50. Pomogę ci

183 7 2
                                    

Perspektywa Olgierda

Byłem zdziwiony gdy w nocy zadzwoniła do mnie Ewelina, niewiedziałem czego tak naprawdę mam się spodziewać

- Olgierd?...

- Ewelina? Co się stało?

- Przyjedziesz do szpitala?... Krystian... on był pijany i... i przyszedł tutaj, ochrona go zabrała i chyba zadzwonili na policję

- Nie, no przecież ja go zabije! Zaraz przyjadę - Wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł wypuszczać go samego, wiedziałem,  że coś głupiego odwali. Obudziłem Łucję i razem pojechaliśmy do szpitala, miał szczęście, że chłopaki z wezwanego patrolu byli od nas z komendy i udało mi się go z tamtąd wyciągnąć bez większych problemów, posadziłem go na jednym z krzeseł stojących na korytarzu, był tak pijany, że chyba kompletnie nie wiedział co się dzieje dookoła, siedział tylko ślepo patrząc w podłogę chwiejąc się na boki i prawie zasypiając

- Trzymaj wodę, napij się - Łucja podała mu do ręki kubek z wodą

- możesz mi powiedzieć po co ty tutaj przyjechałeś!? - wrzasnęła wkońcu na niego Łucja, próbując doprowadzić go choć trochę do porządku

- t-to moja żona... i j-ja muszę z nią być

- Twoja żona!? Zdradziłeś ją i wtedy nie była twoją żoną!? Zresztą spójrz na siebie, kogo ty z siebie robisz!

- K-kocham ją

- Weź go zabierz do domu, bo ja już patrzeć na niego nie mogę, a ja idę do Eweliny

- m-mogę z tobą?

- Krycha chodź jedziemy spać, jak wytrzeźwiejesz to przyjedziesz tutaj

- nnapewno?

- Tak, chodź. Pomogę ci wstać...

- J-ja ssam z wstał z krzesła i odrazu upadł na podłogę, próbowałem powstrzymać śmiech patrząc na leżącego przede mną Krystiana - ała...

- taa sam, chodź...

- Olgierd weź go podnieś, bo wstyd

- Krycha - niewiem dlaczego, ale widząc jak nieudolnie próbuje wstać nie mogłem przestać się śmiać - chodź pomogę ci

- s-sam - Wziąłem i go podniosłem z tej podłogi, a potem zawiozłem do swojego mieszkania, oczywiście wyciągnięcie go z samochodu i wprowadzenie na trzecie piętro do najłatwiejszych zadań też nie należało. Położyłem go spać i czekałem jak do domu wróci Łucja.

- Gdzie jest kurwa ten kretyn!? - weszła do domu, ale od razu widziałem jak zła była na mojego partnera

- śpi, co się stało?

- Ewelina proniła,  rozmawiałam z lekarzem... Nie było szans utrzymać ciąży

- Cholera! Krystian się przecież jeszcze bardziej załamie

- Krystian!?

- Tak, on! Tak się składa Łucja, że on też ma uczucia! On tez to przeżywa i jest mu ciężko!

- Faktycznie!, wskakując prostytutce do łóżka!

- przypomnij sobie też jak traktowała go Ewelina! To, że jest twardym gliną, nie oznacza, że nic nie czuje!

- To go nie usprawiedliwia, w żaden sposób! Jeszcze na dodatek przychodzi pijany do szpitala, taki jest poważny!?

- Źle zrobił i ja o tym wiem, ale postaraj się też jego zrozumieć... i nie krzycz, bo zaraz go obudzisz

- W dupie to mam!

- Łucja!

- Przestań go do cholery bronić!

- Jest moim przyjacielem i czy ci się to podoba czy nie, ja zawsze stanę po jego stronie!

- Tak!? To może ślub sobie z nim weź! Skoro jest dla ciebie taki ważny!

- Nie przesadzaj... - przerwałem na chwilę, bo Krystian wszedł do salonu

- ja już sobie pójdę, niechcę żebyście się przeze mnie kłócili...

- Wracaj spać... chyba, że chcesz wody?

- O-Olo ja ci naprawdę dziękuję, ale pójdę już. Wystarczy, że moje małżeństwo się rozpadło, a w-wy będziecie mieć dziecko...

- Nie gadaj głupot, chodź...

- Czy ty rozumiesz co się do ciebie mówi!? Kładź się spać i to w tej chwili!

- J-ja już naprawdę pójdę sobie

- Chyba spać! Długo mam jeszcze czekać!?

- P-powiecie mi co z Ewweliną i dzieckiem, prrosze

- Wszystko dobrze, chodź spać. Rano porozmawiamy - Nie chciałem go narazie martwić, ale też nie podobało mi się zachowanie Łucji względem niego...

Ramię W Ramię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz