❁38❁

3.2K 218 196
                                    

Ciepły wiaterek rozwiewał moje już lekko za długie włosy.
Piasek pod nogami delikatnie ogrzewał stopy, a fale oceanu szumiały w tle.

Byłem szczęśliwy. Niesamowicie szczęśliwy.
Za mną szli moi rodzice. Trzymali się za rękę. Byli uśmiechnięci i zakochani.
Obok nich biegła siostra. W ręku trzymała pióra mew, które zbierała po całej plaży.

Nagle, niebo stało się zachmurzone i coś na nim zabłysnęło. Zagrzmiała burza.

Wiatr zaczął coraz bardziej wiać.

Na twarzy wszystkich malował się coraz większy niepokój.
Pioruny zaczęły uderzać w tafle wody.

Burza zbliżała się do nas.
Zaczeliśmy uciekać.
Zaczeliśmy wszyscy biec w stronę lądu.

Tylko tata miał trudności.
Zostawał w tyle, a my go pospieszaliśmy.

Nagle piorun uderzył blisko nas.
Za blisko.
Uderzył w tatę.

Wszyscy byliśmy przerażeni.
Tata zaczynał stawać się przezroczysty.
Burza przechodziła, a my staliśmy wpatrując się w mężczyznę, nie dowierzając w to, co tak naprawdę się dzieje.
Mama zaczęła biec w stronę taty.
Zaczęła krzyczeć.
Podeszliśmy do niego.
Stał uśmiechnięty.
Z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej przezroczysty.

Nagle znikł.
Całkowicie znikł.
Zacząłem krzyczeć.
Wydzierać się.
Prosić go, aby wrócił.
Chciałem dotknąć powietrza, w którym jeszcze przed chwilą widziałem ojca.

Zerwałem się z łóżka ciężko dysząc.

To sen.
To tylko sen, to był tylko-
Kurwa.
To nie był tylko sen...

Przetarłem twarz, próbując się rozbudzić.

Co dzisiaj jest? Wtorek...
Dlaczego mama mnie nie zbudziła do szkoły?
Westchnąłem i odkryłem kołdrę, czując się trochę słabo.

Wstałem i otworzyłem okno, aby przewietrzyć pokój.
Rzuciłem się z powrotem na łóżko, próbując zapomnieć o tym cholernym koszmarze.
Miałem ochotę cały dzień, tydzień, a może i nawet miesiąc tutaj przeleżeć.
Ale nie mogłem. Za kilka dni muszę wrócić do szkoły, na zakończenie roku roku.

Sięgnąłem po telefon, który oczywiście okazał się rozładowany. Przeklnąłem podłączając go do ładowania i zmierzając jak najszybciej do łazienki.

Usłyszałem, że w kuchni siedzi mama i z kimś rozmawia.
To nie była Soobin.
Ktoś do nas przyszedł? Tak wcześnie?
Zerknąłem przez salon, chcąc się grzecznie przywitać.

Zza rogu ukazała się uśmiechnięta rodzicielka i...
Minho?
Chwila...
Lee Minho?

- D-dzień dobry...

- O, część Jisungie, wstałeś w końcu? - zapytała mama, a ja zerknąłem nieśmiale w oczy chłopaka.

Ten tylko uśmiechnął się ślicznie, a ja już wiedziałem, że to będzie dobry dzień.

- A... Ty... Nie jesteś w szkole? - zapytałem.

- Nie. Mamy wolne na trzy dni - odpowiedział starszy.

Pokiwałem głową, nie wiedząc co tak dokładnie zrobić.

- To ja... Pójdę się tylko ogarnąć - wyszeptałem, zmierzając szybko do wymarzonej łazienki.

𝓼𝔀𝓮𝓮𝓽 𝓼𝓶𝓮𝓵𝓵 𝓸𝓯 𝓵𝓸𝓿𝓮  || 𝓶𝓲𝓷𝓼𝓾𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz