Dziennik IV

124 11 18
                                    

Była to myśl, do której często wracał, w cichych chwilach podczas obserwacji lub w samotne noce, kiedy nie mógł zasnąć, krążąc po bazie.

Jak zbudować życie ze zmarłym człowiekiem?

Jak dotąd nieźle im to wychodziło. Tu i ówdzie szeptane słowa od Johnny'ego, całe jednostronne rozmowy od Ducha, żeby Soap usłyszał jego głos. Ale takie długie noce, z dala od domu, w obskurnej, na wpół oświetlonej kryjówce, pytanie stawało się bardziej ponure.

Na tym świecie nie było nic, co mogłoby przywrócić mu Soap, więc jedynym sposobem, w jaki Duch mógł go ponownie zobaczyć, było dołączenie do niego po drugiej stronie. Johnny często i głośno wyrażał swoje niezadowolenie z tego pomysłu; nawet udało mu się przewrócić komodę, kiedy pchnął ją w złości. Był nieugięty, aby Ghost nie dołączył do niego przed nadejściem czasu i aby nie podejmował żadnego niezwykłego ryzyka, aby ten czas biegł szybciej.

Tygodnie zamieniły się w miesiące, a miesiące w lata, gdy para zapełniała dziennik po dzienniku listami i rozmowami, szkicami wykonanymi przez Soapa, kiedy Ghost był nieobecny i nie zabrał ze sobą dziennika. W pokoju, który przejął Duch, znajdowała się nowa mała półka, wypełniona rzędem schludnych czarnych dzienników z datami wypisanymi na grzbietach. Powoli zapach Johnny'ego zniknął z pokoju, a Simon nie wstydził się przyznać, że płakał, gdy zdał sobie sprawę, że zniknął.

Tej nocy po raz pierwszy zdali sobie sprawę, że Johnny może dotknąć Ducha, choćby na chwilę. Duch płakał, zwinięty w kłębek z dziennikiem, wlewając swój smutek w atrament na stronie.

„Możesz się ze mną położyć? Czy mógłbym cię w ogóle poczuć, gdybyś to zrobił? Duch pisze trzęsącymi się rękami. Odpowiedź jest natychmiastowa.

"Spróbuję. Dla ciebie, kochanie, spróbowałbym wszystkiego. Ghost odłożył dziennik, wyłączył światła i poczuł dziwne ciepło czegoś eterycznego na plecach. Kiedy się obudził, już go nie było, ale nigdy w życiu nie spał tak dobrze.

—------------------------------------

Stało się to regułą iw końcu Johnny opuszczał bazę i jechał z nim na misje, rozmawiając z nim przez dziennik i delikatnie dotykając jego ramienia. Price zapytał go o to raz, kiedy czekali na exfil.

„Simon, dużo pisałeś. Nie wiedziałem, że ty też piszesz”. Duch zamarł, próbując wymyślić coś do powiedzenia. Nie mógł dokładnie powiedzieć prawdy.

„Tak, proszę pana, zaczęło się, gdy Soap przeszedł. To… pomogło mi uporządkować to, jak się czuję. Rozumiem, dlaczego cały czas prowadził dziennik. To było wystarczająco bliskie prawdy.

„Dobry chłopak, jestem z ciebie dumny”. Price poklepał go po ramieniu i już miał powiedzieć coś więcej, ale ich radia zatrzeszczały. Duchowi oszczędzono dalszych wyjaśnień.
—-------------------------------------------

Zaledwie kilka tygodni później Ghost został zamknięty w kwaterze po tym, jak strzaskał sobie udo przejeżdżając przez ogrodzenie z drutu kolczastego. Środki przeciwbólowe nie działały, pokój nie pachniał już Johnnym, a dziennik nie zawierał żadnych nowych słów od kilku dni. Duch nie mógł spać; nie było ciepła na jego plecach, nie było zapachu Johnny'ego i był w agonii. Wszystko było źle.

Ugiął się i sięgnął pod poduszkę po torbę z zamkiem błyskawicznym, którą tam trzymał. W środku była jedna z koszul Johnny'ego; dobrze noszony i bardzo kochany. Miał tak wiele wspomnień o tym, jak Soap tańczył w tej koszuli i robił pranie albo podpalał kuchnię kulinarną katastrofą. Kiedy otworzył torbę, zapłakał, przyciskając twarz do plastiku, by wdychać esencję człowieka, którego opłakiwał. Plastik zmarszczył się na jego ustach i wstrzymał oddech, starając się utrzymać zapach trochę dłużej, zanim zamknął go ponownie i schował swój skarb w bezpieczne miejsce pod głową.

„Tęsknisz za mną, kochanie?” Widmowy głos odbił się echem w pokoju, muskając jego policzek ciepłymi ustami. Duch zdusił szloch iw końcu zasnął, gdy ciepła obecność ukoiła jego bolące serce.

—---------------------------------------

Drugie Boże Narodzenie Ghosta z rodziną MacTavish było równie trudne jak pierwsze. Oczywiście cała rodzina już go znała, ale wciąż było coś, co bolało Ghosta, coś związanego z pustym krzesłem, które stało obok niego przy stole w jadalni, i pustym miejscem obok niego na sofie.

Moira była uprzejma, zawsze taka uprzejma, pozwalała Ghostowi przebywać w pokoju Johnny'ego za każdym razem, gdy przychodził z wizytą. Rysunki wisiały tam na ścianach, tak jak ich pokój w bazie, ale te rysunki wykonał młodszy Soap, taki, który nie widział najgorszego, co świat miał do zaoferowania. Szkice były bardziej niechlujne, koncepcje i osoby narysowane szerokimi pociągnięciami, które uchwyciły esencję, niekoniecznie szczegóły, chwil.

Wigilia miała nową tradycję, przez ostatnie dwa lata. Moira i Duch usprawiedliwiali się wigilijną mszą i zamiast tego szli na wzgórze, przynosząc świeży wieniec dla Johnny'ego i zapalając kilka świec. Przynosili krzesła i koce i siadali razem na szczycie wzgórza, obserwując krążące wokół nich gwiazdy.

Opowiadała historie o tym, jak Johnny był młodszy, wpadał w kłopoty i robił materiały wybuchowe za pomocą swojego małego zestawu chemicznego. Czasami rozśmieszała Ducha tak bardzo, że płakał. Nigdy nie nosił jej maski, nie kiedy byli tylko oni na wzgórzu. Duch z kolei opowiadał historie o absurdalnych figlach, które Soap robił wszystkim, a Moira się śmiała. Nigdy nie powiedział jej o bardziej przerażających częściach ich życia, misjach, które prawie zabiły ich oboje. Tylko dobre rzeczy, tylko jasność, którą wnosił do życia każdego.

Za jej namową w tym roku opowiedział jej o Las Almas. Tym razem również nie ukrywał szczegółów, także pod jej naciskiem. Spojrzał na gwiazdy, przypominając sobie chmury i deszcz tamtej okropnej nocy, i wyznał jej, że zostawił Soap. Był tak przyzwyczajony do pracy w pojedynkę, zawsze sam, że zapomniał o swoim zespole. Przyznał się do poczucia winy, które ogarnęło go, gdy głos Soapa dobiegł przez komunikator, w ślepo i szukając kogoś przyjaznego. Wahał się i myślał, że wahał się zbyt długo, kiedy wezwał Soapa przez komunikator, a potem z desperacją wezwał go ponownie.

I ulga, kiedy Johnny odpowiedział, żywy, ale ranny, i torował sobie drogę do miejsca Ghosta w kościele. Ciche żarty między nimi, rozmawianie więcej, niż było to absolutnie konieczne, oboje potrzebowali zapewnienia, że ​​ten drugi żyje za każdym razem, gdy słyszeli w nocy krzyki lub wystrzał. Tej nocy było dużo krzyków i strzałów. I przez to wszystko Duch opowiedział Moirze to, co nigdy nie znalazło się w raporcie z misji; jak Soap wkradł się do serca Simona, jeden okropny żart na raz, powiększając lukę w jego obronie z każdym krokiem, który robił Johnny, by zbliżyć się do niego w bezpieczne miejsce. Fala pewności, która go zalała, niemal rzuciła na kolana, kiedy Soap wykonał ostatni sprint do ciężarówki przed kościołem.

Cicha jazda do kryjówki Alejandro, napięcie w powietrzu tak gęste, że można było je dotknąć. Widząc Rudy'ego w kryjówce i planując ratunek Ale'owi. Gdzieś pomiędzy kościołem a bezpiecznym domem Simon zdał sobie sprawę, jak głęboko Johnny zaszedł mu za skórę, ale myśl o kimś, kto znał go tak głęboko, już go nie przerażała. Nie musiał już iść sam. Byli zespołem; Drużyna Duchów.

W tym roku Ghost przyniósł coś nowego. Oprawione zdjęcie, prawdopodobnie jedyna istniejąca kopia, oryginalnych członków Drużyny Duchów przed zrujnowanymi bramami do bazy Alejandro. Price w swoim okropnym kapeluszu, którego nigdy nie zdejmował, Soap z infekcyjnym uśmiechem na twarzy pomimo brudu pokrywającego jego sprzęt. Alejandro i Rudy obejmują się w pasie i uśmiechają zwycięsko do kamery. Duch, stojący za nimi, z oczami lekko zmrużonymi w najmniejszym śladzie uśmiechu, jedną ręką na ramieniu Soapa, a drugą na ramieniu Gaza. Gaz zdjął maskę tuż przed zrobieniem zdjęcia i trzyma ją obok siebie jak nagrodę.

Ghostowi zajęło trochę czasu znalezienie zdjęcia, nie wiedząc, który z Vaqueros je zrobił. Pierwotnie planował zatrzymać go przy sobie, ale po namyśle przyniósł go tutaj.

– Wesołych Świąt, Johnny – powiedział, kładąc zdjęcie na zimnym marmurze nagrobka. „Znalazłem ci zdjęcie chłopaków razem z Las Almas. Pomyślałem, że chciałbyś to mieć. W tym szczerzysz się jak głupiec, wciąż nie mogę uwierzyć, że bawiłeś się w kurczaka z Gravesem w czołgu. Moira delikatnie dotyka nagrobka, a kiedy odwraca się, by wrócić do samochodu, Simon oferuje jej ramię, by upewnić się, że nie poślizgnie się na śniegu.

Trzy duchy schodzą ze wzgórza, ale tylko dwa zostawiają ślady stóp na śniegu.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz