60. Przesadzacie

234 6 3
                                    

Perspektywa Olgierda

Ja już naprawdę nie wiedziałem co ten Krystian sobie myśli, czy on naprawdę nadal nie widzi jak daleko to zaszło. Postanowiłem poprostu ignorować to czy on chce pojechać do szpitala czy nie, poprostu zadzwoniłem po pogotowie

- Olo, podaj jakiś bandaż, żebym mu to ramię zawinęła i cokolwiek, żeby tą ranę na szyi sobie trochę przytrzymał

- czekaj - poszedłem do samochodu i z apteczki wyjąłem potrzebne rzeczy i wróciłem do nich podając Krystianowi do ręki, ale on tylko nerwowo mi to wyrwał, przykłądając sobie do krwawiącej rany

- Przesadzacie!

- Że niby my przesadzamy!? Chłop ci kilka minut temu prawie gardło podciął, ale to my przesadzamy!

- Bo nie potrzebnie robicie z tego takie halo! Wystarczyłoby kilka plastrów i po sprawie, ale nie! Wy przecież wiecie lepiej!

- Krystian! Zakoduj sobie wreszcie w głowie, że to nie są już żarty, rozumiesz!? Przestały być żartami w momencie kiedy podcieli przewody hamulcowe! Ty naprawdę tego jeszcze nie ogarnąłeś!? Co mają zrobić, żeby dotarło!?

- mówiłem, że to dzieciaki... - spojrzałem na niego, ale robił się coraz bardziej blady

- co jest?

- Nic, tylko trochę mi słabo...

- gdzie jest ta karetka!? Godzinę będziemy czekać!?

- Spokojnie Olo... Krystian straciłeś dosyć dużo krwi, jeśli będziesz musiał to zostaniesz w szpitalu?

- Nie, jutro muszę spotkać się z Eweliną... nie mogę iść do szpitala... zresztą jutro jest ta akcja zatrzymania Koneckiego, ja muszę być w pracy

- Dobra, zobaczymy co na to powie lekarz - przyjechało pogotowie i zabrali go do szpitala. Tak jak się spodziewałem, Krystian nie zgodził się zostać w szpitalu. Przez drzwi słyszeliśmy z Łucją jak kłóci się z lekarzem

- musi Pan tutaj zostać, wie pan o tym?

- po co? Niech pan to zeszyje i tyle

- Stracił pan dużo krwi... rana na szyi może i nie jest głęboka, ale to zawsze jest pewne niebezpieczeństwo

- Jutro muszę... proszę to tylko zeszyć jak trzeba i ja pójdę do domu

- Zostanie pan tylko na noc? Podamy krew, a jutro rano dostanie pan wypis? To jest raptem kilka godzin

- Nie...

- Przecież ja mogę Pana tutaj jeszcze przetrzymać z pół godziny i straci pan przytomność, proszę się nad tym zastanowić

- Krystian! - Nie wytrzymałem i wszedłem do środka, byłem jeszcze bardziej wściekły na niego - zostań, jutro pójdziesz do domu... - zrobiło mi się go szkoda widząc jak słabnie...

- ok, zostanę... - kilka minut później leżał już na sali, chciałem z nim chwilę porozmawiać, ale to on pierwszy zaczął

- Olo, kupisz coś dla Eweliny, żebym mógł jej dać? Ja ci oddam pieniądze...

- Nie myśl teraz o tym, co?

- Proszę... ja jutro muszę iść do pracy, nie zdążę, a na 17 jestem z nią umówiony

- Krycha daj sobie teraz czas i pomyśl o sobie przede wszystkim

- Nie jestem ważny, teraz najważniejsze jest żeby ona mi wybaczyła, pomożesz mi?

- Daj spokój naprawdę!

- Tak właśnie z tobą jest, kazałeś mi tutaj zostać, a ja głupi cię posłuchałem! Teraz...

- zamknij się już chłopie, bo zaczynasz mnie denerwować! O pracy jutro możesz zapomnieć, więc będziesz miał czas żeby jej coś kupić!

- idź z tąd! Zostaw mnie w spokoju!

- Krystian...

- Idź! - wyszedłem i wróciłem do domu, Łucja akurat przygotowywała kolację

- z tobą wszystko ok? Widziałem, że zdenerwowałaś się trochę?

- Tak, wszystko ok. Powiedz lepiej jak Krystian?

- Został na noc, bo krew mu muszą podać... kochanie, powiedz mi wiesz dlaczego Ewelina chce się z nim spotkać jutro?

- Rozmawiałam z nią o tym, ona chce mu powiedzieć o poronieniu i na spokojnie pogadać o rozwodzie...

- Czyli nie ma już dla nich szansy?

- Ewelina mu tego nie wybaczy, próbowałam ją jeszcze przekonać żeby z nim porozmawiała, ale nic z tego

- Krystian się załamie...

Ramię W Ramię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz