- Możesz mnie tutaj wysadzić - powiedziałem do mamy, która skręciła pod Żabkę - Kupię mu po drodze jeszcze żelki.
- Tylko żadnego alkoholu...
- Mamoo, serio? Poza tym, myślisz, że mi sprzedadzą? - rodzicielka spojrzała na mnie, wzdychając i przewracając oczami.
- No dobra już, wysiadaj w końcu.
- Paaa! Dzięki - trzasnąłem drzwiami od samochodu i skoczyłem do sklepu po potrzebne mi słodycze, które podobno miały uszczęśliwić mojego przyjaciela.
Podszedłem pod wielką bramę bogatego domu i zadzwoniłem na domofon.
Już za chwilę usłyszałem, jak ogromne drzwi od furtki wydają znajomy mi odgłos, który pozwalał je bez problemu otworzyć.
Zapukałem do drzwi, z grzeczności, ale sekundę później po prostu je otworzyłem, ściągając buty w holu.- Hej... - wszedłem do salonu, kierując się za chwilę do kuchni, gdzie prawdopodobnie był Changbin.
- Hej flądro... chcesz kawę? - zapytał dziwnie spokojnym tonem, popijając swoją mocną małą espresso.
- Tak, poproszę... Twojego taty nie ma?
- Nie. Wyjechał na delegację. Wróci pojutrze - Seo wsypał ziarenka kawy do srebrnego, bogacie zdobionego ekspresu i podstawił dużą, przezroczystą szklankę.
- Latte? - zapytał prawie oznajmując, a ja pokiwałem głową.
Pianka z mleka w tej wysokiej eleganckiej szklance wyglądała naprawdę urodziwie.
- A więc? - spojrzałem na nadal przygaszonego przyjaciela, łykając tym samym ciepły, słodki napój.
- Najpierw żelki, leszczu.
- Oj no... Przepraszam Cię... Naprawdę było mi głupio... - wyciągnąłem opakowanie ulubionych żelowych zwierzątek Changbina i rzuciłem mu przed nos na ladę - Dobrze Ci poszło potem na wyrównawczych?
- Nie poszedłem.
- CO? CHANG-
- Nie no żartuję... Byłem... i zdam... Chyba - odetchnąłem z ulgą, już chcąc go okrzyczeć.
- No to mów, co się stało? - przyjaciel spuścił głowę, bawiąc się uchwytem od pustej już filiżanki trzymanej w ręce.
- Wczoraj... wieczorem przyszedł do mnie Felix - niestety zacząłem się domyślać jak wyglądały dalsze wydarzenia tej historii - Oglądaliśmy film i jedliśmy pizzę... Wszystko fajnie, ale w pewnym momencie luźna rozmowa zeszła na tematy... sercowe. Pytał się... czy ktoś mi się podoba... A... Ja...
- Binnie... - wyszeptałem, wiedzac już z jakim problemem zmagał się przyjaciel.
- Ja... Ja nawet nie wiedziałem kiedy. Jakoś... Tak wyszło...
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej? Dlaczego nie zadzwoniłeś?
- Nie wiem... nie chciałem Ci zawracać głowy... poza tym, nie miałem siły...
- Powiedziałeś mu, że to on ci się podoba... - spogladnąłem w jego smutne, podkrążone oczy - Mówiłem Ci przecież-
- Kiedyś to musiało się stać. Ja też ci mówiłem, że nie umiem skrywać uczuć. Wolę już cierpieć, tak jak teraz, niż dusić to w sobie nie wiadomo ile...
- I co? Co na to powiedział, jak zareagował?
Changbin przeklnął gorzko ślinę, uwalniając tym jedną z trzymanych w sobie łez.
- Najpierw... Nic nie mówił... Wyglądał na bardzo zdziwionego. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że też odwzajemnia te uczucia... Ale potem... Potem powiedział że... J-jestem obrzydliwy i nie chce więcej na mnie p-patrzeć. I p-po prostu w-wyszedł - kolejne łzy zaczęły spływać z kącików jego zaczerwienionych oczu.

CZYTASZ
𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮 || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰
FanfictionGdzie zwykły chłopak - siedemnastoletni Han Jisung - nie zakochuje się w najpopularniejszych idolach, lecz w ich wyjątkowym tancerzu. Jego życie zmienia się diametralnie, kiedy spotyka przypadkiem swojego faworyta w prawdziwym życiu. Czy jest szansa...