95. Jak dzieci...

192 9 4
                                    

Perspektywa Olgierda

- proszę niech się pan napije wody i przede wszystkim się uspoki, bo inaczej nic nie ustalimy - Krystian położył kubek z wodą przed mężczyzną i chwilę później usiadł przy swoim biurku

- Jak to się stało, że pana tata zniknął?

- Niewiem, od samego rana czułem, że dziś coś się wydarzy złego. W pracy musiałem zrobić sobie przerwę i wrociłem do domu, ale tam już go nie było

- Mówił Pan, że ojciec choruje na Alzheimera, może wyszedł do sklepu i nie wie jak wrócić?

- to nie w jego stylu, mój tata wiedział, że nie może sam wychodzić... proszę znajdźcie go, to jedyna osoba jaka mi została

- Spokojnie, znajdziemy go...

- Jeśli jemu się coś stanie to ja też się zabiję

- Proszę tak nie mówić, naprawdę zrobimy wszystko żeby pana ojciec znalazł się cały i zdrowy

- teraz zrobimy tak, pojedziemy z technikami do pana mieszkania, być może znajdziemy coś co pomoże nam w ustaleniu miejsca pobuty pana Wiesława

- Dobrze, ale to jeszcze nie wszystko...

- czyli jest coś jeszcze co powinniśmy wiedzieć?

- tak... to znalazłem pod drzwiami

- Proszę mi to pokazać

Pewnie zastanawiacie się teraz dlaczego stary dziad jest moją kolejną ofiarą?... dobrze robicie, myślcie nad tym dalej. Już nie długo dowiecie się hak pozory mogą mylić...

- Dobra, jedźmy do tego mieszkania...

- Obyśmy tylko tam coś znaleźli, bo typ wkurza mnie coraz bardziej

- Krycha idź zawołaj Janka, a my poczekamy w samochodzie

- spoko - kilka godzin później nadal prowadziliśmy czynności w mieszkaniu zaginionego mężczyzny

- Janek powiedz, że coś dla nas masz  błagam...

- Facet musiał znać napastnika, lub koleś miał klucze od mieszkania... nie ma śladów włamania

- Tyle razy mu mówiłem, żeby nie otwierał drzwi obcym

- Pozatym nie znalazłem żadnych śladów świadczących o szarpaninie....

- czyli teraz chcesz nam powiedzieć, że prawdopodobnie sam z własnej woli wyszedł z mieszkania?

- Albo znał sprawcę i wyszedł razem z nim?

- Czy tata miał jakiegoś znajomego? Może ktoś oprócz pana go odwiedzał?

- Nie, mieliśmy tylko siebie... nikt tutaj nie przychodził

- Dobrze, niech pan zaczerpnie trochę świeżego powietrza i już się nie denerwuje, naprawdę postaramy się znaleźć go jak najszybciej

- Ja... dziękuję... niewiem jak się panom odwdzięczę... my nie mamy pieniędzy

- udamy, że tego nie słyszeliśmy...

- Ale ja naprawdę, chciałbym móc wam jakoś podziękować

- Panie Pawle, narazie skupmy się na znalezieniu taty, ok?

- Dobrze, jeszcze raz dziękuję za to co dla nas robicie... ja nigdy nie wcześniej nie spotkałem ludzi o tak wielkim sercu jak wy, a już napewno nikt tyle dla nas nie zrobił. Dziś już nikomu nie można ufać...

- W porządku... nie długo wszystko wróci do normy, proszę nam wierzyć - po dokładnym sprawdzeniu mieszkania i rozmowie z synem zaginionego wróciliśmy na komendę. Musiałem przyznać, że kilka dni bez snu zrobiło swoje i oboje byliśmy już naprawdę zmęczeniu. Zrobiliśmy sobie kawę, żeby trochę nabrać sił, ale wtedy podeszła do nas Kruczkowska

- Co wy tu robicie!?

- Raport z tego przeszukania będziesz mieć za dwie godziny na biurku, daj nam tylko dokończyć kawę

- Do domu jedźcie! Wszystkie patrole na mieście mają zdjęcia zaginionego, a raport może poczekać

- ale...

- nie ma żadnego ale! Macie 15 minut, żeby stąd zniknąć, a jak was zobaczę jeszcze dziś na komendzie to zabieram od was tą sprawę

- i ciekawe komu ją dasz? Co?

- Dobra Krycha chodź, oma ma rację i musimy trochę odpocząć

- Ewelina mnie zabije

- Mnie Łucja też, także spoko nie jesteś sam - Wiedziałem dobrze, że Kruczkowska ma rację i jeśli teraz nie odpoczniemy to nie będziemy w stanie racjonalnie myśleć, co może tylko opóźnić rozwiązanie sprawy

- Olo, poczekaj na mnie w samochodzie, ja muszę coś jeszcze sprawdzić

- Daj spokój sprawdzisz to jutro, a teraz chodź jedziemy do domu

- 10 minut i pojedziemy...

- No dobra tylko uważaj, żebyś Kruczkowskiej nie spotkał - Mijały kolejne minuty, a ja nadal czekałem na niego, nawet nie wiedziałem co sprawdza. Byłem już tak zmęczony, że chyba przysnąłem na moment, obudził mnie dopiero dzwoniący telefon

- Chodż na górę, szybko!

- do domu mieliśmy jechać...

- chodź, to ważne! - rozłączyl sie, a ja niewiedziałem o co mu chodzi. Wszedłem na komendę i wpadłem na Krystiana

- Mówiłem chyba, żebyś przyszedł szybko!

- Coś ty znowu wymyslił?

- Zrobił nas kurwa jak dzieci!... ograł nas jak gówniarzy!...

Ramię W Ramię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz