Jak randkowac, według Simona Rileya

80 5 0
                                    

Rozdział 2

Następny krok w planie Ghosta był trochę bardziej skomplikowany, naprawdę. „Protect Soap” było bardziej ogólną rzeczą, której nie mógł do końca wdrożyć w życie codzienne. Mimo to była to jedyna inna opcja, jaką miał – każda inna rada dotycząca randek, którą znalazł, po prostu nie dotyczyła go. „Postaw się tam” lub „Utrzymuj pozytywne nastawienie” to rady, które po prostu w najmniejszym stopniu go nie dotyczyły.

Jednak im więcej o tym myślał, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że to po prostu coś, co robił na co dzień. Przyszło mu to instynktownie.

Kiedy Johnny przykucnął, żeby wziąć coś z szafki, ręka Ghosta zakrywała górną część szafki, więc nie uderzył się w głowę. W przerwach między misjami Ghost czyścił i sprawdzał broń Szkota, upewniając się, że spełnia standardy robocze. Im więcej o tym myślał, tym więcej przykładów znajdował, i to go... zaskoczyło.

Nawet o tym nie wiedząc, już opiekował się Soapem. To było tak, jakby opieka nad nim była po prostu przedłużeniem życia Simona.

To było cholernie przytłaczające.

Z jednej strony mu się to podobało – Soap tak dobrze się z nim kleił i świetnie ze sobą współpracowali. Na boisku byli dla siebie jak przedłużenie, wiedząc dokładnie, jak ze sobą współpracować, nawet bez konieczności omawiania tego. Jeden poszedł wysoko, drugi nisko – nie musieli tego komunikować, już nie. Poza misjami ten brak potrzeby komunikacji trwał. Johnny był w trakcie włóczęgi, o tej czy innej sprawie, i gorączkowo machał rękami, szukając czegoś w swoim pokoju. Nawet o tym nie myśląc, Ghost wstawał, znajdował przedmiot, którego szukał i dawał mu go. Johnny uśmiechał się tym zadowolonym uśmieszkiem i szli dalej, nawet o tym nie rozmawiając.

Ochrona Soap była czymś, o czym nawet nie musiał myśleć. Ale chciał, żeby to było bardziej oczywiste. Ludzie dbali o swoich partnerów, prawda? I chciał być dla niego dobry, udowodnić, że zamierza poważnie potraktować ten związek, mimo że nigdy wcześniej tak naprawdę nie umawiał się na randki.

Dzień po tym, jak przeszkolił Soap w posługiwaniu się nożem, Price wezwał ich do swojego biura – kolejna misja. Chociaż po zabiciu Gravesa było więcej wolnego czasu, sensowne było, że sprawy znów się rozkręcą. Przynajmniej teraz, gdy Makarov zaczynał zyskiwać sławę. Przypuszczał, że prawdopodobnie nie ma lepszego czasu, by pomóc opiekować się Soapem – chociaż odmówił traktowania go protekcjonalnie. Drugi był mocnym człowiekiem, szanował go na boisku – ale może wcześniej?

Wyszli razem na zewnątrz, gdy Price ich odprawił, zastając ich ludzi już tam czekających na nich wraz z kilkoma helikopterami w celu transportu. Uspokoiła go świadomość, że wszystko jest na nie gotowe – wystarczyło tylko krótko im powiedzieć.

„Price uważa, że ​​znaleźli jakieś informacje dotyczące lokalizacji Makarova” — zaczął, zakładając kamizelkę wojskową przez głowę, upewniając się, że klipsy i tym podobne są w porządku. Wszyscy słuchali w skupieniu, wszyscy przygotowani oprócz Soapa, który robił to samo co on.

„Jest w kompleksie, pośrodku niczego. Wchodzimy, sprzątamy budynek, zobaczymy, co uda nam się znaleźć. Szybko i łatwo. Wszyscy znacie jego twarz, nie powinno go tam być, ale jeśli jest, to raczej schwytanie niż zabicie.” Kiedy mówił, zauważył, że kamizelka Johnny'ego była niezdarnie zapięta na ramionach i starał się ją naprawić. Po Las Almas zauważył, że to ramię sprawiało mu trochę przykrości. Ignorując fakt, że swędziała go skóra, gdy zrobił coś tak odważnego, tak publicznie, podszedł do Soapa i zaczął zapinać mu kamizelkę. Ludzie patrzyli na niego, trochę oszołomieni, ale Johnny tylko uśmiechnął się do niego, a on zmrużył oczy na pozostałych, ostrzegając.

Dziennik Najemnika IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz