❁75❁

2.9K 199 159
                                    

- Czyli kiedy jutro kończysz? - upiłem łyka cappuccino.

- No... Postaram się szybciej zwinąć. O której jest ten pogrzeb?

- O szesnastej...

- Okej. Załatwię z szefem. Postaram się być po szesnastej, bo wtedy kończymy ćwiczenia z zespołem. BTS przygotowywują się do kolejnego comebacku i zaczyna się prawdziwe zapierniczanie - starszy westchnął i dokończył swój kawałek karmelowego ciasta.

Pokiwałem głowa, spoglądając na mój ideał.
Wpatrywałem się w niego chwilę, podziwiając piękną cerę chłopaka, ale w pewnym momencie ten podniósł głowę i nasz wzrok się spotkał.

Spanikowałem i zerknąłem na przypadkowych przechodniów za szybą kawiarni, a Minho się zaśmiał pod nosem.
Powróciłem oczami na sylwetkę tancerza, próbując zrozumieć z czego ma nagle taki dobry humor.

- I jak smakuje? - przerwał mi namyślenia Chan, który zaczął zbierać puste naczynia z naszego stolika.

- Zajebiste - rzucił szybko starszy, a na twarzy kelnera wkradł się promienisty uśmiech.

- Cieszę się. Zaraz do was przyjdę - powiedział i wrócił do swojej pracy.

- On zawsze taki szczęśliwy? - zapytał Minho, śledząc wciąż Banga wzrokiem.

- No... Od dobrych kilku lat. Wcześniej... Jego przeszłość jest trochę zawiła, ale... Miał różne problemy, depresję... - nie wiedziałem czy jest sens opowiadać chłopakowi o głębszych problemach Chana.

- Ah.. Nie wiedziałem... - Lee wyglądał na przybitego, że w ogóle o to zapytał.

- Potem... Potem się podniósł. Podniósł się i sam wszystko zorganizował, kupił to miejsce, wyremontował, oczywiście z niewielką pomocą mnie i Changbina - uśmiechnąłem się dumnie - i po prostu założył kawiarnie. Widać, że biznes mu się bardzo kręci, poza tym w końcu też uwolnił się od wszystkich tych swoich problemów, z którymi nie potrafił sobie radzić - widziałem że Minho słucha z zainteresowaniem, spoglądając co chwilę czy Bang przypadkiem nie idzie w naszą stronę.

- Zawsze widać od niego to coś, nietypowego...

- Chan to... To najbardziej silna osoba jaką znam. Nigdy się nie poddał. I zawsze też podnosi na duchu innych - przyznałem, kończąc o nim dyskusję, kiedy widziałem że starszy przyjaciel się zbliża.

- No i co? Opowiadajcie! Jak było na wakacjach? - Bang uśmiechnął się, siadając na stołku obok.

Spoglądnąłem na radosnego Lee.

- Bardzo fajnie - rzucił - Tak naprawdę to przecież ja zabrałem Jisunga, więc on powinien się wypowiadać na ten temat.

Chan przekręcił głowę w moją stronę, piorunując mnie tym samym, ciekawskim wzrokiem, co wcześniej.

- Yyyy... No... Tak... Było... Naprawdę super - odchrząknąłem - Chociaż sztorm na statku nie zaliczał się do przyjemnych przeżyć - Minho wywrócił oczami.

- Sztorm? Płynęliście podczas sztormu?!

- Tak nam się trafiło - tłumaczył brunet - Ale chyba potem pod koniec, nie było aż tak źle? - spojrzałem zdziwiony na niego.

- Przez to, że wyszedłeś z pokoju, zalała nas fala!

- Fala? CO TAM SIĘ DZIAŁO? - zapytał się zdziwiony Chan i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

Po kilku dobrych godzinach opowiadań naszych śmiesznych przeżyć, dostałem wiadomość od Changbina.

Uśmiechnąłem się mimowolnie, bo dawno z nim nie pisałem.
Cieszę się, że na szczęście, wszystko u niego w porządku.

- Z kim tak romansujesz? - zapytał nagle Chan, a ja podniosłem wzrok na tancerza, który wpatrywałem się w mój telefon z wielkim zaciekawieniem.

- Z Changbinem - zaśmiałem się - I nie romansuje, hyung... Pyta się czy może do mnie przyjść w niedzielę.

- Zaprosiłeś go na pogrzeb? - zapytał Bang.

- Tak. A raczej, moja mama...

- Niech przyjdzie z Felixem. Będzie mu raźniej. Jeszcze dostanie kolejnego ataku pod tytułem : "to moja wina ", I będziemy w czarnej dupie - podsumował Lee, a ja pokiwałem głową i przekazałem to przyjacielowi, z którym esemesowałem.

- Tak w ogóle, w przyszłym tygodniu planuje tą imprezę zrobić.

- Z okazji rocznicy twojej kawiarni? - dopytał tancerz, a starszy pokiwał głową.

- Przyjdziecie?

- No pewnie! - powiedziałem bez wahania - Ale... będzie alkohol, prawda?

Chan i Minho parsknęli ze mnie śmiechem, a ja zrobiłem obrażoną minę.

- Tak - odparł Bang - Ale spokojnie, nie powiem nic twojej mamie. Załóżmy, że to grzeczna impreza, gdzie wszyscy będą pić soczek - zaśmiałem się i pokiwałem głową, będąc równocześnie wdzięczny przyjacielowi.

Przecież nic się nie stanie jak raz za czasu zaszaleje, prawda?

Kilka minut później, Chan powiedział, że praca go wzywa i wrócił się do swoich obowiązków, a że godzina była już późna, nie chciałem dłużej przetrzymywać Minho.
Widziałem też, że jest zmęczony.

- Hyung, ty też powinieneś już iść do domu...

- A co? Przeszkadza Ci moje towarzystwo? - zażartował, a ja poczułem się głupio.

- Niee, nic z tych rzeczy... Po prostu, powinieneś odpocząć...

- Czyli troszczysz się o mnie?

Spojrzałem w jego oczy ze zdziwieniem.
Otworzyłem lekko usta, nie wiedząc co odpowiedzieć.

- No już dobrze - zachichotał i podniósł się z kanapy, chwytając torbę do ręki i zarzucając ją na plecy - No to chodź. Odprowadzę Cię - wstałem że zdziwieniem, godząc się na dosyć uroczy i kochany pomysł mojego crusha.







* * *





______________
[taka miła
niespodzianka
uwuu~]
_____________

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz