78. Teraz

267 9 4
                                    

Perspektywa Krystiana

Musiałem chwilę ochłonąć, ale zaraz po tym pojechałem razem z Łucją do szpitala. Ewelina siedziała na krześle na korytarzu

- Jak on się czuje?

- Chyba dobrze

- Mogę wejść do niego na chwilę?

- Idź, ale naprawdę chwila, bo nawet lekarz mi nie pozwolił siedzieć tam dłużej niż pięć minut. Krystian potrzebuje odpoczynku

- Olo to ty idź do niego, a my może z Eweliną z lekarzem porozmawiamy, co?

- Tak, chodźmy - Dziewczyny poszły do gabinetu lekarza, a ja wszedłem do sali partnera, nie wiedziałem nawet co mu powiedzieć, nie przygotowałem się na taką sytuację

- co niedowiarku, kopara opadła? - obrócił sie w moją stronę i cicho się odezwał, próbując się podnieść, ale za dobrze mu to nie wychodziło, dlatego zrezygnował z tych prób - co tam w robocie?

- Nie zaczynaj już bardzo cię proszę...

- No co?, tylko zapytałem

- Powiedz lepiej jak się czujesz?

- bywało lepiej...

- W takim razie odpoczywaj, przyjedziemy jutro

- zostańcie...

- musisz odpocząć Krycha, słaby jeszcze jesteś

- no

- Krycha, śpij, sam zobaczysz nabierzesz sił i jutro będziesz się czuł o wiele lepiej

- Olo? Przepraszam...

- Za co?

- no..., że nie powiedziałem ci całej prawdy... ja zorientowałem się że to Wroński stoi za tymi groźbami, ale myślałem że sam sobie z tym poradzę

- Dobra nie męcz się, kiedy indziej sobie to wyjaśnimy, bo nie ukrywam, że uważam że źle zrobiłeś, ale to nie jest rozmowa na teraz

- yhym - Wiedziałem, że jego stan nie jest jeszcze rewelacyjny, cały czas przymykał tylko oczy, nie było więc  sensu dłużej to męczyć

- Dobra ty śpij, a my już będziemy lecieć

- Przyjedziecie jutro?

- Nie

- Co!? Jak to nie!? - zerwał się nagle, ale zauważyłem grymas bólu na jego twarzy

- Przecież żartuję kretynie, oczywiście że przyjedziemy, ale ty obiecaj że będziesz tutaj grzecznie leżał, co?

- Obiecuję - wyszedłem na korytarz, gdzie czekały już na mnie dziewczyny

- I co mówił wam lekarz?

- Poczekajcie, pójdę do niego jeszcze na chwilę, a potem wszystko ci opowiemy

Perspektywa Krystiana

Ledwo poszedł sobie Olgierd, a do środka weszła Ewelina, cieszyłem się że znów jest przy mnie, ale z drugiej strony obawiałem się, że robi to tylko z litości

- Rozmawiałaś z lekarzem? Mówił kiedy będę mógł z tąd wyjść?

- Nie mówił, a ty nawet o tym nie myśl... wracam do domu, potrzebujesz czegoś?

- Nie... jedź i odpocznij. Kocham cię

- Ja ciebie też... Aha Krystian, gdzie masz swoje rzeczy? Wezmę je do nas, żebyś wszystko miał jak wrócisz do domu?

- Wszystko jest chyba u Olgierda... jeśli oczywiście nie wyrzucił  skoro myślał, że ja już umrę - zaśmiałem się

- Wariat

- Powiedz mu żeby ci pomógł, myślę że się zgodzi, albo poczekaj jak wyjdę to sam sobie je wezmę

- Ty jak wyjdziesz ze szpitala mój drogi to będziesz odpoczywał, a o pracy póki co możesz zapomnieć, przynajmniej przez jakiś czas dopóki wszystko nie wróci do normy

- Tak myślałem... Ale jeśli tylko lepiej się poczuję to odrazu wracam na komendę

- To się jeszcze okaże. Dobra lecę, bo Olo i Łucja czekają na mnie - Ewelina jeszcze mnie pocałowała, a gdy już chciała odejść złapałem ja za rękę

- Kochanie?... co z rozwodem?

- Nie będzie żadnego rozwodu, kocham cię... Krystian ja sobie uświadomiłam to dopiero w momencie kiedy mogłam cię stracić, ta zdrada się dla mnie nie liczy

- czyli, już zawsze mi wybaczysz, nawet jak mocno przeskrobię?

- zapomnij, to był ostatni raz pamiętaj

- Nie będzie kolejnego, możesz być spokojna

- Lecę - Kiedy wyszła poczekałem jeszcze chwilę, żeby nigdzie na nich nie wpaść. Cała klatka piersiowa mnie bolała, ale chciałem spróbować się podnieść, ale nie było to takie proste opadałem nawet gdy tylko usiadłem, nie mogłem aż tak nie mieć siły, to było nie możliwe. Jestem człowiekiem, który jak sobie coś postanowi to dopnie swego, a w tamtym momencie obrałem sobie za cel, że stanę na nogi i to w tym momencie, nie jutro czy pojutrze tylko teraz... Przez szybę zauważyłem, przechodzącego lekarza, dlatego odrazu się położyłem, żeby nie wzbudzać podejrzeń udawałem, że śpię gdy zerknął przez szybę. Odszedł kilka metrów, a ja znów spróbowałem,  wiele prób kończyło się dokładnie tym samym, opadałem na łóżku, bolało coraz bardziej, dusiłem się, ale ja nie odpuszczę, wkońcu mi się udało, chwyciłem się ściany i w ten sposób doszedłem pod drzwi, z trudem łapiąc każdy kolejny oddech. Mimo tego jak bardzo chciałem wyjść na korytarz nie byłem w stanie tego zrobić, powoli wróciłem i położyłem się na łóżku, na mojej koszulce w miejscu rany zauważyłem pojawiającą się krew...

Ramię W Ramię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz