Adrenalina

642 27 0
                                    

Trzyma moje ręce złączone nad moją głową. Jego miażdżący uścisk. W tej chwili po prostu się go boję, coś, co, jak sądziłem, zaszło między nami od dawna.

Że ten strach przed nim nigdy więcej nie pokaże swojej twarzy, ale jak bardzo się mylę, kiedy patrzy mi prosto w twarz.

Jego oczy są zatopione w szaleństwie, a ja nie mogę wdychać tlenu do płuc, aby ocalić swoje życie.

Moje jelita uderzyły.

Zawroty głowy.

Z pewnością mam złamany nadgarstek i nie mogę krzyczeć z bólu, nie ujawniając, jak słaba jestem w jego przytłaczającym uścisku.

Staram się jak mogę stać prosto, żeby nie poznał mojego strachu. Moje stopy szaleńczo zwisają pode mną, tylko dwa razy dotykając czubkiem buta kawałka drewnianej podłogi. Ma mnie pod całkowitą kontrolą.

– Puść mnie, poruczniku – zbieram się tak mocno, jak tylko potrafię.

Moja klatka piersiowa szybko unosi się i opada, próbując zebrać powietrze, którego tak bardzo potrzebuję. Czuję się odcięty od świata, który znam. Jego ciało napierało na moje. Ma mnie na swojej łasce.

– Simon, proszę – błagam, czując pulsujący ból w nadgarstku.

Jego oczy szybko mrugają, a paraliżujący uścisk w końcu się rozluźnia. Skanuje moją twarz, oceniając naszą nową pozycję pod ścianą. Oceniamy nasze miejsce w zatłoczonym barze. Wyraźnie widzę, że jest zdezorientowany.

– Wszystko w porządku, poruczniku – szepczę, tym razem nie udaje mi się ukryć bólu w głosie.

Jego oczy rozbłyskują jak gwałtowna fala, a potem mocno się zamykają. Jego powieki zrobiły się czarne. Od razu wiem, że żałuje swojej reakcji. Widzę jego ból tak wyraźnie, jak czułam, jak ogarnia mnie strach.

Wiem, że to moja wina, ale zanim zdążę zebrać słowa, wpada w panikę.

Gwałtownie potrząsa głową pod maską i wybiega z baru z nadprzyrodzoną prędkością. Zostawia mnie pochyloną i łapiącą powietrze. Moje stopy w końcu wróciły na podłogę.

„Kurwa” – mówię do nikogo konkretnego.

Kończy się tak szybko, jak się zaczęło.

Wścibskie oczy po drugiej stronie baru zwróciły się teraz z powrotem do swoich butelek piwa i wcześniejszych rozmów.

**

Daję mu przestrzeń. Dużo tego. Nie rozmawia z nikim, chyba że jest to wymagane w misji, a nasze przekomarzanie się jest całkowicie stłumione.

Czuję się okropnie. Zagraniczny. Jestem ponad to.

Inni w końcu zauważają w nim zmianę i wtedy czuje się kurewsko gorzej.

To jest wręcz straszne. Wścibskie pytania i nieczułe żarty. Mam dość dla dobra jego i mojego. Czysty nonsens.

Brakuje mi jednego komentarza, żeby wpakować komuś haniebną kulę w łeb.

Chcę to naprawić, ale wiem, żeby nie zbliżać się do niego, dopóki nie będzie gotowy. Jeśli kiedykolwiek będzie. Myślę, że w tym momencie mogłem całkowicie spierdolić to wszystko.

Serce boli tak samo jak nadgarstek.

**

Ostatnia misja była czysta, prawie niespotykana w dzisiejszych czasach. Wróciliśmy do bazy i słusznie zasłużyliśmy na trochę przestoju. Większość chłopaków idzie do baru, ale moje łóżko głośno woła mnie po imieniu.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz