55. Zgłosić Monice

186 7 4
                                    

Perspektywa Krystiana

Znowu nie mogłem zasnąć i na dodatek ten pieprzony telefon, który cały czas dzwonił, widziałem, że pewnie zaraz obudzi to Olgierda i zacznie się milion pytań, co? Gdzie? Jak? Dlaczego? Wolałem więc tego uniknąć i wyciszyłem wciąż dzwoniący telefon, jeśli ktoś myślał, że uda mu się mnie przestraszyć to był w błędzie i to dużym błędzie. W dupie miałem te zabawy małolatów, a w tym momencie najważniejsze było dla mnie moje małżeństwo, zona i dziecko, nie miałem czasu zajmować się jakimiś tam dzieciakami, które nir mają co robić, tylko bawią się w gangsterów. Kolejne bezsenne minuty spowodowały, że musiałem na chwilę wyjść na świeże powietrze miałem nadzieję, że Olo śpi, wyszedłem więc po cichu i bez słowa z jego bloku. Poszedłem do parku, ale przez cały ten czas miałem wrażenie, że ktoś za mną idzie, usiadłem na ławce i wziąłem do ręki telefon.

Obserwuję cię i znam każdy twój ruch! Pamiętaj psie nie jesteś nieśmiertelny

- Wal się człowieku - Powiedziałem sam do siebie, bo powoli zaczęło mnie już to denerwować. Potrzebowałem takiej chwili dla siebie, już nie miałem wątpliwości, że tak łatwo nie odpuszczę i będę walczyć o swoją rodzinę, chciałem żeby moje dziecko miało normalną rodzinę, bo sam doskonale wiedziałem, jak to jest wychować się w rozbitej rodzinie. Musiałem się wziąść w garść. Gdzieś po około godzinie wracałem, chciałem się chwilę przespać, ale pod blokiem zauważyłem, że jakiś typek kręci się koło naszego samochodu

- Ej ty młody! Czego tam szukasz!? - na moje słowa odwrócił się w moją stronę tylko na kilka sekund i zaczął uciekać, nie chciało mi się za nim biec dlatego podszedłem tylko do samochodu i zza wycieraczki wyciągnąłem kartkę

Blisko... coraz bliżej...

Przeczytałem to, rozejrzałem się dookoła, ale nikogo już nie było w pobliżu, zgniotlem kartkę i wyrzuciłem ją do kosza. Wróciłem do mieszkania gdzie przy stole w kuchni siedział Olgierd i Łucja, byli wkurzeni

- gdzie byłeś!? - odrazu wydarł się na mnie mój partner, podszedł i odepchnął mnie na ścianę - od zmysłów odchodziłem! Bałem się!..

- Przestań! Nie jestem małym dzieckiem, zresztą podjąłem decyzję! Będę walczył o swoją rodzinę! O Ewelinę i o nasze dziecko!

- Dziecko?... Krystian...

- Kocham ich i zrobię wszystko, żeby byli ze mną... szczęśliwi

- Dobra, idź spać. Rano musimy wstać i do pracy jechać

- Aha i jeszcze jedno - powiedziała Łucja patrząc mi prosto w oczy - Kto tak do ciebie wydzwania w nocy? Bo adwokat o tej godzinie to już chyba raczej nie pracuje?

- w takim razie niewiem i jakoś mało mnie to obchodzi... Idę spać, siema!

- może weź odbierz ten telefon jak będzie dzwonił, co? Dowiesz się wkońcu kto to - Już miałem mu coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy, że włączył się alarm w naszym aucie, zeszliśmy na parking, ale nikogo już nie było w pobliżu

- Tyle razy mówiłem, żebyśmy oddali to auto do serwisu, bo cały czas coś się dzieje - Powiedziałem, gdy staliśmy przy samochodzie i wyglądało na to, że wszystko jest w porządku

- Będę musiał zgłosić to Monice, bo faktycznie chyba potrzebuje jakiegoś mechanika. Jutro się tym zajmę - tym razem jednak nie było żadnej kartki, ani nic co mogłoby świadczyć o tym, że to ten sam koleś co przedtem się tutaj kręcił. Wróciłem do pokoju Indie położyłem, kiedy dostałem kolejnego sms tym razem ze swoimi zdjęciami, nie myliłem się i w nocy ktoś mnie śledził

- Pieprzone dzieciaki, nie mają co robić... - pomyślałem i zasnąłem

Ramię W Ramię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz