❁21❁

3.6K 217 256
                                    

- Możesz mnie tutaj wysadzić - powiedziałem do mamy, która skręciła pod Żabkę - Kupię mu po drodze jeszcze żelki.

- Tylko żadnego alkoholu...

- Mamoo, serio? Poza tym, myślisz, że mi sprzedadzą? - rodzicielka spojrzała na mnie, wzdychając i przewracając oczami.

- No dobra już, wysiadaj w końcu.

- Paaa! Dzięki - trzasnąłem drzwiami od samochodu i skoczyłem do sklepu po potrzebne mi słodycze, które podobno miały uszczęśliwić mojego przyjaciela.

Podszedłem pod wielką bramę bogatego domu i zadzwoniłem na domofon.
Już za chwilę usłyszałem, jak ogromne drzwi od furtki wydają znajomy mi odgłos, który pozwalał je bez problemu otworzyć.
Zapukałem do drzwi, z grzeczności, ale sekundę później po prostu je otworzyłem, ściągając buty w holu.

- Hej... - wszedłem do salonu, kierując się za chwilę do kuchni, gdzie prawdopodobnie był Changbin.

- Hej flądro... chcesz kawę? - zapytał dziwnie spokojnym tonem, popijając swoją mocną małą espresso.

- Tak, poproszę... Twojego taty nie ma?

- Nie. Wyjechał na delegację. Wróci pojutrze - Seo wsypał ziarenka kawy do srebrnego, bogacie zdobionego ekspresu i podstawił dużą, przezroczystą szklankę.

- Latte? - zapytał prawie oznajmując, a ja pokiwałem głową.

Pianka z mleka w tej wysokiej eleganckiej szklance wyglądała naprawdę urodziwie.

- A więc? - spojrzałem na nadal przygaszonego przyjaciela, łykając tym samym ciepły, słodki napój.

- Najpierw żelki, leszczu.

- Oj no... Przepraszam Cię... Naprawdę było mi głupio... - wyciągnąłem opakowanie ulubionych żelowych zwierzątek Changbina i rzuciłem mu przed nos na ladę - Dobrze Ci poszło potem na wyrównawczych?

- Nie poszedłem.

- CO? CHANG-

- Nie no żartuję... Byłem... i zdam... Chyba - odetchnąłem z ulgą, już chcąc go okrzyczeć.

- No to mów, co się stało? - przyjaciel spuścił głowę, bawiąc się uchwytem od pustej już filiżanki trzymanej w ręce.

- Wczoraj... wieczorem przyszedł do mnie Felix - niestety zacząłem się domyślać jak wyglądały dalsze wydarzenia tej historii - Oglądaliśmy film i jedliśmy pizzę... Wszystko fajnie, ale w pewnym momencie luźna rozmowa zeszła na tematy... sercowe. Pytał się... czy ktoś mi się podoba... A... Ja...

- Binnie... - wyszeptałem, wiedzac już z jakim problemem zmagał się przyjaciel.

- Ja... Ja nawet nie wiedziałem kiedy. Jakoś... Tak wyszło...

- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej? Dlaczego nie zadzwoniłeś?

- Nie wiem... nie chciałem Ci zawracać głowy... poza tym, nie miałem siły...

- Powiedziałeś mu, że to on ci się podoba... - spogladnąłem w jego smutne, podkrążone oczy - Mówiłem Ci przecież-

- Kiedyś to musiało się stać. Ja też ci mówiłem, że nie umiem skrywać uczuć. Wolę już cierpieć, tak jak teraz, niż dusić to w sobie nie wiadomo ile...

- I co? Co na to powiedział, jak zareagował?

Changbin przeklnął gorzko ślinę, uwalniając tym jedną z trzymanych w sobie łez.

- Najpierw... Nic nie mówił... Wyglądał na bardzo zdziwionego. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że też odwzajemnia te uczucia... Ale potem... Potem powiedział że... J-jestem obrzydliwy i nie chce więcej na mnie p-patrzeć. I p-po prostu w-wyszedł - kolejne łzy zaczęły spływać z kącików jego zaczerwienionych oczu.

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz