Stokrotki

89 6 0
                                    


W taki czy inny sposób wszyscy zgodziliby się, że Ghost był zasadniczo… inny niż wszyscy inni. Od ostrych spojrzeń zimnych, tępych oczu po krótkie, sztywne pomruki, jakie wydawał przechodzącym ludziom. Mężczyzna w jakiś sposób się mylił, chociaż nikt nie mógł tego dokładnie określić.

Nie było to tajemnicą dla samego Ghosta. W końcu bezpieczne ukrycie się za ścianą maski nie uczyniło go ślepym. Czuł, jak ich oczy śledzą każdy jego krok, zastanawiając się, kim jest Simon Riley. czy jest? Ghost nie mógł nadążyć za tym, czy stracił już tę część siebie. Tak mi się wydawało.

Tak się złożyło, że Ghost spędzał dużo czasu wpatrując się w Soapa. Niepokojąca cisza w jego umyśle zdawała się być zakłócona przez drugiego mężczyznę, oferującego ucieczkę z grobu Simona Rileya i pomagającego mu poczuć się trochę bardziej żywym. Pod wieloma względami Duch mógł stwierdzić, że umarł w tym grobie, grobie, z którego wykopał się z poszarpaną, oślizgłą szczęką. A jednak był tutaj. Ciągle tutaj. Wciąż rozkładający się.

„Duch” zapiszczał Soap, przerywając chorobliwy tok myśli drugiego mężczyzny. - Gapisz się. Podoba ci się to, co widzisz? Soap poruszył brwiami, patrząc na Ghosta w sposób, na który Ghost nie mógł się powstrzymać i przewrócił oczami.

„Coś takiego”. Duch zażartował, a jego zaczerwienione oczy powoli odsuwały się od twarzy Soapa na ścianę.

Soap skrzywił się na to, pochylając się lekko do przodu, by uśmiechnąć się szeroko do Ghosta. "Chcesz dać mi też coś do zobaczenia?" Soap zasugerował, figlarny błysk w jego oczach. „Zdjąć maskę, tylko ten jeden raz, LT?”

Duch odchylił się do tyłu, jego brwi drgnęły pod maską, bezpiecznie z dala od wzroku Soapa. Duch tylko prychnął na Soapa, odwracając się, wykonując drobne, ale sztywne ruchy. — Znowu to, sierżancie?

Soap tylko wzruszył ramionami. „Warto spróbować”.

— To prawda? Duch chrząknął, zrównując swoje kamienne spojrzenie z spojrzeniem Soap. Soap jak zwykle był pewny siebie. A może po prostu był zrelaksowany, wiedząc, że Duch nigdy go nie skrzywdzi. Ghost nie był pewien, co było prawdą w przypadku Soapa, ale przynajmniej wiedział, że druga część była prawdziwa.

Nigdy nie skrzywdziłby Johnny'ego.

"Tak." Mydło oddychało, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

To Duch odwrócił wzrok, jakby się przez chwilę zastanawiał. Jego oczy były daleko, zamglone. Mgła nad nimi ustąpiła dopiero po kilku chwilach, kiedy ponownie przesunął się, by stanąć twarzą w twarz z Soapem.

„No dobrze. Jeśli to sprawi, że przestaniesz pytać”.

Szczęka Soap opadła, co w każdej innej sytuacji prawdopodobnie wywołałoby u Ghosta chichot. Jednak w tej sytuacji tylko się patrzył, nie zrywając kontaktu wzrokowego z Soapem, kiedy sięgnął za tył głowy i ściągnął kominiarkę.

W pomieszczeniu zapanował nagły chłód, gdy ukazała się twarz Simona Rileya. Niesamowita cisza, która szczypała Soap w kości i zatapiała się w podłodze, jak nawiedzenie.

Krew Soap'a zdawała się zamarzać, gdy patrzył na Simona Rileya, a jego oczy powoli się rozszerzały, gdy jego wzrok wędrował od znajomych oczu Ghosta do reszty jego twarzy.

Mydło było używane do bliznowacenia tkanki. Blizny nie stanowiły problemu. Ale to… to nie była blizna. Bok twarzy Simona Rileya zgnił, odsłaniając błyszczące zęby. Za nim Soap widział wyschnięty język, wijący się jak robak. Brzegi ciała stały się czarne, przestały krwawić i nie były już żywe. Nos Simona Rileya również zaczął się ścierać, teraz niewiele więcej niż guzek na środku twarzy. Po zdjęciu kominiarki Soap w końcu zdał sobie sprawę, jak zapadnięte są oczy Ducha.

– Podoba ci się to, co widzisz, Johnny? Duch zadudnił, wyrywając Soapa z szoku.

„Duch… Simon… jasna cholera, ty…” Soap zająknął się, ale zatrzymał na widok oczu Ghosta.

To wtedy Soap zdał sobie sprawę, że powodem, dla którego Ghost nosi maskę, nie było straszenie innych, ale ukrywanie zgnilizny. Simon Riley **zginął** w tej strasznej misji, która się nie udała. To, co wróciło do domu, było ciałem i umysłem, ale nie żywą istotą. Nic żywego nie przeżyłoby pogrzebu, tak jak Simon Riley.

Duch uniósł palec w rękawiczce i przycisnął go do własnych rozkładających się ust. Po kręgosłupie Soapa przebiegł dreszcz, uczucie niedowierzania i cień strachu.

– Ani słowa, sierżancie. Nikomu.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz