebałbym wtedy typa, słowo daje.

Drzewa zaczynały się przerzedzać, a już z oddali można było usłyszeć cichy szum wody.
Z każdym krokiem coraz bardziej słyszalny, aż nagle zza górki widoczny był mały, lecz niezwykle urodziwy wodospad.
Aż rozszerzyłem oczy ze zdziwienia.
Nie miałem pojęcia, że tak blisko naszego miasta jest taka piękna okolica. Owszem, wiedziałem że jest tu lasek prowadzący w góry, ale... wodospad?

Był tak śliczny, że wręcz nie mogłem oderwać od niego wzroku.
Ale nadal, nic nie przebijało idealności Lee Minho.

Wielka ściana wody spadała do małego jeziorka, z którego wypływało pełno malusich, wąskich strumyczków.

- I jak? - zapytał chłopak, odrywając mnie od zamyślenia.

- Łaaa... Jest pięknie...

- Widzisz tam ten duży odcinek trawy? - wskazał na dół, na kwadrat zieleni, tuż obok jeziora.

- Yhym - przytaknąłem

- Tam możemy rozbić piknik, ale najpierw musimy stąd jakoś zejść - chłopak uśmiechnął się do mnie, a ja starałem się odwzajemnić ten ciepły uśmiech.

Jeszcze przez chwilę staliśmy na skarpie, podziwiając to wszystko z góry.
Zaraz po tym, Minho upatrzył drogę, na którą się od razu skierowaliśmy.
Starałem się iść tuż za nim, ale jednak trzymając - na wszelki wypadek - dosyć dużą odległość.

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz