Perspektywa Krystiana
Kiedy się obudziłem w szpitalu, byłem kompletnie zdezorientowany, powoli docierały do mnie jakieś fakty z tego co się wydarzyło, ale chyba najgorsze było to uczucie samotności... obok mnie nie było nikogo poza lekarzami, ani Eweliny, a nawet Olgierda. Nie miałem siły się ruszyć, lekarz mówił że przez kilka dni to będzie normalne i wyszedł na korytarz. Po chwili do środka weszła moja żona, chyba jednak się pomyliłem i ona caly czas tutaj siedziała, ona była chyba bardziej oszołomiona niż ja, ale czy jej obecność oznaczała, że wkońcu mi wybaczyła, siedziała obok cały czas trzymając mnie za rękę
- Tak się o ciebie bałam...
- N-nie było o co - Nie miałem siły mówić, ale cieszyłem się, że tutaj jest już naprawę myślałem, że zostałem z tym wszystkim sam
- Cicho, nic nie mów. Odpoczywaj sobie kochanie
- Chyba już dość tego odpoczywania
- Krystian...
- Nie płacz... już wszystko jest dobrze
- ty nawet niewiesz jak bardzo się bałam, Krystian... ja cię kocham
- Jesteś pewna?
- Jak nigdy niczego, jesteś dla mnie najważniejszy i niewiem co bym zrobiła gdybyś ty...
- skarbie nie płacz, jestem tutaj z tobą... - Gdybym tylko miał siłę to podniósłbym się tylko po to, żeby poczuć smak jej ust. Zamiast tego nawet przy najmniejszym ruchu czułem ból w klatce piersiowej, zacisnąłem powieki, a na mojej twarzy pojawił się chyba widoczny grymas...
- Boli cię?
- Tylko troszkę, spokojnie...
- Odpoczywaj, a ja pójdę do lekarza i tak powiedział, że mogę być tutaj tylko 5 minut, ty jesteś jeszcze słaby
- Przyniesiesz mi coś do jedzenia? Proszę... - zaśmiała się, nachyliła się nade mną i mnie pocałowała, nie byłem w stanie opisać towarzyszącego mi wtedy szczęścia
- Jesteś niemożliwy... śpij sobie. Ja pójdę jeszcze zadzownić do Olgierda, muszę mu powiedzieć, że się obudziłeś
- Może jakiś mały żarcik? Co? Będzie miał lepszą reakcję?
- Nie Krystian..., nie możemy, bo on też od zmysłów odchodzi, to by było nie fair w stosunku do niego
- martwi się?
- nawet nie wiesz jak bardzo. Poczekaj niedługo wrócę
- dobrze
Perspektywa Olgierda
Niewiem dlaczego tak zareagowałem i wyszedłem z tej restauracji, chciałem jechać na komendę, ale przy samochodzie podbiegła do mnie Łucja
- co ty robisz?! Stój!
- Nie mogę tego słuchać rozumiesz!? Mam dość!
- Jedźmy do domu, musisz odpocząć!
- Chcę jechać do pracy, muszę się zająć sprawą!
- Olgierd...
- Chcę o tym nie myśleć, powiedz mi jak mam to zrobić!?
- Pojedziemy do domu razem, spędzimy wkońcu trochę czasu we dwójkę, ok?
- może masz rację, chodźmy. Michał sobie jakoś poradzi - Pojechaliśmy do domu, odrazu położyłem się i zasnąłem, chyba faktycznie musiałem być trochę zmęczony, nawet bardzo zmęczony... Obudził mnie dzwoniący telefon, kiedy zobaczyłem, że to Ewelina, bałem się odebrać, ale wkońcu nacisnąłem zieloną słuchawkę
- Coś się stało?
- Krystian... - wiedziałem, że o niego chodzi, ale zupełnie innej wiadomości się spodziewałem... - Krystian się obudził!
- Jak się obudził!? Czyli on jest przytomny!? Rozmawiałaś z nim!?
- Tak, Olgierd on do nas wrócił. Jest jeszcze bardzo słaby, ale żyje i już nic mu nie grozi - w jednej ręce trzymałem telefon, a drugą w pośpiechu zapinałem koszulę, Łucja patrzyła na mnie jak na świra
- mówił coś!?
- Tak - usłyszałem jej śmiech, zupełnie nie wiedziałem czemu - Że jest głodny
- Cały Krycha... Ewelina ja tam zaraz będę, czekajcie na mnie - Rozłączyłem się i podbiegłem do swojej narzeczonej, że szczęścia wziąłem ją na ręce
- Kurde! Chyba zapomniałem, że ty trochę ciężka jesteś...
- bardzo śmieszne! Mów co się stało?!
- Krycha się obudził!
- To na co czekasz, Puszczaj mnie i jedziemy do szpitala...
- Tak tak już. Czekaj czekaj gdzie są moje dokumenty?
- W portfelu, a portfel masz w ręce. Wiesz co chyba lepiej będzie jak po taksówkę zadzwonię, co?
- Nie, ja już się ogarniam...

CZYTASZ
Ramię W Ramię
FantasíaHistoria przyjaźni, która nie zdarza się często. Dwa różne charaktery, ale jeden wspólny cel...