Perspektywa Olgierda
Byłem zdziwiony gdy w nocy zadzwoniła do mnie Ewelina, niewiedziałem czego tak naprawdę mam się spodziewać
- Olgierd?...
- Ewelina? Co się stało?
- Przyjedziesz do szpitala?... Krystian... on był pijany i... i przyszedł tutaj, ochrona go zabrała i chyba zadzwonili na policję
- Nie, no przecież ja go zabije! Zaraz przyjadę - Wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł wypuszczać go samego, wiedziałem, że coś głupiego odwali. Obudziłem Łucję i razem pojechaliśmy do szpitala, miał szczęście, że chłopaki z wezwanego patrolu byli od nas z komendy i udało mi się go z tamtąd wyciągnąć bez większych problemów, posadziłem go na jednym z krzeseł stojących na korytarzu, był tak pijany, że chyba kompletnie nie wiedział co się dzieje dookoła, siedział tylko ślepo patrząc w podłogę chwiejąc się na boki i prawie zasypiając
- Trzymaj wodę, napij się - Łucja podała mu do ręki kubek z wodą
- możesz mi powiedzieć po co ty tutaj przyjechałeś!? - wrzasnęła wkońcu na niego Łucja, próbując doprowadzić go choć trochę do porządku
- t-to moja żona... i j-ja muszę z nią być
- Twoja żona!? Zdradziłeś ją i wtedy nie była twoją żoną!? Zresztą spójrz na siebie, kogo ty z siebie robisz!
- K-kocham ją
- Weź go zabierz do domu, bo ja już patrzeć na niego nie mogę, a ja idę do Eweliny
- m-mogę z tobą?
- Krycha chodź jedziemy spać, jak wytrzeźwiejesz to przyjedziesz tutaj
- nnapewno?
- Tak, chodź. Pomogę ci wstać...
- J-ja ssam z wstał z krzesła i odrazu upadł na podłogę, próbowałem powstrzymać śmiech patrząc na leżącego przede mną Krystiana - ała...
- taa sam, chodź...
- Olgierd weź go podnieś, bo wstyd
- Krycha - niewiem dlaczego, ale widząc jak nieudolnie próbuje wstać nie mogłem przestać się śmiać - chodź pomogę ci
- s-sam - Wziąłem i go podniosłem z tej podłogi, a potem zawiozłem do swojego mieszkania, oczywiście wyciągnięcie go z samochodu i wprowadzenie na trzecie piętro do najłatwiejszych zadań też nie należało. Położyłem go spać i czekałem jak do domu wróci Łucja.
- Gdzie jest kurwa ten kretyn!? - weszła do domu, ale od razu widziałem jak zła była na mojego partnera
- śpi, co się stało?
- Ewelina proniła, rozmawiałam z lekarzem... Nie było szans utrzymać ciąży
- Cholera! Krystian się przecież jeszcze bardziej załamie
- Krystian!?
- Tak, on! Tak się składa Łucja, że on też ma uczucia! On tez to przeżywa i jest mu ciężko!
- Faktycznie!, wskakując prostytutce do łóżka!
- przypomnij sobie też jak traktowała go Ewelina! To, że jest twardym gliną, nie oznacza, że nic nie czuje!
- To go nie usprawiedliwia, w żaden sposób! Jeszcze na dodatek przychodzi pijany do szpitala, taki jest poważny!?
- Źle zrobił i ja o tym wiem, ale postaraj się też jego zrozumieć... i nie krzycz, bo zaraz go obudzisz
- W dupie to mam!
- Łucja!
- Przestań go do cholery bronić!
- Jest moim przyjacielem i czy ci się to podoba czy nie, ja zawsze stanę po jego stronie!
- Tak!? To może ślub sobie z nim weź! Skoro jest dla ciebie taki ważny!
- Nie przesadzaj... - przerwałem na chwilę, bo Krystian wszedł do salonu
- ja już sobie pójdę, niechcę żebyście się przeze mnie kłócili...
- Wracaj spać... chyba, że chcesz wody?
- O-Olo ja ci naprawdę dziękuję, ale pójdę już. Wystarczy, że moje małżeństwo się rozpadło, a w-wy będziecie mieć dziecko...
- Nie gadaj głupot, chodź...
- Czy ty rozumiesz co się do ciebie mówi!? Kładź się spać i to w tej chwili!
- J-ja już naprawdę pójdę sobie
- Chyba spać! Długo mam jeszcze czekać!?
- P-powiecie mi co z Ewweliną i dzieckiem, prrosze
- Wszystko dobrze, chodź spać. Rano porozmawiamy - Nie chciałem go narazie martwić, ale też nie podobało mi się zachowanie Łucji względem niego...
CZYTASZ
Ramię W Ramię
FantasiaHistoria przyjaźni, która nie zdarza się często. Dwa różne charaktery, ale jeden wspólny cel...