40. Olgierd?...

229 8 3
                                    

Perspektywa Krystiana

Następnego dnia  z rana tak jak obiecałem pojechałem na badania. Olgierd razem z dziewczynami wybierali się na zakupy, a ja przez ten cały czas  obawiałem się jednego, że Olo powie cis Ewelinie. Znałem go i wiedziałem, że nie nigdy nie zrobiłby czegoś żeby mi zaszkodzić, ale z drugiej strony wiedziałem, że jest wściekły na mnie. Przez cały czas dzwoniłem na przemian do mojej żony i przyjaciela żeby tylko dowiedzieć się czy napewno wszystko jest w porządku. Pobrali mi krew i musiałem jeszcze czekać na wyniki, a czas dłużył się cholernie, chciałem już być razem z nimi i mieć na wszystkim kontrolę. Wkońcu po dwóch godzinach przyszedł lekarz, poszedłem za nim do jego gabinetu i usiadłem

- najchętniej to zostawiłbym Pana w szpitalu na dwa może trzy dni

- niby dlaczego?

- Bo od poprzednich badań na ten moment wyniki zamiast się podnieść to minimalnie spadły

- Ale przecież dobrze się czuje, zresztą  i tak nie zostanę tutaj, nie ma takiej opcji

- Tak jak mówię wyniki nie są aż tak tragiczne, że teraz tylko szpital, ale ja bym zalecał zostanie i sprawdzenie dlaczego tak się dzieje

- Nie, jak będę się gorzej czuł to przyjdę i tyle

- W takim razie dowidzenia, nie mogę na Pana naciskać

- Dowidzenia

Perspektywa Olgierda

Krystian wrócił do domu, jakąś godzinę po nas. Za te  czas Ewelina zdążyła spajpqac zarówno siebie jak i jego, ja nadal nie wiedziałem gdzie jedziemy, ani co wymyśliły dziewczyny. Odpoczywaliśmy właśnie chwilę na kanapie, kiedyvwszedl do domu

- jestem, a wy gotowi już?

- Tak i nawet ty jesteś gotowy. Przepraszam, że tak bez pytania ale spakowałam cię już, niechciałam się narzucać, ale pomyślałam, że bez sensu tracić czas

- spokojnie kochanie, zresztą mam coś dla ciebie - Krystian wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, a kiedy Ewelina je otwarła uśmiechnęła się tylko i to pocałowała

- Piękna Krystian, ale musiała być droga. Dziękuję kochanie...

- Nie ważne, że droga. Dla ciebie cały świat bym mógł kupić - Krystian, zapiął Ewelinie nową bransoletkę na ręce, muszę przyznać że była naprawdę ładna, ale on napewno nie zrobił tego bezinteresownie, miał w tym jakiś cel, a ja doskonale wiedziałem jaki

- Widzisz Olo? Ty też mógłbyś robić mi takie prezenty, bierz przykład z Krystiana

- z niego? Oj nie chciałabyś Łucja, żebym ja brał z niego przykład, uwierz...

- Ty! O co ci chodzi!? Jak masz do mnie jakiś problem to chodź pogadać w cztery oczy! - Zdenerwował się, a ja  tylko się zaśmiałem, widziałem, że tym tylko bardziej wyprowadzę go z równowagi

- Dobra zamknij się już, co?

- Przecież ja nic nie mówię, Krystian. Nie denerwuj się tak

- wiecie co? Odechciało mi się gdziekolwiek z nim jechać, przepraszam, ale pójdę się lepiej położyć

- dobry pomysł

- Chłopaki przestańcie,  Krystian co z tymi twoimi badaniami?

- Nic, wszystko jest już dobrze. Nie martw się kochanie

- pokaż mi je - powiedziałem, bo chciałem się upewnić, że tym razem mówi prawdę

- W samochodzie są, to sobie weź! Nie będę Ci ich jeszcze do ręki dawał

- Dobra chodźcie już...

- Gdzie my tak wogóle jedziemy?

- Niespodzianka, ale przygotujcie się, że kawałek drogi jest - poszliśmy do samochodu, miałem prowadzić, ale wcześniej wziąłem do ręki te jego badania. Był jaki był i zrobił co zrobił ale martwiłem się o niego. Przeczytałem tylko kartkę i odłożyłem ją na poprzednie miejsce, spojrzałem na niego, ale on odwrócił wzrok

- Jak wrócimy to je powtorzysz - tym razem to on spojrzał na mnie

- a czemu tobie tak na tym zależy?

- Też się nad tym zastanawiam

- Olgierd?... - Wiedziałem jakie pytanie chce zadać Ewelina

- Nie jest źle, spokojnie. Nie umiera, chyba że wcześniej od o mnie w łeb dostanie...

Ramię W Ramię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz